Od blisko dwóch tygodni w centrum miasta nad rzeką Pisą pojawia się lis. Mieszkańcy, którzy się z nim spotkali podejrzewają, że zwierzę jest chore na wściekliznę. Sytuację uspokaja Powiatowy Inspektorat Weterynarii w Piszu.
O dziwnie zachowującym się lisie poinformowali nas czytelnicy.
- Pierwszy raz zauważyłem go we wtorek 15 maja. Około godziny 23 byłem z kolegą na rybach. Lis biegał po drugiej stronie rzeki w parku przy moście kolejowym. Trochę zdziwiło nas, że lis, który zwykle jest płochliwy i ostrożny pojawił się w centrum miasta - mówi Marcin Chaberek z Pisza. - Na drugi dzień również późnym wieczorem sytuacja się powtórzyła, tyle że lis wyszedł tuż za naszymi plecami z placu zamkowego. Gdy zbliżył się na odległość dwóch metrów, kolega krzyknął na niego. Lis trochę odskoczył ale nie uciekał. Dopiero, gdy go zdecydowanie pogoniliśmy czmychnął na nasyp kolejowy przy moście żelaznym. Ostatni raz widziałem, go w minioną niedzielę przy tzw. rurze na ul. Rybackiej, jednak tym razem nie opuszczał krzaków.
Wiadomość o lisie przekazaliśmy powiatowemu lekarzowi weterynarii w Piszu.
- Z pewnością zbadamy sprawę. Sądząc jednak po opisie spotkań z lisem, chciałbym trochę uspokoić sytuację. Chore na wściekliznę zwierzę nie przeżyje dłużej niż cztery dni, a ten lis obserwowany jest od blisko dwóch tygodni. Poza tym wściekły lis nie wszedłby do wody, a ten skoro widziany był po obu brzegach rzeki musiałby ją przepływać. - powiedział Wojciech Żurawski. - Możliwe też, że mówimy o kilku młodych lisach. Od 2003 roku w naszym powiecie nie było przypadków wścieklizny. Choroby nie ma też w powiatach ełckim i giżyckim.
W ostatnich latach pogłowie lisów znacznie wzrosło, zmniejszyły się ich terytoria łowieckie w związku z czym dzikie zwierzęta w poszukiwaniu pokarmu coraz częściej zapuszczają się na obrzeża miast. Przykładem mogą być dziki, które tej wiosny zaczęły odwiedzać olsztyńskie ogródki działkowe.
Dwa razy do roku wiosną i jesienią z samolotów rozrzucane są szczepionki przeciwko wściekliźnie. W ciągu roku w naszym powiecie badanych też jest 110 lisów upolowanych przez myśliwych.
Weterynarze ostrzegają jednak, że w przypadku spotkania z lisem, który podchodzi i nie boi się ludzi nie należy go karmić ani dotykać. W przypadku ugryzienia, lub kontaktu ze śliną zwierzęcia należy jak najszybciej zgłosić się do lekarza.
Wojciech Stawecki
w.stawecki@gazetaolsztynska.pl