Janina Surgał: Kaziuki-Wilniuki łączą pokolenia

2024-03-02 12:00:00(ost. akt: 2024-03-01 21:10:29)

Autor zdjęcia: Joanna Karzyńska

Pani Janina Surgał ze Szczytna przez całe swoje zawodowe życie była nauczycielką historii. Od wielu lat interesuje się kulturą kresową i stara się przekazać kolejnym pokoleniom jej tradycję. Jest prezesem Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Wileńsko-Nowogródzkiej w Szczytnie, które organizuje jedną z najbardziej charakterystycznych imprez „Kaziuki-Wilniuki”.
Fascynuje ją historia
Pani Janina Surgał pochodzi z ziemi świętokrzyskiej, w latach powojennych zamieszkała w Szczytnie. Jest emerytowaną nauczycielką historii. Przez wiele lat pracowała w szkole podstawowej, ale także jakiś czas w szkole średniej.
— Jako nauczyciela historii zainteresowały mnie dzieje Kresów: historia, kultura i mieszkańcy tego obszaru oraz panowanie dynastii Jagiellonów. Ziemie kresowe wchodziły od XIV wieku w skład Rzeczpospolitej i odgrywały ważną rolę. Starałam się zdobyć jak najwięcej wiedzy właśnie o tym terenie, a zarazem przekazywać jego historię młodzieży bardziej obszernie, niż to było w programie nauczania — opowiada pani Janina. — Mam w rodzinie powiązania kresowe głównie z Wileńszczyzną, częściowo też z Białorusią i Ukrainą. I kiedy 30 lat temu zaczęłam coraz bardziej zgłębiać historię Kresów, zaczęłam odkrywać, skąd pochodzili na przykład małżonkowie rodzeństwa mojego taty i mojej mamy. Okazało się, że część z nich pochodzi właśnie z Kresów, głównie z obecnej Litwy, z Wileńszczyzny, ale i po części z Ukrainy. Przed wojną były to ziemie należące do II Rzeczypospolitej. Tak więc więzy rodzinne rzeczywiście jeszcze bardziej popchnęły mnie do zgłębiania zagadnień związanych z Kresami. W wyniku II wojny światowej, gdy granice się zmieniły, członkowie rodzin stracili kontakt między sobą. Okazało się, że ci, którzy znaleźli się w Polsce, ogromnie tęsknią za swoją ojcowizną, bo kontakty były utrudnione, a wręcz niemożliwe. Temat Kresów był nieobecny, zabroniony. Polacy mieszkający po wojnie na Wileńszczyźnie i na Białorusi byli szykanowani za swoją polskość i wywożeni w głąb Związku Radzieckiego, jeszcze wiele lat po wojnie. Starano się wymazać pamięć o Kresach. Ale na szczęście, kiedy nastąpiły przemiany polityczne i nadszedł rok 1990, więzy między Polakami zaczęły się odnawiać ze zdwojoną siłą. Zaczęły powstawać stowarzyszenia kresowian. Takie powstało w Szczytnie pod nazwą Towarzystwo Przyjaciół Ziemi Wileńsko-Nowogródzkiej. Zaczęto głośno mówić o swoim pochodzeniu, zaczął się kreować program działalności, który ma przypominać kulturę, historię Kresów, a który jest nieprzerwanie prowadzony do dzisiaj. Mimo szykan Polacy żyjący na Kresach, na Wileńszczyźnie, obronili swoją narodową tożsamość. Powstały zespoły, nawet szkoły z nauką języka polskiego. Dlatego my, działając tutaj, w Polsce, także w Szczytnie, postanowiliśmy zapraszać naszych rodaków, a zwłaszcza dzieci i młodzież szkolną, by dzielili się z nami zachowaną polskością na Wileńszczyźnie. Podjęliśmy działania, których efektem było organizowanie Dni Kresowych w Szczytnie, a potem Kaziuki-Wilniuki.
Obrazek w tresci

TPZWN w Szczytnie
Towarzystwo Przyjaciół Ziemi Wileńsko-Nowogródzkiej w Szczytnie powstało 27 stycznia 1990 roku. Inspiracją do poczynań była działalność nieistniejącego już olsztyńskiego Towarzystwa o tej samej nazwie. Założycielskie spotkanie odbyło się w Domu Nauczyciela w Szczytnie. Do Towarzystwa zapisało się wówczas 15 osób. Formalna rejestracja Towarzystwa nastąpiła w dniu 17 kwietnia 2002 r. W statucie zapisano, że „celem Towarzystwa jest inspirowanie, organizowanie i popieranie działalności zmierzającej do popularyzowania kultury Kresów II Rzeczpospolitej”. W dokumencie tym zostały określone cele działalności, które Towarzystwo realizuje poprzez takie formy jak: współpraca z władzami, instytucjami, wydawnictwami, organizacjami pokrewnymi i innymi Towarzystwami kulturalno-oświatowymi regionu, kraju i zagranicy, inspirowanie i organizowanie imprez o charakterze kulturalno-oświatowym i turystyczno-krajoznawczym, inspirowanie i organizowanie wystaw, wykładów, odczytów i pogadanek, gromadzenie księgozbioru oraz propagowanie czytelnictwa o tematyce kresowej, nawiązywanie kontaktów ze środowiskami Polaków z Kresów II Rzeczpospolitej dla przybliżenia im zagadnień społecznych, kulturalnych, gospodarczych Warmii i Mazur.
— Kiedy na początku lat 90., na fali przemian 1989 roku zaczęły powstawać różnego rodzaju stowarzyszenia, w tym kresowe, jedno z takich zaczęło działać w Szczytnie. Przyłączyłam się do tego Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Wileńsko-Nowogródzkiej. Od 32 lat jestem prezesem tego Towarzystwa.
Obrazek w tresci

Kaziuki-Wilniuki
Kaziukowe święto obchodzone jest w różnych miastach, między innymi w Olsztynie, Kętrzynie, Bartoszycach czy Szczytnie, ale to właśnie w Lidzbarku Warmińskim je zapoczątkowano w 1985 roku. Kaziuki-Wilniuki, które miały podtrzymywać pamięć o rodzinnych stronach repatriantów, pełnią jeszcze inne role: integrują, rozwijają ludowe rzemiosło, wzbogacają umiejętności lokalnych twórców, gruntują tradycje. Co ciekawe, przyciągnęły także młode pokolenie, które poznaje gwarę, tańce, stroje ludowe i obrządki. W województwie warmińsko-mazurskim osiedliło się najwięcej ludności z Wileńszczyzny. Dlatego też kaziukowe imprezy cieszą się ogromnym powodzeniem.
Pierwowzorem tego święta są kanoniczne uroczystości organizowane w Wilnie ku czci świętego Kazimierza już w roku 1636. Tradycja to piękna, rozpoczynająca wiosnę i kojarząca się ze zbliżającymi się wielkimi krokami Świętami Wielkanocnymi, dlatego na jarmarku, który towarzyszy co roku Kaziukom, można kupić wileńskie palmy wielkanocne i świąteczne dekoracje. Nie brakuje też oczywiście piernikowych serc kaziukowych. Tak też będzie i w tym roku.
— Kaziuki-Wilniuki to uroczystość związana ze świętym Kazimierzem: patronem Litwy, ale i Polski. 400 lat temu, kiedy święto to się rodziło, mieszkańcom Kresów nie wystarczało, że w dzień patrona spotykali się tylko w kościele. Więc powstawały jarmarki na ulicach miast i miasteczek kresowej Polski — opowiada Janina Surgał, prezes Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Wileńsko-Nowogródzkiej w Szczytnie. — Po drugiej wojnie światowej Polacy z Kresów mieszkający m.in. na Warmii i Mazurach zapragnęli przywrócić tę kresową tradycję Kaziuków-Wilniuków i czynią to od 40 lat.
Kaziuki-Wilniuki to jedna z najbardziej charakterystycznych imprez odbywających się w Szczytnie. Niezmiennie organizatorem jest Towarzystwo Przyjaciół Wilna i Ziemi Nowogródzkiej.
— Także my, szczytnianie, organizujemy takie święto po raz ósmy. Wcześniej, przez wiele lat w czerwcu organizowaliśmy Dni Kresowe — mówi pani Janina. — Podczas ubiegłorocznego wydarzenia, oprócz koncertów i jarmarku, została uhonorowana pani Krystyna Adamowicz, zasłużona dziennikarka oraz społeczniczka na rzecz polskości, która w 2022 roku została laureatką plebiscytu „Polka Roku”. Tegoroczna edycja wydarzenia odbędzie się w sobotę 9 marca o godzinie 17:00 w Sali Widowiskowej Miejskiego Domu Kultury w Szczytnie. Impreza zostanie zorganizowana przy współpracy z miastem i powiatem. Przygotowaliśmy piękny program. Tego dnia zaprezentują się: Polski Zespół Pieśni i Tańca „Ojcowizna”, Polski Zespół „Kapela Wileńska” oraz Polski Teatr „Studio” z Wilna. Oczywiście w tym roku nie zabraknie tradycyjnego jarmarku wileńskiego, na którym obowiązkowo będzie można nabyć wspaniałe palmy, rękodzieło, słynne lukrowane serca kaziukowe, chleb wileński oraz prasę wileńską. Koncert poprowadzi Anna Adamowicz i Dominik Kuziniewicz. Udział w Kaziukach-Wilniukach pozwala przypomnieć sobie o korzeniach kulturowych oraz tradycjach, które kształtują naszą tożsamość. To wydarzenie, które z pewnością zostaje na długo w pamięci uczestników i pozwala na chwilę oderwać się od codziennych zmartwień i przypomnieć o pięknie naszej kultury. Zapraszam serdecznie!
Obrazek w tresci

Kultywują tradycje kresowe
Kaziuki są teraz wspólnym świętem kilku pokoleń. Wielu mieszkańców Warmii i Mazur ma kresowe korzenie, choć nie wszyscy o tym wiedzą lub pamiętają. To będą już 40. Kaziuki-Wilniuki na Warmii i Mazurach. Ich genezą jest nostalgia kresowiaków za rodzinnymi stronami. Teraz na imprezy przychodzą nie tylko kresowiacy, ale też ich dzieci i wnuki.
— W Szczytnie jest duże zainteresowanie tym wydarzeniem — zapewnia Janina Surgał. — Ludzie tym żyją. Koncerty budzą ogromne emocje, wzruszenie. Pieśni występujących są sentymentalne: jednych rozczulają, a w innych budzą wspomnienia. Kresy są wciąż w pamięci ludzi i ich sercach. U kresowiaków widać, jak bardzo kochają utraconą ziemię i jak bardzo o niej pamiętają.
Joanna Karzyńska
Obrazek w tresci

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5