Zabójca księdza Lachowicza z nowym zarzutem

2024-12-07 19:28:48(ost. akt: 2024-12-07 19:35:35)

Autor zdjęcia: KPP Szczytno

Prokuratura zmieniła zarzut wobec 27-letniego Szymona K., podejrzanego o atak na księdza Lecha Lachowicza, z usiłowania zabójstwa na zabójstwo. Jednocześnie biegli psychiatrzy orzekli, że w chwili popełnienia czynu podejrzany był niepoczytalny.
— Decyzja o zmianie zarzutu wynika z opinii biegłego z zakresu medycyny sądowej, który jednoznacznie potwierdził, że obrażenia odniesione przez księdza Lecha Lachowicza były bezpośrednią przyczyną jego śmierci — poinformował nas w czwartek prokurator Daniel Brodowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Olsztynie.

Przypomnijmy: miesiąc temu, 3 listopada, plebania parafii pw. św. Brata Alberta w Szczytnie przy ulicy Wileńskiej stała się miejscem tragedii, która poruszyła całą Polskę. Szymon K., uzbrojony w żeliwny toporek, wtargnął do budynku i zaatakował księdza Lecha Lachowicza. Duchowny, który właśnie wrócił do domu po odprawieniu mszy świętej, doznał poważnych obrażeń głowy, w tym złamania kości czaszki. Napastnika spłoszyła pracownica parafii, używając gazu pieprzowego, jednak stan duchownego był już krytyczny. Ksiądz zmarł w szpitalu 9 listopada.

W trakcie śledztwa Szymon K. przyznał się nie tylko do napaści na 72-letniego kapłana, ale także do tego, że zaatakował z zamiarem zabicia swojej ofiary. Miał przy sobie pojemnik z łatwopalnym płynem. Złożył obszerne wyjaśnienia, jako motyw podając rabunek. Liczył, że w okresie po Wszystkich Świętych na plebanii będzie znajdować się większa suma gotówki.

Według informacji, do których dotarli dziennikarze, Szymon K. mieszkał na terenie parafii pw. św. Brata Alberta w Szczytnie, której proboszczem od ponad 30 lat był ksiądz Lech Lachowicz. Studiował medycynę, ale jakiś czas temu wyjechał za granicę w poszukiwaniu pracy. Według naszych informatorów wrócił do kraju niedługo przed napadem na plebanię. Miał znajdować się w trudnej sytuacji finansowej.

Jego sąsiedzi w rozmowach z dziennikarzami twierdzili, że wrócił „odmieniony”. Unikał kontaktu z innymi, przestał dbać o siebie i chodził zarośnięty oraz zaniedbany.

Po ataku na księdza Lachowicza uciekł z miejsca przestępstwa. Został wytypowany jako podejrzany. Policja, używając m.in. psów tropiących, szybko go zatrzymała.

Niedługo potem pojawiło się pytanie o jego stan psychiczny. Zgodnie z informacjami uzyskanymi od prokuratury Szymon K. został skierowany na badanie sądowe. — Jest już dostępna opinia biegłych psychiatrów w tej sprawie. Według niej w chwili popełnienia czynu podejrzany miał całkowicie zniesioną zdolność do rozpoznania jego znaczenia i pokierowania swoim postępowaniem — przekazał nam prokurator Daniel Brodowski.

Według rzecznika prokuratury okręgowej nie oznacza to jednak zwolnienia z odpowiedzialności za zabójstwo. W przypadku uznania niepoczytalności sąd może, ale nie musi, zdecydować o zastosowaniu środków zabezpieczających, takich jak umieszczenie sprawcy w zakładzie psychiatrycznym. Decyzja w tej sprawie będzie jednak zależała od analizy całego materiału dowodowego. Postępowanie, jak zaznacza rzecznik prokuratury, wciąż trwa.
— Ostateczna decyzja, czy sprawa zakończy się aktem oskarżenia, czy inną procedurą, należy do sądu — podsumowuje prokurator Brodowski.

Śmierć księdza Lachowicza głęboko wstrząsnęła mieszkańcami całej Polski. Parafianie wspominali go jako zaangażowanego i życzliwego kapłana. Zamordowany duchowny był znany z patriotycznych przekonań, które często wyrażał w kazaniach. Kontynuował tradycję mszy za ojczyznę, którą rozpoczął jeszcze w czasach, gdy przyjaźnił się z błogosławionym księdzem Jerzym Popiełuszką. Obaj poznali się podczas służby wojskowej w specjalnej jednostce karnej w Bartoszycach, gdzie kierowano kleryków, by skłonić ich do rezygnacji z seminarium.

Ksiądz Lachowicz był proboszczem parafii pw. św. Brata Alberta w Szczytnie od jej powstania w 1990 roku i budowniczym kościoła parafialnego. Angażował się w liczne inicjatywy społeczne i charytatywne, w tym we wsparcie dla powstania SKOK im. Brata Alberta w Szczytnie.

Uroczystości pogrzebowe kapłana zgromadziły licznych wiernych z całego raju, a arcybiskup Józef Górzyński w swojej homilii podkreślił, że mimo brutalności tego czynu „zło nigdy nie ma ostatniego słowa”. Kondolencje po jego zabójstwie wystosował przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Tadeusz Wojda, podkreślając, że w cywilizowanym i chrześcijańskim społeczeństwie nie ma miejsca na akty przemocy i brutalności.

Stanisław Kryściński

2001-2025 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 7B