Z wejsuńskiej Izby Regionalnej
2021-04-09 13:00:00(ost. akt: 2021-04-09 12:06:50)
Okazuje się, że łyżki do jedzenia (łyżka to po mazursku - łyska) też mogą być bardzo cenne, nawet wtedy jeśli nie są srebrne. Tak jak te, które znajdują się w zbiorach wejsuńskiej Izby Regionalnej.
Ich historię sięgającą czasów II wojny światowej opowiada Piotr Bogdaszewski, opiekun Izby Regionalnej w Wejsunach.
— W 1944 roku, w obliczu zbliżającego się do Wejsun frontu, rodzina Bogumilów, cenne przedmioty postanowiła wysłać do krewnych w Turyngii (Grossbruschla). Były to między innymi srebrne łyżki, które miały stanowić zabezpieczenie finansowe po wojnie — mówi Piotr Bogdaszewski. — Emil Bogumil, powróciwszy w 1948 roku z rosyjskiej niewoli, wyjechał do wspomnianej Turyngii w nadziei na odzyskanie przedmiotów i zabezpieczenie przyszłości żonie i dzieciom, którzy zostali jeszcze w Wejsunach (reszta rodziny wyjechała dopiero w 1957 roku).
Łyżki okazały się jedynie posrebrzane i nigdy nie zostały sprzedane. Przeleżały w szafie przez te wszystkie lata, aby wrócić do Wejsun. Pani Helga Battenhausen, córka Emila Bogumila, postanowiła przekazać tę cenną, rodzinną pamiątkę do Izby Regionalnej w Wejsunach. Do domu, w którym się urodziła.
Łyżki okazały się jedynie posrebrzane i nigdy nie zostały sprzedane. Przeleżały w szafie przez te wszystkie lata, aby wrócić do Wejsun. Pani Helga Battenhausen, córka Emila Bogumila, postanowiła przekazać tę cenną, rodzinną pamiątkę do Izby Regionalnej w Wejsunach. Do domu, w którym się urodziła.
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez