Wańkowicz był nie tylko pisarzem, był również żołnierzem

2021-08-14 08:00:00(ost. akt: 2021-08-14 04:40:58)

Autor zdjęcia: Archiwum Andrzeja Knyżewskiego

LUDZIE || Melchior Wańkowicz, którego mieszkańcy Pisza upamiętnili pomnikiem, jest im znany przede wszystkim jako autor książki „Na tropach Smętka”. Był nie tylko wielkim pisarzem, w momentach kiedy potrzebne było poświęcenie był również żołnierzem.
Ta żołnierska aktywność pisarza współczesnemu pokoleniu jest mało znana. Na pewno mało znane są jego związki z dawnymi mieszkańcami naszego powiatu, których żołnierskie drogi przecięły się z wojennymi drogami Wańkowicza. Losy tych dawnych mieszkańców - polskich żołnierzy - są nie mniej fascynujące i dramatyczne niż losy samego pisarza.

Wańkowicz urodził się 10.01.1892 r. na Mińszczyźnie. Ojciec, również Melchior, przebywał na zesłaniu za udział w powstaniu styczniowym. Melchior junior rodziców prawie nie znał. Ojciec zmarł, gdy miał kilka miesięcy, a matka, gdy miał 3 lata. Od początku był niepokorny i miał rogatą duszę. Jego działalność patriotyczna wobec zaborcy ujawniła się bardzo wcześnie udziałem w strajkach szkolnych. W najważniejszych momentach naszej historii Wańkowicza nigdy nie zabrakło.

W roku 1917 wstąpił na ochotnika do I Korpusu Polskiego w Rosji. W lutym 1918 r. brał udział w walkach o zdobycie Mińska. W książce „Strzępy epopei” pisze, że znał wszystkich ważnych dowódców w Korpusie. Dawny mieszkaniec Pisza, znany mieszkańcom płk Leon Silicki w Korpusie był d-cą 10 Pułku Strzelców Polskich. Jest tablica poświęcona jego pamięci i ukazało się o nim kilka publikacji, a więc szerzej nie ma potrzeby przedstawiania jego sylwetki. Niestety, ale nie zachowały się żadne konkretne informacje o ich wzajemnych relacjach. Wańkowicz po raz drugi zakłada mundur w czasie wojny polsko-bolszewickiej 1920 r. będąc członkiem Związku Strzeleckiego. Za udział w niej otrzymał Krzyż Walecznych.


Melchior Wańkowicz, jako korespondent wojenny

Pisarz, jako już mocno dojrzały mężczyzna w 1943 r. po raz trzeci staje się żołnierzem. Wstępuje do II Korpusu Polskiego gen. Władysława Andersa zostając korespondentem wojennym. W roku 1944 brał udział w walkach o Monte Cassino. W monumentalnym dziele „Bitwa o Monte Cassino” opisał te krwawe walki i niezwykłe poświęcenie oraz męstwo polskich żołnierzy. W tym historycznym zwycięstwie i strasznej bitwie zginęło 924 polskich żołnierzy, a prawie 3000 zostało rannych.

Podczas trwających 2 tygodnie walk starał się odwiedzić na linii frontu każdą kompanię, każdy pluton – często pod bezpośrednim ostrzałem, z narażeniem własnego życia. Ponownie jego droga przecina się z losami ludzi, którzy w powojennych latach stali się mieszkańcami naszego powiatu. Tym razem były to jego bezpośrednie kontakty na polu bitwy. Na kartach tego dzieła – chyba najważniejszego w twórczości pisarza - oddał im hołd. Wańkowicz bardzo wielu żołnierzy spod Monte Cassino znał osobiście, wielu też opisał.

Korespondował i spotykał się z nimi po wojnie. Tak było w przypadku dwóch żołnierzy zamieszkałych na terenie naszego powiatu. Jednemu zamieszkałemu w Piszu pisarz poświęcił obszerne fragmenty swojej książki. Z drugim, bliskim sobie żołnierzem, Wańkowicz spotkał się po wielu latach na wzruszającym spotkaniu w Rucianem Nidzie. Jeden i drugi za swoje bojowe zasługi na polu bitwy uhonorowani zostali najwyższymi polskimi odznaczeniami wojennymi. Ich sylwetki i ich bezpośrednie związki z pisarzem chciałbym czytelnikom przedstawić.

I. Pisz – Adam Łempicki

Tę postać pamiętają pionierzy, którzy we wczesnych latach powojennych przybyli do Pisza. Adam Łempicki do naszego miasta przyjechał w roku 1947. Zamieszkał blisko swoich rodzinnych stron. Objął posadę nauczyciela języka angielskiego w Liceum Ogólnokształcącym w Piszu.

W ich wspomnieniach Łempicki został zapamiętany, jako bardzo przystojny, sympatyczny mężczyzna z niewładną ręką - pamiątką po wojnie. Bardzo lubiany przez uczniów i miejscową społeczność. Był pełnym humoru, towarzyskim człowiekiem. Mieszkańcy Pisza wiedzieli również kim był i jak wielkie znaczenie miał jego udział w bitwie o Monte Cassino. Imponował kulturą, obyciem oraz znajomością Zachodu i świata.

Urodził się 11.08.1907 r. w Konieckach, gm. Szczuczyn. Przed wojną służył jako porucznik w 33 Pułku Piechoty w Łomży. Brał udział w walkach z Niemcami w 1939 r. W 1940 r. usiłował przedostać się do Wojska Polskiego we Francji. W czasie przekraczania Prutu został aresztowany przez sowiecką straż graniczną i wywieziony na Ural.

W październiku 1941 wstąpił do Armii Polskiej gen. Andersa z którą przewędrował przez Uzbekistan, Irak, Syrię, Egipt, a następnie Morze Śródziemne do Włoch. W kwietniu 1944 rozpoczął walkę z Niemcami, jako d-ca kompanii w stopniu kapitana. Kompania wsławiła się zdobyciem po niezwykle zaciętych i krwawych walkach tzw „Widma” – silnie umocnionych pozycji obronnych Niemców. Wańkowicz w kilku fragmentach książki „Bitwa o Monte Cassino” opisał postać kpt. Łempickiego podkreślając, że do połowy listopada 1939 r. prowadził z Niemcami walkę partyzancką, po czym swoją grupę przeprawił piątkami na Węgry.

Fragment opisu walk dowodzonej przez kapitana kompanii: „Plut. Lewandowskiemu wyginęła cała drużyna w walce na granaty. Kpt. Łempicki widzi, że Lewandowski siedzi bezczynnie przy głazie i nawet nie usiłuje się kryć. – no jak tam?... Lewandowski zaczyna płakać -Cała… drużyna!...Sąsiednia drużyna przechodzi do ataku na bunkry. Płaczący Lewandowski skoczył, wyprzedził i zajął bunkier, który wybił jego ludzi… Z siedmiu ludzi pocztu kpt. Łempickiego pozostał tylko jeden cały… ”.

Po zakończonych walkach o Monte Cassino kpt. Łempicki walczył pod Ankoną i Villanowa. Został tam ciężko ranny. Jak pisze Wańkowicz, z rannym Łempickim leżącym w szpitalu w Szkocji prowadził korespondencję. Otrzymał od niego ze szpitala list pisany lewą ręką. Za zasługi wojenne został odznaczony: Krzyżem Srebrnym Virtuti Militari, Krzyżem Walecznych i Krzyżem Monte Cassino.

Po tułaczce i straszliwych doświadczeniach wojennych wydawało się, że nasz bohater znalazł w Piszu swoją życiową przystań. Jednak nimb bohatera spod Monte Cassino nie wszystkim w Piszu się podobał. Rozpoczął się okres prześladowań żołnierzy uczestniczących w walkach na Zachodzie.

Gdzieś około roku 1950 Adam Łempicki przez życzliwe mu osoby z Pisza został ostrzeżony, że interesuje się nim piskie UB i grozi mu aresztowanie. Po takim ostrzeżeniu wyjechał z Pisza i już tutaj nie wrócił. Osiadł w Szczytnie, tam pracował, działał społecznie w organizacjach kombatanckich, Polskim Związku Łowieckim, Lidze Obrony Kraju. W 1988 roku został awansowany na stopień podpułkownika. Zmarł w 1991 r.

II. Ruciane Nida – Tadeusz Sztybel


Tadeusz Sztybel w mundurze pancerniaka po jego odznaczeniu Krzyżem Walecznych

Urodził się w 1920 r. w Pomiechówku na Mazowszu. Szkołę powszechną ukończył w Białowieży. Po zajęciu tamtych terenów przez wojska sowieckie został aresztowany przez NKWD pod zarzutem strącenia przed miejscowym domem kultury ustawionej na pomniku gwiazdy. Sztybel tego nie zrobił, jednak i tak skazany został za to na 5 lat łagrów w obozie poprawczym. Karę odbywał pod Archangielskiem.

W 1941, jak tysiące jemu podobnych nieszczęśników, dzięki podpisanemu układowi Sikorski -Majski, wstąpił do armii gen. Andersa. Przebył z nią cały szlak bojowy. Pod Monte Cassino walczył, jako strzelec pokładowy w załodze czołgu Sherman w 2 szwadronie 4 Pułku Pancernego „Skorpion”, którego dowódcą był słynny kpt. Władysław Drelicharz – dwukrotnie odznaczony Krzyżem VM. Poległ z załogą swego czołgu pod Bolonią.


Pierwszy od lewej Tadeusz Sztybel. Monte Cassino, zbudowany przez żołnierzy pomnik ze szczątków rozbitego Shermana

O pancerniakach Wańkowicz napisał chyba najwięcej. Za wykazane męstwo Tadeusz Sztybel odznaczony został Krzyżem Walecznych, Krzyżem Monte Cassino, Medalem Wojska oraz angielskim Medalem Wojny. Walczył także pod Ankoną i Bolonią. Od rykoszetu kuli był ranny w głowę. W Wikipedii jest nota biograficzna Tadeusza Sztybla. Jedynymi informacjami, które się tam zgadzają, są te mówiące o jego walce pod Monte Cassino i pracy po wojnie w ZPPiW w Rucianem Nidzie. Reszta dotyczy zupełnie innej osoby.

Jest tam nawet informacja, że udział Sztybla w bitwie opisany został przez Wańkowicza. W indeksie osób zawartym w książce, nazwiska Sztybel w ogóle nie ma. Z tej zagmatwanej noty wynika to, że Tadeusz Sztybel z Rucian miał swojego imiennika, który przed wojną zajmował bardzo wysokie oraz lukratywne stanowiska i któremu współcześnie przypisano część życiorysu naszego bohatera. Brak rzetelności Wikipedii? Na pewno.

Tadeusz Sztybel wrócił do kraju w 1947 roku razem z dużą grupą byłych żołnierzy gen. Andersa, być może razem z Łempickim. Przybyli z Anglii w sposób zorganizowany statkiem do Gdańska. Skierowany został do pracy w Białowieży. Następnie trafił do Pisza, a później już na stałe osiadł w Rucianem Nidzie. Pracował w ZPPiW.

Wspomina jego syn Krzysztof - 'był wzywany na UB. Kazano mu zdjąć battel dress w którym na co dzień chodził po ulicach. Ojciec był wesołym człowiekiem… zakazano mu też śpiewać w miejscowych restauracjach „Czerwonych Maków”.

Faktem jest, że Wańkowicz ze Sztyblem znali się z lat wojny. W tym miejscu pojawi się wątek rodzinny. Ojciec mojej małżonki Stanisław Krajewski poznał Wańkowicza w roku 1959 w Poznaniu. W roku 1970 zorganizował spotkanie pisarza z pracownikami ZPPiW w Rucianem Nidzie, które odbyło się w kawiarni „Małgosia”. Był na nim także Tadeusz Sztybel. Zaskoczenie pisarza jego obecnością było ogromne, obaj panowie mimo upływu tylu lat poznali się, nie ukrywali swojego wielkiego wzruszenia, wywarło to również ogromne wrażenie na publiczności. Wspominali tamten czas, poległych kolegów… . Na spotkaniu obecny był jeszcze jeden uczestnik tej bitwy, mieszkaniec Rucianego Nidy Piotr Roman również pracownik ZPPiW.

Jeszcze jedno wspomnienie. Po spotkaniu był obiad w restauracji „Kormoran” w którym uczestniczyli obaj panowie. Kiedy osoby postronne zorientowały się, że jest tam sam Melchior Wańkowicz spontanicznie zorganizowano jakiegoś harmonistę, który grał między innymi „Czerwone Maki”, a sala śpiewała. Wańkowicz tym spotkaniem i obecnością Tadeusza Sztybla był bardzo wzruszony.

W roku 1994 z okazji 50 rocznicy bitwy Tadeusz Sztybel wziął udział w oficjalnych uroczystościach na Monte Cassino, jako przedstawiciel delegacji polskich weteranów. Był postacią bardzo znaną w Rucianem Nidzie. Udzielał się w organizacjach kombatanckich. Zmarł w 2016 roku.

Zainteresowanie Melchiora Wańkowicza problematyką mazurską nie zakończyło się wraz z napisaniem „Na tropach Smętka”. Po powrocie do Polski w 1958 roku jego pierwszym wyjazdem był objazd miejscowości o których pisał w swojej książce. Był wtedy między innymi w Rucianem Nidzie, Wojnowie i Ukcie. Później wielokrotnie tu wracał i spotykał się z mieszkańcami, gdzie sale były wypełnione masą ludzi.

Pisał felietony dla prasy wydawanej w Olsztynie. Interesował się przemianami na tych terenach i życiem współczesnych mieszkańców. Spojrzenie miał krytyczne i tego nie krył. Był blisko zwykłych ludzi, dlatego nawet po wielu latach odkrywamy wątki osobiste łączące pisarza z mieszkańcami ziemi piskiej.

Wańkowicz dla mieszkańców to nie tylko „Na tropach Smętka”, dla tamtego wojennego pokolenia żyjącego na Mazurach i pokolenia ich dzieci był wielką postacią. W tamtych czasach był symbolem niezależności i najważniejszych dla Polaków wartości. W naszej świadomości nie zapominajmy o tych aspektach.
Andrzej Knyżewski
/Do napisania artykułu wykorzystano: „Bitwa o Monte Cassino” – M.Wańkowicza, strony Grajewiak.pl oraz wspomnienia i zdjęcia z archiwum p. Krzysztofa Sztybla./

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5