Marian Pakulski Show. Kolejna piękna karta historii Orląt [FILM]
2021-03-23 08:59:28(ost. akt: 2021-03-23 09:02:41)
HISTORYCZNIE || Za nami kolejna filmowa premiera z cyklu "Orlęta Reszel — Ocalić od zapomnienia". Tym razem "sekcja historyczna" RKS zaprosiła przed kamerę Mariana Pakulskiego.
Czyli zawodnika, który z reszelskim futbolem związany był od najmłodszych lat. Seria sukcesów juniorskich sprawiła, że do drużyny seniorów powołanie otrzymał w wieku 17 lat. Oficjalnie zadebiutował w niej 25 sierpnia 1968 roku. Na wyjeździe z Mazurem Pisz. Już na "dzień dobry" dał snajperski popis. Strzelił dwie bramki, co przyczyniło się do (nie)oczekiwanego zwycięstwa.
— To był dla mnie szok. W Piszu praktycznie żeśmy nigdy wtedy nie wygrywali... — wspomniał po latach pan Marian, który w swej karierze tylko dwa lata spędził na "obczyźnie". Mowa o czasie spędzonym w wojsku, podczas którego grał w Tęczy Biskupiec.
Po odbyciu służby szybko wrócił do Reszla i w sezonie 1975/76 zdobył z drużyną mistrzostwo klasy A. Barwy RKS reprezentował do samego końca swej kariery, choć kuszono go propozycjami m.in. z Mrągowa czy Sępopola.
Buty na przysłowiowym kołku zawiesił pod koniec lat 70. A obuwie piłkarskie, trzeba przyznać, było te kilkadziesiąt lat temu dość... nietypowe. — Wielu nosiło tzw. "kolarki", którym szewc później dorabiał korki. Ja również takie miałem, choć ode mnie za tę usługę pieniędzy nie chciał przyjąć. Powiedział jednak wyraźnie: "Masz strzelić bramkę". No to strzeliłem — stwierdził jeden z najbardziej charyzmatycznych napastników w całej historii Orląt. Miał cięty język, ale skuteczności też mu nie brakowało. W jednym meczu potrafił ustrzelić nawet 7 (rozgrywki seniorskie) czy 9 (jako junior) goli.
Drugi odcinek cyklu "Ocalić od zapomnienia" ma niezłą wartość nie tylko historyczną, ale i... komediową. Liczne anegdoty przytaczane przez Mariana Pakulskiego (m.in. o systematycznej, mocnej "pomeczowej integracji") zmusiły wielokrotnie realizatorów projektu (Rafał Romańczuk, Andrzej Adamiak, Kamil Jankiewicz) do kilkuminutowych przerw na opanowanie śmiechu.
— To niesamowita postać. Po dziś dzień pozostaje aktywnym kibicem. Można go spotkać nie tylko na meczach rozgrywanych w Reszlu, ale także na tych wyjazdowych — podsumowuje "sekcja historyczna" RKS.
Kamil Kierzkowski
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez