Z pomocą na Ukrainę pojechał kilkanaście razy
2022-09-22 05:22:00(ost. akt: 2022-09-22 05:22:46)
— Jak na Ukrainie wybuchła wojna, pierwsze, o czym pomyślałem, to jak mogę pomóc. Gdy pojechałem na Ukrainę po raz pierwszy i zobaczyłem na własne oczy, co się tam dzieje i co przeżywają mieszkający tam ludzie, postanowiłem, że na tym nie koniec, że chcę zrobić więcej. Po pierwszym były kolejne wyjazdy, od kwietnia z pomocą humanitarną na Ukrainie byłem już kilkanaście razy, teraz znów jadę — mówi Łukasz Sobiech, lekarz weterynarii z Białej Piskiej.
Łukasz Sobiech ma 40 lat, pochodzi ze Śląska, a konkretnie z Katowic. Na Warmię i Mazury przyjechał zaraz po studiach, za pracą. Na początku podjął ją w okolicach Kętrzyna, na fermie bydła, która wchodziła w skład jednego z największych kombinatów rolnych w regionie.
— Od razu po uzyskaniu dyplomu lekarza weterynarii, w 2007 roku, wsiadłem do nocnego pociągu Lublin - Olsztyn, a z Olsztyna pojechałem prosto do jednego z PGR-ów w okolicach Kętrzyna. Spodobała mi się praca, spodobały okolice i tak w zawodzie zostałem w tych stronach do dziś — mówi Łukasz Sobiech.
— Zgodnie ze specjalizacją, zajmuję się przede wszystkim bydłem. Obecnie na terenie powiatu piskiego, gdzie mieszkam od 2013 roku, obsługuję rolników, hodowców bydła mlecznego — dodaje pan Łukasz, który od wielu lat prowadzi swój gabinet weterynaryjny, na początku w Szkodach, gdzie mieszka, a teraz w Białej Piskiej.
Morze potrzeb i ogrom wdzięczności
— Jak wybuchła wojna, pierwsze, o czym pomyślałem, to jak mogę tym ludziom pomóc. Gdy zadzwoniła do mnie znajoma i powiedziała, że potrzebują kierowcy na wyjazd z pomocą humanitarną do Czernihowa, nie wahałem się ani minuty. Mam swój gabinet i pracownika, wszystkiego sam nie muszę robić i mogę część swojego czasu - kilka, a nawet kilkanaście dni w miesiącu poświęcić na wyjazdy związane z pomocą humanitarną.
Po raz pierwszy pojechałem na Ukrainę właśnie do Czernihowa. Było przedwiośnie, jeszcze bardzo zimno. Wtedy, może jakiś tydzień przed naszym przyjazdem, Czernihów został wyzwolony spod okupacji. Byliśmy jednymi z pierwszych wolontariuszy, którzy dojechali tam z pomocą.
Większość ludzi w Ukrainie, którzy do wojny byli aktywni zawodowo, teraz tworzy lokalne tzw. „komandy”, czyli zrzeszenia i zajmuje się dystrybucją pomocy humanitarnej na swoim terenie. Tam poznałem między innymi wolontariuszkę Julię, która do wojny zajmowała się modelingiem, a teraz działa w takim zrzeszeniu.
![](https://m.wm.pl/2022/09/n/0000166647-20220816-190408-902152.jpg)
Bomba, która spadła w same centrum miasta, nie wybuchła. Pozostawiono ją na pamiątkę (fot.Archiwum prywatne)
Czernichów był jednym z cięższych wyjazdów, bo dopiero co został wyzwolony. Pobyt zajął nam wiele dni — dwa na dojazd, kolejne dwa na powrót, tam na miejscu trzeba było też pobyć z ludźmi, podziałać, wysłuchać czego potrzebują. Trzeba było porozmawiać z nimi nie tylko na temat wojny i pierwszych, ważnych potrzeb. Nie goni się więc na szybko, by tylko dowieść paczki, rozdać je, zrobić zdjęcia sponsorom i wracać z powrotem.
![](https://m.wm.pl/2022/09/n/0000166649-20220825-121007-05-902142.jpg)
Łukasz Sobiech (od lewej) z przyjacielem Dimitrijem (Dima), który był jego przewodnikiem po zniszczonym osiedlu w Charkowie - północna Saltiwka (fot.Archiwum prywatne)
Co tam wozimy? Wszystko — żywność, pampersy, materiały medyczne. Ja wożę też dla wojskowych tzw. pomoc specjalistyczną, jeżdżę bezpośrednio do jednostek wojskowych, bo w trakcie tych wielu, wielu wyjazdów wyrobione zostały takie kontakty, że obdarzony zostałem ogromnym zaufaniem. Docieram więc do miejsc, gdzie nikt inny nie miałby wstępu — opowiada.
Łukasz Sobiech nawiązał współpracę z fundacjami zajmującymi się pomocą humanitarną. Obecnie działa z fundacją z Przemyśla. Kiedy pojechał na Ukrainę po raz pierwszy i zobaczył na własne oczy, co się tam dzieje i co przeżywają mieszkający tam ludzie, postanowił, że na tym nie koniec, że chce zrobić dla nich dużo więcej.
![](https://m.wm.pl/2022/09/n/0000166650-img-20220828-wa0044-902145.jpg)
![](https://m.wm.pl/2022/09/n/0000166650-img-20220828-wa0045-902148.jpg)
Łukasz Sobiech: — Od kwietnia z pomocą humanitarną na Ukrainie byłem już kilkanaście razy (fot. Archiwum prywatne)
Początkowo docierał do mieszkańców miejscowości położonych bliżej granicy z Polską. W miarę upływu czasu, zaczął jeździć z pomocą w rejony położone coraz dalej na wschód Ukrainy. Jak na lekarza weterynarii z powołania przystało, Łukasz Sobiech będąc z pomocą gdzieś w Ukrainie, zawsze również znajduje czas, żeby odwiedzać gospodarstwa rolne. Służy tam radą i pomocą hodowcom bydła. Zobaczył na własne oczy, jakie szkody wyrządzają zwierzętom pociski kasetowe używane przez Rosjan.
![](https://m.wm.pl/2022/09/n/0000166645-img-20220617-093850-881-902154.jpg)
![](https://m.wm.pl/2022/09/n/0000166645-img-20220617-093856-151-902155.jpg)
Łukasz Sobiech zobaczył na własne oczy, jakie szkody wyrządzają zwierzętom pociski kasetowe używane przez Rosjan (fot.Archiwum prywatne)
— Po pierwszym, były kolejne wyjazdy, bo jak zobaczyłem to ogromne morze potrzeb, nie mogłem pozostać obojętnym. Od kwietnia z pomocą humanitarną na Ukrainie byłem już kilkanaście razy, teraz znów jadę. Ostatnie, tzw. letnie wyjazdy to przede wszystkim Mikołajew, Kramatorsk i Charków.
Ostatni raz w Charkowie byliśmy aż dwa tygodnie. Mieliśmy od sponsorów pieniądze i tą żywą gotówkę wydawaliśmy na miejscu. Na Ukrainie, pomimo wojny, można wszystko kupić, nawet ciut taniej niż u nas. A wiadomo, że 1400 kilometrów, paliwo i duży samochód zapakowany towarem to znaczne koszty, lepiej jest więc mieć gotówkę i wydawać ją tam na miejscu.
Owszem, my wciąż dostajemy do fundacji bardzo dużo darów rzeczowych, żywności i produktów pierwszej potrzeby. Oczywiście, że się tę pomoc przyjmuje i ją rozwozi, ale jednak jest dużo ludzi, którzy nie dają pomocy rzeczowej, a finansową. Są różne zrzutki, ja sam otwarłem prywatną zrzutkę - na tę chwilę jest na niej około 50 tysięcy złotych, zrzutka trwa nadal. Przed wyjazdem wybiera się z niej pieniądze, zamienia na dolary, wiezie na Ukrainę i tam wydaje na towar pierwszej potrzeby — opowiada czterdziestolatek.
Mówi też o tym, że Ukraińcy na każdym kroku okazują Polakom ogromną wdzięczność za pomoc:
— Ludzie cały czas serdecznie i gorąco nas przyjmują, nie mówię tu tylko o miejscach i działaczach, gdzie cały czas jeździmy. Gdziekolwiek jesteśmy, czy to na ulicy, czy na przykład na stacji benzynowej, gdy tylko ktoś usłyszy, że my z Polski, od razu do nas podchodzi. Podają nam ręce, dziękują, płaczą, i tak cały czas trwa.
Nie można zapominać, pomoc musi docierać systematycznie
Rakiety skierowane w osiedla, w budynki mieszkalne, dziesiątki rannych, ofiary śmiertelne... Łukaszowi ciężko jest mówić o wszystkim, co widział na Ukrainie i co słyszał od ludzi, ofiar rosyjskiej agresji.
Przerażające jest też to, co na Ukrainie robią rosyjscy żołnierze. Zabijają, gwałcą, rabują, niszczą wszystko, co napotkają na swojej drodze.
— Trudno jest ich nazwać żołnierzami, gdy widzi się zniszczenia i słyszy Ukraińców, którzy doznali niewyobrażalnej krzywdy — twierdzi Łukasz. Opowiada nam, że tam gdzie trwają działania wojenne lub trwały jeszcze do niedawna, ludzie żyją w strasznych warunkach, okropnie cierpią.
— W zbombardowanych budynkach, w mieszkaniach bez okien i drzwi trwa jednak życie. Póki było lato, to jakoś się dawało. Ale teraz, gdy jesień i zima blisko, nie wyobrażam sobie, jak oni tam przetrwają... — zamyśla się.
Jak podkreśla, nie można zostać obojętnym, bo pomoc dla Ukrainy, dla zwyczajnych obywateli, niewinnych ofiar tej wojny, dla walczących żołnierzy, broniących swego kraju i swych rodzin, jest ciągle potrzebna i wciąż potrzebna jest mobilizacja, aby chcieć pomagać. Łukasz Sobiech chce i wciąż pomaga.
Osoby chętne do wspierania działań Łukasza Sobiecha w celu niesienia pomocy Ukrainie w formie rzeczowej mogą kontaktować się z fundacją HOPE FOUNDATION poprzez stronę internetową (www.hope.org.pl). Dla osób, które chcą pomóc finansowo podajemy link do zbiórki, o której jest mowa w artykule: https://zrzutka.pl/ane4ru |
Elżbieta Żywczyk
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez![FB](/i/icons/fb.png)