Ma 102 lata i z uśmiechem patrzy w przyszłość

2025-03-05 14:48:37(ost. akt: 2025-03-05 14:53:57)

Autor zdjęcia: Joanna Karzyńska

Wciąż ma niespożytą energię, dobry humor i chętnie dzieli się swoimi wspomnieniami. Sto dwa lata to bardzo piękny wiek. I skarbnica wiedzy o czasach, których pani Alicja Rosłoń z Piasutna była i jest naocznym świadkiem. Przeżyła II wojnę światową, PRL, upadek komunizmu i narodziny wolnej Polski… — Jest dla nas skarbnicą wiedzy, przeżyć i mądrości życiowych — zapewniają bliscy.
Swym ciepłem i dobrocią zjednuje ludzi. I choć nie posiada bogactwa, to jej dobre serce sprawia, że wszystko wokół ma inny wymiar — lepszy. Bycie mamą, babcią i prababcią to piękna rola pani Alicji. To zbieranie plonów życia i oddawanie im miłości, którą się pielęgnuje i rozwija całe życie. Co oznacza bycie kochającą mamą i babcią? Czasem wystarczy po prostu być! Bo miarą miłości jest obecność. Taką osobą jest właśnie Alicja Rosłoń. Niby zwykłą, choć dla bliskich i rodziny — niezwykłą…
— Niby zwykłe życie, ale przeżyte w bardzo dużym poczuciu obowiązku wobec rodziny — mówi rodzina pani Alicji. — Nasza jubilatka całkowicie poświęciła się rodzinie. Urodziła i wychowała dzieci, pomagała w opiece nad wnukami i prawnukami. To skromna i dobra osoba.
Obrazek w tresci

Wiara daje jej siłę
Kiedy pani Alicja wchodziła w dorosłe życie, wybuchła II wojna światowa. Przetrwała. Jej długie życie ma blaski i cienie… Tak w wielkim skrócie wygląda historia Alicji Rosłoń — studwulatki, która od kilkudziesięciu lat mieszka w miejscowości Piasutno w gminie Świętajno w powiecie szczycieńskim. Choć pani Alicja przeżyła ponad wiek, to sprawia wrażenie energicznej i zadowolonej z życia osoby. Ciągle lubi rozmawiać z innymi i często dowcipnie komentuje to, co ją w życiu spotyka. A jaka jest jej recepta na długowieczność? Uśmiech, pogoda ducha, praca, modlitwa i życzliwość okazywana innym ludziom.
Życie pani Alicji to skarbnica doświadczeń i przeżyć. Sto dwa lata to nie tylko piękny wiek, lecz też historia długiego życia na przestrzeni dwóch wieków. Na twarzy pani Alicji często gości uśmiech. Jubilatka emanuje wewnętrzną siłą. Cieszy się dobrą kondycją fizyczną i umysłową.
— Dużo się modlę i kocham Boga, w nim moja pociecha i podpora życia — podkreśla. — To on daje mi tę moc, bym się mogła nacieszyć w swe święto wszystkimi. Pan Bóg czuwa nade mną i daje mi tak długie życie. Wiara, modlitwa i szacunek do drugiego człowieka to w życiu najważniejsze wartości — dodaje.
Nie ma dnia, żeby pani Alicja nie obejrzała porannej mszy świętej w telewizji. Wstaje wcześnie rano, by już o 7 zasiąść przed ekranem i uczestniczyć we mszy.
Obrazek w tresci

Sto dwa lata
— Nasza babcia właśnie skończyła sto dwa lata! Piękny wiek. To czas, w którym zebrać można mnóstwo doświadczeń i mądrości, przeżyć wspaniałe chwile szczęścia i radości — mówią wnuki. — Babcia w swoim życiu nigdy lekko nie miała, może dlatego Bóg dał jej taki wiek, żebyśmy cieszyli się jej obecnością i miłością. Taka babcia to prawdziwy skarb!
— Otaczamy naszą mamę miłością, szacunkiem i uznaniem. Jesteśmy naprawdę dumni, szczęśliwi i zaszczyceni, że jest wśród nas. Całym swoim pracowitym życiem zasłużyła sobie na szacunek i słowa serdecznego podziękowania. Długie lata pracy, troski o byt i pomyślność naszej rodziny wymagały od niej wielu wyrzeczeń oraz ogromnego trudu. Na pewno przez te lata przeżywała wiele chwil radości, ale również nie omijały jej chwile smutku. Myślimy jednak, że chwil radości było naprawdę bardzo wiele, ponieważ radość z każdej chwili to recepta na długie życie — zapewniają syn Tadeusz z żoną Grażyną. — To osoba niezwykła i bardzo przez nas kochana. Nasza Alicja to tak naprawdę skarbnica wiedzy. Warto takich ludzi szanować i doceniać. Czerpiąc z ich wiedzy i doświadczenia, jesteśmy w stanie żyć bardziej świadomie, a to prosta droga do tego, by nasze życie stało się po prostu szczęśliwsze.

Widziała okrucieństwo wojny
Alicja Rosłoń przyszła na świat 26 lutego 1923 roku w miejscowości Zdziwój Stary w gminie Chorzele. Była piątym dzieckiem, a po niej urodziło się jeszcze czworo rodzeństwa. Całą rodziną mieszkali w małym domku. Ojciec Hieronim pracował, pilnując lasu, a później ucząc w szkole, mama Antosia zajmowała się domem. Po śmierci ojca w 1934 roku wszyscy musieli iść do pracy.
— Już jako dwunastolatka pracowała na gospodarstwie w Grudusku. Gdy wybuchła wojna, babcia miała jedynie 16 lat — opowiada wnuczka Ewa. — Babcia często o wojnie nam opowiadała. To był dla niej trudny i bolesny temat. Widziała okrucieństwo wojny z bliska… Wszyscy zostali wysiedleni ze Zdziwoja. Babcia trafiła na przymusowe roboty do gospodarstwa w Wichrowcu. Po jakimś czasie została przewieziona na roboty do Królewca. Praca była ciężka, ale babcia nie była tam sama, bo byli z nią inni Polacy. Gdy rosyjska armia weszła do Królewca, wszyscy uciekli. Babcia z innymi Polakami z Królewca do domu szła pieszo. Niestety w rodzinnym Zdziwoju byli już Rosjanie. Wtedy zobaczyli, jak mordowali niewinnych ludzi. Na szczęście babcia, mama i rodzeństwo szczęśliwie wrócili do domu. Po wojnie było bardzo biednie, brakowało jedzenia. Starsi bracia wzięli ślub, niektórzy wyprowadzili się z rodzinnego domu. Brat babci Wicek zamieszkał w Kolonii — miejscowości w gminie Świętajno. Babcia często go odwiedzała. To właśnie tam poznała Franciszka, który został jej mężem.
Pani Alicja i pan Franciszek ślub wzięli 16 września 1952 roku w Pasymiu. Była skromna uroczystość, bo mieszkali wówczas na stancji w Pasymiu i dopiero byli na dorobku. Z Pasymia przeprowadzili się do Świętajna, gdzie mieszkali przez około pięć lat. W 1959 roku udało im się kupić dom w Piasutnie. Małżonkowie doczekali się czwórki dzieci: Krystyny, Kazimierza, Marianny i Tadeusza (niestety troje z nich już nie żyje). Byli zgodnym małżeństwem i starali się wychować swoje dzieci na dobrych ludzi. Dawali im ogrom miłości, zrozumienia, przekazali wiele wartości, takich jak szacunek do starszych ludzi, do pracy, obowiązkowość i wiara w opatrzność Boską. Wiara była ważnym i nieodłącznym elementem tej rodziny. Każdej niedzieli rodzina uczestniczyła we mszy świętej. Dzień zaczynał się i kończył modlitwą. Pan Franciszek zmarł 18 marca 2006 roku. W Piasutnie pani Alicja mieszka do dziś.
Obrazek w tresci

Kobieta z sercem na dłoni
Pani Alicja cieszy się dobrym zdrowiem. Jest bardzo pogodną, uśmiechniętą i cieszącą się każdym dniem seniorką. Mieszka z synem Tadeuszem i jego żoną. Tuż obok mieszkają też wnuki i prawnuki. Przez tyle lat ze swoją synową nigdy się nie kłóciła, zawsze ciepła, serdeczna i otwarta. Doczekała się 7 wnuków, 10 prawnuków i 6 praprawnuków. Uwielbia rodzinne spotkania, cieszy się z ich odwiedzin. Kiedy przychodzą święta Bożego Narodzenia, nuci kolędy. Przy wigilijnym stole jest najważniejszą osobą. Dzięki niej święta i uroczystości rodzinne są magiczne.
— Babcia jest dla nas skarbnicą wiedzy, przeżyć i mądrości życiowych. To bardzo ciepła osoba. Wiele naszych pięknych wspomnień z dzieciństwa wiąże się właśnie z babcią — zapewniają wnuki i prawnuki. — Pamiętamy, jak tuliła nas, gdy byliśmy mali, opowiadała bajki, uczyła wierszyków, później wspominała okrucieństwo wojny. Opiekowała się nami, gdy rodzice byli w pracy, i gotowała obiady. Choć ciężko pracowała, zawsze znalazła czas na to, by porozmawiać, wysłuchać i doradzić. Chętna do pomocy i dobra dla wszystkich. Nie potrafi przejść obojętnie obok krzywdy innych ludzi czy zwierząt. Kochamy ją wszyscy, bo nie sposób być obojętnym na tak wspaniałego człowieka z sercem na dłoni.

Rodzina i modlitwa
Dostojna jubilatka ma się świetnie i cieszy się, że urodziny i życie spędza w gronie bliskich oraz ważnych w jej życiu osób. Na podstawie jej życia można byłoby nakręcić ciekawy film. Pani Alicja wciąż cieszy się dobrym zdrowiem, lubi rozmowy, odwiedziny rodziny i znajomych. Co rano ogląda transmisję mszy świętej i modli się za swoich bliskich i za świat. Przepada za swoimi dziećmi, wnukami, prawnukami i praprawnukami.
— Mama zawsze była i nadal jest niesłychanie ciepłym, dobrym człowiekiem. Chętnie pomagała, nie tylko swoim najbliższym. Jest bardzo wrażliwa na cudzą krzywdę. Teściową, babcią i prababcią też zawsze była dobrą i kochaną i to się nie zmieniło — zapewnia syn Tadeusz.
Pani Alicja należy do pokolenia głęboko doświadczonego w dziejach Polski, które stawało przed różnymi wyzwaniami. Była świadkiem wielu trudnych, ale i doniosłych wydarzeń, które kształtowały kolejne pokolenia, ich patriotyzm i miłość do ojczyzny. Kobieta na pierwszym miejscu stawia Boga, rodzinę i ojczyznę. Jest osobą, która pamięta o wszystkich bliskich, zna ich imiona. Chce o nich wiedzieć wszystko. Uczestniczy w ważnych uroczystościach, takich jak śluby, komunie, chrzty czy święta.
— Babcia Alicja to wyjątkowa kobieta z ogromnymi pokładami spokoju, cierpliwości oraz z uśmiechem na twarzy — mówią o babci jej wnuki. — To ona nauczyła nas cudownej miłości do drugiego człowieka, zrozumienia, uczciwości, zaradności, wiary w Boga i w ludzi. Zawsze wita nas swoim ciepłym uśmiechem i nawet gdy źle się czuje, nigdy nie narzeka. Przytuli, pocieszy, wytrze łzę. To niesamowite szczęście ją mieć. Nie tylko piękne wspomnienia jej zawdzięczamy. Nauczyła nas wiele o życiu, pokazała, jak być dobrym człowiekiem, a jednocześnie jak sobie radzić w świecie pełnym okrucieństwa. To najlepsza osoba na ziemi.
Obrazek w tresci

Wciąż jest aktywna
Pani Alicja nie lubi siedzieć w domu bezczynnie. To ona obiera ziemniaki do obiadu, bo jak mówi, robi to najlepiej. Kapustę na bigos czy zupę też sama szatkuje, bo inni kroją zbyt grubo. Uwielbia chodzić na grzyby i już nie może się doczekać, kiedy pójdzie z koszykiem do lasu. Bliscy żartują, że do dziś nie zdradziła im swoich najlepszych miejsc na grzybobranie. Pani Alicja wciąż czyta bez okularów i potrafi bez żadnego problemu zacerować sobie ubranie.
— Babcia to najlepszy grzybiarz. Wciąż zbiera więcej od nas. — Wnuczka Ewa śmieje się. — Mówi, że już nie pójdzie na grzyby, bo nogi ją bolą, ale jak tylko się pokażą w lasach, to pierwsza jest gotowa do zbierania. I zawsze uzbiera najwięcej!

Oby zdrowie dopisywało
W otoczeniu bliskich pani Alicja czuje się dobrze i zapewnia, że niczego już jej nie brakuje. Uwielbia, kiedy bliscy ją odwiedzają, a w szczególności kiedy przychodzi trzyletnia prawnuczka Aurelia. Wtedy razem oglądają telewizję, zajadają się ciasteczkami... a czasem nawet się pokłócą.
— Mam wszystko. Oby tylko zdrowie mi Bóg dał, to niczego więcej nie potrzebuję — mówi pani Alicja. — Emeryturę mam teraz bardzo dobrą i bliskich przy sobie. Chcę do końca aktywnie uczestniczyć w ich życiu!
Pani Alicja nie ma jakiejś specjalnej recepty na długowieczność. Je to, co lubi, kocha słodycze, a wyniki ma lepsze niż niejeden młody człowiek.
— Praca, wiara, rodzina — mówi. — Trzeba być dobrym człowiekiem i z uśmiechem iść przez życie. Z pokorą przyjmować to, co los przyniesie...

2001-2025 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 7B