Seniorzy się martwią... Czy będzie na wypłatę emerytur?

2024-01-20 16:00:00(ost. akt: 2024-01-19 23:26:23)

Autor zdjęcia: ZUS

Nie ma mowy o bankructwie Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, z którego wypłacane są emerytury i renty. Według najnowszej prognozy wpływów i wydatków na lata 2024-2028 sytuacja FUS jest stabilna, choć nie znaczy to, że tak będzie dalej.
W listopadzie zeszłego roku ZUS zrezygnował z 8 mld zł dotacji z budżetu państwa do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych na 2023 rok. Skoro nie chciał dotacji z państwowej kasy, to oznacza, że kondycja finansowa FUS jest dobra.
— Stabilna sytuacja na rynku pracy przełożyła się na dobrą kondycję finansową Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, dlatego ZUS nie wykorzysta pełnej zaplanowanej dotacji z budżetu państwa — tłumaczyła wówczas prof. Gertruda Uścińska, prezes ZUS, która niedawno została odwołana ze stanowiska.
Jednym z istotnych parametrów, który pozwala na obiektywną ocenę utrzymania zdolności funduszu do wypłaty świadczeń, jest wskaźnik pokrycia wydatków wpływami ze składek. Otóż wydolność FUS, czyli stopień pokrycia wydatków na świadczenia ze składek, pozostaje ostatnio na rekordowym poziomie: 85 proc. w 2022 r. oraz około 84 proc. w 2023 r. To teraz, ale co będzie za kilka lat? Otóż prognozy są dobre, co pokazuje ostatni raport na temat zakładanych wpływów i wydatków FUS na lata 2024-2028. Prognoza wskazuje, że w najbliższych latach również będzie stabilnie, ale to nie znaczy, że nie widać zagrożeń.

Trzy warianty
ZUS przyjął trzy scenariusze: negatywny, pośredni i optymistyczny. Oparł je na założeniach makroekonomicznych, jak też demograficznych przygotowanych przez Ministerstwo Finansów. Niezależnie od wariantu prognozy saldo roczne Funduszu cały czas maleją.
„We wszystkich trzech wariantach deficyt roczny FUS w 2028 r. jest większy niż w 2024 r.” — czytamy w raporcie.
I tak:
— w wariancie pośrednim: o 30,1 mld zł (w 2024 r. prognozowany deficyt roczny wynosi 71,1 mld zł, a w 2028 r. – 101,2 mld zł);
— w wariancie pesymistycznym: o 44,3 mld zł (w 2024 r. prognozowany deficyt roczny wynosi 80,5 mld zł, a w 2028 r. – 124,8 mld zł);
— w wariancie optymistycznym: o 19,0 mld zł (w 2024 r. prognozowany deficyt roczny wynosi 63,6 mld zł, a w 2028 r. – 82,6 mld zł).
Co to oznacza? Otóż pogarszanie się sytuacji finansowej Funduszu. Istotny wpływ na tę sytuację ma liczba osób pobierających emerytury i renty oraz liczba ubezpieczonych.
Liczba ubezpieczonych w 2028 r. w porównaniu do 2024 r. w wariancie pośrednim jest mniejsza o 117 tys. osób i mniejsza o 316 tys. w wariancie pesymistycznym. Z kolei większa w wariancie optymistycznym o 36 tys. (wzrost o 0,2 proc.).
Natomiast we wszystkich wariantach liczba osób pobierających świadczenia emerytalno-rentowe z FUS jest większa w 2028 r. w porównaniu do 2024 r. W wariancie pośrednim o 196 tys. osób, w wariancie pesymistycznym – o 256 tys., a w wariancie optymistycznym – 181 tys. To oczywiście wynika z postępującego procesu starzenia się naszego społeczeństwa, bo raz, że rodzi się mniej dzieci, a dwa — żyjemy dłużej.

System nie padnie
Obecnie sytuacja jest dobra, bo wydolność funduszu, czyli stopień pokrycia wydatków na świadczenia ze składek, sięga ok. 84 proc. w 2023 r. Niewielki spadek w pokryciu wydatków wynika przede wszystkim z tego, że wkraczamy w okres, w którym osoby z powojennego wyżu demograficznego zaczną osiągać wiek emerytalny — tłumaczy ZUS.
Co istotne, choć w każdym wariancie finanse FUS będą miały się gorzej niż obecnie, a emerytów będzie coraz więcej, to załamanie systemu nam nie grozi. A to też dlatego, że dziura w finansach FUS zasypywana jest dotacją z budżetu państwa. Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju podaje w raporcie „Pensions at a Glance 2021”, że udział publicznych wydatków emerytalno-rentowych w produkcie krajowym brutto Polski w 2019 r. wyniósł 10,6 proc., a w 2060 r. ma wynieść 10,8 proc., czyli mniej więcej tyle samo. W innych państwach obciążenie wydatkami emerytalnymi ma w przyszłości znacznie wzrosnąć, np. w Belgii o 25 proc., a w Czechach, Irlandii, Słowenii i Nowej Zelandii oraz na Słowacji i Węgrzech o 50-70 proc., co oznacza kilka punktów procentowych PKB. Trzeba jednak pamiętać, że to bardzo daleka prognoza i trudno powiedzieć, jak bardzo trafna.

Dłuższa praca popłaca
Po reformie nasz system emerytalny opiera się o prostą zasadę: ile zebrałeś pieniędzy na koncie w FUS, tyle dostaniesz. Mówimy tu oczywiście o świadczeniach, które wypłaca ZUS, a nie MON, MSWiA czy Ministerstwo Sprawiedliwości. Emerytura, którą wypłaca ZUS, jest bowiem pochodną zebranego kapitału i przewidywanej długości życia. Im dłużej pracujemy, tym więcej składek odprowadzimy do Funduszu i zbudujemy sobie większy kapitał.
— Trzeba pamiętać o tym, że każdy rok dłuższej pracy niż wiek emerytalny to wzrost świadczenia o około 8-10 proc. — podkreśla Anna Grabowska, regionalny rzecznik prasowy ZUS województwa warmińsko-mazurskiego.
Dlatego, że im dłużej pracujemy po osiągnięciu wieku emerytalnego, tym czas pobierania świadczenia jest też krótszy, a zatem ma to wpływ na jego wysokość. Jeśli więc chcemy mieć w miarę godną emeryturę, musimy płacić wysokie składki i jak najdłużej pracować. Nie ma innej recepty.
Oczywiście wpływ na wysokość emerytury mają głównie nasze zarobki.

Kij i marchewka
Skoro jednak system się nie załamie, bo kroplówka z budżetu państwa się nie wyczerpie, to ktoś zapyta: czy się martwić? Są dwa powody. Pierwszy: kroplówka będzie kosztować nas coraz więcej, bo to są nasze podatki, które płacimy, a dwa — emerytury będą coraz niższe.
Idzie o tzw. stopę zastąpienia, czyli stosunek między średnim wynagrodzeniem a przeciętną, nowo przyznawaną emeryturą.
Dziś stopa zastąpienia jest jeszcze nie najgorsza, bo jest to ok. 50 proc. Ale stopa zastąpienia będzie spadać, bo szacuje się, że ok. 2060-2065 roku będzie na poziomie 20-25 proc. Trzeba sobie więc odpowiedzieć na pytanie: czy dziś, zarabiając 5 tys. zł brutto, bylibyśmy w stanie przeżyć za tysiąc czy półtora tysiąca złotych? Dlatego, jak mówią eksperci, trzeba edukować, wyjaśniać, pokazywać Polakom zależności, że im dłuższa praca, tym wyższa emerytura.
— Na pewno nie będzie tak, że ZUS upadnie. To mit. Bo jeżeli nie będzie środków w FUS, wpływy będą niższe niż wypłaty, to różnica zostanie pokryta z budżetu państwa. Co najwyżej dotacje będą wyższe. Nie zdarzyło się jeszcze, żeby emerytury nie zostały wypłacone w terminie, a wręcz przeciwnie. Jednak przyszłe emerytury będą niskie, trudno będzie przeżyć za takie niskie świadczenia — tłumaczył w rozmowie z „Gazetą Olsztyńską” Oskar Sobolewski, ekspert rynku emerytalnego.
Dlatego zdaniem eksperta powinniśmy budować kapitał w wielu filarach, nie tylko w pierwszym, czyli FUS i tym, co mamy z OFE, ale też w drugim, czyli PPK, IKE, IKZE i innych źródłach. Musimy oszczędzać na swoją jesień życia, jeśli nie chcemy klepać biedy na starość.

Andrzej Mielnicki

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5