Pani Zenia, pierwsza dama i matka Orląt Reszel [FILM]

2021-03-31 11:30:00(ost. akt: 2021-03-31 11:48:11)
Pani "Zenia" ofiarowała klubowi wiele. Między innymi... własny dom

Pani "Zenia" ofiarowała klubowi wiele. Między innymi... własny dom

Autor zdjęcia: Orlęta Reszel - Ocalić od zapomnienia

HISTORYCZNIE || Orlęta przypomniały o kolejnej pięknej karcie w bogatej historii swojego klubu. W cyklu "Ocalić od zapomnienia" tym razem przed kamerami gościła Zuzanna Bartosiak. Czyli słynna pani "Zenia", prawdziwa ikona w środowisku futbolowym Reszla.
Miejscowym nie trzeba jej przedstawiać. Z klubem związała się niemal od samego początku jego istnienia. Ofiarowała mu niesłychanie wiele, między innymi... własny dom.

W czasach, gdy Orlęta nie miały jeszcze własnego budynku (a po "murawie" biegały krowy), to właśnie u niej na piętrze zlokalizowana była "szatnia". Nie złościła się, gdy młodzież wciąż biegała w górę i w dół. Nawet gdy od korków ucierpiała mocno powierzchnia schodów. W całej historii praktycznie tylko raz udało się wyprowadzić ją z równowagi. Ślady korków na ścianach wydają się być jednak w pełni wystarczającym uzasadnieniem. W innych przypadkach, gdy np. zespół wyjadł jej wszystkie zebrane przez nią wcześniej jabłka, kwitowała wszystko szczerym uśmiechem.

— Ledwie się obejrzałam, a już ich nie było. Nie byłam jednak zła. Młodym potrzeba dużo witamin, więc cieszyłam się, że pójdzie im to na zdrowie — wspomina Zuzanna Bartosiak.

Nie tylko piętro, ale i parter jej domu był zdominowany przez piłkarską brać. Swoje tradycyjne "lokum" mieli tam np. przyjeżdżający do Reszla sędziowie. Zawsze mogli liczyć na gorącą herbatę, a o walorach smakowych przyrządzanego przez panią "Zenię" kurczaka do dziś krążą legendy nie tylko w klubie, ale i w Warmińsko-Mazurskim Związku Piłki Nożnej.

Nie wszystko jednak pachniało tak pięknie jak obiadki. Przez przeszło 10 lat osobiście prała wszelkie getry i koszulki, w których występowały Orlęta.

— Chłopcy długo grali w białych koszulkach. I to zrobionych nie z takich materiałów jak obecnie. Dziś właściwie wystarczyłoby je dobrze złożyć po praniu i byłyby gotowe. Wtedy trzeba było je gotować, prasować... — wylicza pani "Zenia".

Wraz z mężem przez długi czas odpowiadała także m.in. za odpowiednie oznaczenie boiska wapnem. Gdy zabrakło małżonka, robiła to sama. A nie było wówczas w Reszlu do tego specjalnych maszyn. Sprawę rozwiązywać trzeba było albo szuflą, albo — bezpośrednio — rękami. Sama kosiła trawę. A gdy już nie była w stanie, wynajmowała odpowiednią osobę z traktorem. Dopiero później władze klubu zdecydowały się "odciążyć" panią Zuzannę w kwestii opieki nad murawą.

Skąd w niej tyle zapału do wieloletniej pomocy i pracy na rzecz klubu? — Realia i warunki były takie, jakie były. Wszyscy robili tyle, ile mogli — przyznaje skromnie.

Matka Orląt

Tę skromność, jak i wielkie serce pani "Zeni", wciąż doskonale pamięta się w Reszlu. Przez klub przetoczyły się dziesiątki, może i setki zawodników. Do dziś — zwłaszcza starsze roczniki — kłaniają jej się w pas na ulicy. Gdy nadarza się okazja, odwdzięczają się jej jakąś symboliczną "podwózką" etc. Wielu nazywało ją wręcz... swoją matką. I jeśli którakolwiek z pań w Reszlu miałaby zostać uznana za pierwszą damę miejscowego futbolu, to bardziej godnej kandydatki do tego tytułu się nie znajdzie. Ani w przeszłości, ani teraz, ani — najprawdopodobniej — w przyszłości.

Podczas obchodów 40-lecia klubu, a później i 50-lecia, władze uhonorowały ją pamiątkowymi medalami. Wówczas rąk organizatorów nie wiązały jeszcze obostrzenia, na imprezach stawiały się tłumy. Wśród wszystkich zasłużonych dla RKS osób — a było ich wiele — to pani "Zenia" za każdym razem otrzymywała najgorętsze owacje.

Dziś — z przyczyn oczywistych — nie może już tak czynnie uczestniczyć w życiu klubu. Losami Orląt jednak wciąż się interesuje, dopytuje o sytuację i wyniki. Gdy trybuny nie były jeszcze zamknięte dla kibiców, zawsze była na nich ciepło witana przez sympatyków RKS. Kiedykolwiek zostaną znów otwarte, miejsce dla pani "Zeni" jest już zarezerwowane.

— Robimy wszystko, by wypadające w tym roku 60-lecie klubu odbyło się z rozmachem. Takim, na jakie pozwolą nam obecne, wirusowe realia. Nie wyobrażamy sobie jednak, by na tak ważnej imprezie zabrakło osoby tak zasłużonej i kochanej w Orlętach jak pani Zuzanna — słyszymy w szeregach RKS.

Kamil Kierzkowski

Materiał filmowy z panią Zuzanną Bartosiak był już 3. odcinkiem z cyklu "Orlęta Reszel - Ocalić od zapomnienia". Cykl prowadzi trzyosobowa "sekcja historyczna" RKS — Rafał Romańczuk, Andrzej Adamiak i Kamil Jankiewicz.

Obrazek w tresci



2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5