Z krzyżem w nocne bezdroża, by odnaleźć siebie

2021-04-02 09:00:00(ost. akt: 2021-04-02 08:00:58)

Autor zdjęcia: archiwum organizatorów

WIARA || Dziesiątki kilometrów w ciszy, samotności i skupieniu. W tegoroczną Ekstremalną Drogę Krzyżową wyruszyły w całej Polsce tysiące pątników. Czym różni się ona od tradycyjnej?
Wersja określana jako "ekstremalna" również rozpoczyna się mszą świętą, jednak po jej zakończeniu nikt nie myśli o tym, by udać się do prosto domu. Uczestnicy dokonują ostatnich poprawek w swym piechurskim ekwipunku i... ruszają w liczącą dziesiątki kilometrów trasę. Pątnicy z naszego powiatu najbliżej mogli stanąć na "starcie" 42-kilometrowego szlaku św. Maksymiliana Marii Kolbe, prowadzącego w dużej mierze przez bezdroża Mazurskiego Parku Krajobrazowego (od Rucianego-Nidy — przez m.in. Wygryny, Wojnowo i Krutyń — do Mikołajek).

— Nie chodzi o to, aby przejść trasę, ale o to, aby ją pokonać i stać się pięknym człowiekiem. Miarą EDK nie są kilometry, ale zmiana, która się dokona w człowieku. Musi boleć, byś opuścił swoją strefę komfortu i powiedział Bogu: "Jestem tutaj nie dlatego, że masz coś dla mnie zrobić. Jestem, bo chcę się z Tobą spotkać" — przekonują organizatorzy polskiego cyklu, który zyskuje popularność także w pozostałych częściach świata.

W Europie EDK zagościła w tym roku np. w Niemczech, Wielkiej Brytanii, Norwegii, we Włoszech czy na Ukrainie. Poza Starym Kontynentem w wyzwaniu można było wziąć udział np. w Kazachstanie i USA.

Podobnie jak w "tradycyjnej" formie nabożeństwa, tak i w EDK są tzw. stacje, pełniące także funkcję punktów orientacyjnych. Odnaleźć je można np. dzięki mapie lub przygotowanemu przez organizatorów "śladowi" GPS. Na każdej z nich czekają rozważania. Teoretycznie nic nie stoi na przeszkodzie, by je pominąć. W praktyce na trasie kontempluje je niemal każdy. Wielogodzinny marsz przez ciemność skłania do wielu życiowych refleksji.

— Gdyby ktoś zapytał jak minęła mi droga, to... miałbym problem. Pamiętam tylko stacje i rozważania. Drogę między nimi pokonał Jezus. I w moim ciele, i w mojej duszy. Dopiero w drodze powrotnej do domu uświadomiłem sobie do końca czego dokonałem. Jestem szczęśliwy. Dziękuję — podsumowuje Robert, jeden z uczestników.

Kamil Kierzkowski

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5