— W tym samym budynku, gdzie moje dziecko korzysta z zajęć świetlicowych działa firma pogrzebowa — oburza się mieszkaniec Rynu, prosząc o anonimowość. — Ostatnio wyprowadzano stamtąd zwłoki. Kto dał zgodę na taką działalność w tym miejscu? Takich telefonów od mieszkańców Rynu odebraliśmy więcej.
Firma pogrzebowa ulokowała się w centrum Rynu przy ul. Partyzantów, w budynku podzielonym na trzy lokale. Świetlicę socjoterapeutycznę od zakładu pogrzebowego dzieli kwiaciarnia. Dzieci uczęszczają na zajęcia od poniedziałku do piątku, przeważnie od południa do godz. 16., ewentualnie 17.
Ustaliliśmy, że firma działa bez wiedzy i zgody giżyckiego sanepidu.
— Od gazety dowiadujemy się, że inwestor uruchomił już działalność, mimo że jest dopiero na etapie załatwiania formalności — mówi Joanna Stabińska, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Giżycku.
W tym przypadku niezbędnym jest dostarczenie do sanepidu zgody Wydziału Budownictwa Starostwa Powiatowego w Giżycku na zmianę sposobu użytkowania obiektu. Trzeba też dostarczyć projekt techniczno-technologiczny oraz mapkę sytuacyjną.
— Inwestor kontaktował się już z naszą instytucją, ale nie dostarczył wymaganych dokumentów — stwierdza dyrektor Stabińska.
Zapytaliśmy pracowników sanepidu, czy to jest możliwe, by w jednym budynku działały świetlica oraz kaplica pogrzebowa. — Gdyby inwestor dostarczył pełną dokumentację, z której wynikało by, że tuż obok przebywają dzieci, nie moglibyśmy zaopiniować pozytywnie też inwestycji — mówi Zenon Biłyj, pracownik giżyckiego sanepidu.
— Kaplica nie może też znajdować się w bezpośredniej bliskości obiektów mieszkalnych.
Udało się nam porozmawiać z właścicielem firmy.
— W istocie w moim zakładzie odbył się już jeden pogrzeb — potwierdził mężczyzna.
— Jednak nie chcę konfliktów z sąsiadami i w przyszłości skorzystam z kaplicy przy cmentarzu. Będziemy świadczyli kompleksowe usługi pogrzebowe, ale na Partyzantów będzie się mieściło jedynie biuro. Po prostu nie chcemy żadnych konfliktów z mieszkańcami - podkreśla właściciel firmy.
Krzysztof Korczyk, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Giżycku, obiecał zająć się tą sprawą.
— Nikt z tej firmy nawet nie próbował uzyskać zgody starostwa powiatowego — informuje Krzysztof Korczyk.
— Skontrolujemy wszystko na miejscu. Jeśli okaże się, że właściciel dokonał bezprawnie prac budowlanych, na pewno nie obejdzie się bez opłaty legalizacyjnej.
Anna Baranowska
Ustaliliśmy, że firma działa bez wiedzy i zgody giżyckiego sanepidu.
— Od gazety dowiadujemy się, że inwestor uruchomił już działalność, mimo że jest dopiero na etapie załatwiania formalności — mówi Joanna Stabińska, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Giżycku.
W tym przypadku niezbędnym jest dostarczenie do sanepidu zgody Wydziału Budownictwa Starostwa Powiatowego w Giżycku na zmianę sposobu użytkowania obiektu. Trzeba też dostarczyć projekt techniczno-technologiczny oraz mapkę sytuacyjną.
— Inwestor kontaktował się już z naszą instytucją, ale nie dostarczył wymaganych dokumentów — stwierdza dyrektor Stabińska.
Zapytaliśmy pracowników sanepidu, czy to jest możliwe, by w jednym budynku działały świetlica oraz kaplica pogrzebowa. — Gdyby inwestor dostarczył pełną dokumentację, z której wynikało by, że tuż obok przebywają dzieci, nie moglibyśmy zaopiniować pozytywnie też inwestycji — mówi Zenon Biłyj, pracownik giżyckiego sanepidu.
— Kaplica nie może też znajdować się w bezpośredniej bliskości obiektów mieszkalnych.
Udało się nam porozmawiać z właścicielem firmy.
— W istocie w moim zakładzie odbył się już jeden pogrzeb — potwierdził mężczyzna.
— Jednak nie chcę konfliktów z sąsiadami i w przyszłości skorzystam z kaplicy przy cmentarzu. Będziemy świadczyli kompleksowe usługi pogrzebowe, ale na Partyzantów będzie się mieściło jedynie biuro. Po prostu nie chcemy żadnych konfliktów z mieszkańcami - podkreśla właściciel firmy.
Krzysztof Korczyk, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Giżycku, obiecał zająć się tą sprawą.
— Nikt z tej firmy nawet nie próbował uzyskać zgody starostwa powiatowego — informuje Krzysztof Korczyk.
— Skontrolujemy wszystko na miejscu. Jeśli okaże się, że właściciel dokonał bezprawnie prac budowlanych, na pewno nie obejdzie się bez opłaty legalizacyjnej.
Anna Baranowska