Magda Gessler, wojna na mandarynki i ucieczki pod stół. Sportowcy na świątecznej tapecie

2020-12-31 10:00:00(ost. akt: 2020-12-31 08:40:37)

Autor zdjęcia: pixabay

SPORT || Na co dzień piszemy o ich dokonaniach sportowych. O kolejnych pokonywanych przez nich granicach i systematycznym rozwoju. Nie tylko o sukcesach w ich karierach, ale i czasem - naturalnie - o ich potknięciach. Tym razem jednak postanowiliśmy naszych sportowców ukazać Wam, Czytelnikom, z zupełnie innej strony. Tej świątecznej. Jeszcze bardziej "ludzkiej", choć związanej z Bożym Narodzeniem.
Jakie jest ich najdawniejsze wspomnienie związane ze świętami? Co zazwyczaj spada na ich barki przy rodzinnym podziale świątecznych obowiązków? Bez którego z dań nie wyobrażają sobie wigilijnej wieczerzy i ile są w stanie "wciągnąć" pierogów? Czy nasze "sportowe babki", łamiące na co dzień stereotypy, w te dni podwijają rękawy i stają "do garów"? Odpowiedzi na te i wiele innych pytań znajdziecie poniżej.

Gabriela Dymidziuk (piłkarka, sędzia)

Dziecięce wspomnienia ze świąt to oczywiście śnieg po kolana, babcia krzątająca się po kuchni i gotująca przeróżne potrawy, cała rodzina przy jednym stole i... to, czego nie lubiłam najbardziej. Czyli łamania się opłatkiem, które wtedy widziałam jako coś strasznie odwlekającego upragnione otwieranie prezentów. Od najmłodszych lat, oczywiście, nie brakowało także w telewizorze... Kevina (śmiech). Tylko jedne święta wspominam kiepsko, a konkretnie te, podczas których wylądowałam w szpitalu z wyrostkiem.

Podczas przygotowań w kuchni rządzimy wspólnie z siostrami i mamą. Ona jest perfekcjonistką w przygotowywaniu potraw wigilijnych, jej smaki przebijają wszystko. Odkąd wyfrunęłam z domu rodzinnego, rozwinęłam się kulinarnie. Nie przyjeżdżam na święta już wyłącznie jako "pani sędzia", lecz jako... następczyni Magdy Gessler (śmiech). Jestem u nas specem od pieczenia ciast. Moją rolą jest to, by "osłodzić" wszystkim ten wspólny czas. Oświadczam, że na boisku może być jeszcze w tym roku jakiś spalony, ale na pewno nie w naszej kuchni!

Obrazek w tresci

fot. archiwum prywatne

W święta może zabraknąć wielu rzeczy, ale z pewnością nie pierogów! U nas to absolutna podstawa. Staram się raczej jeść je z umiarem, ale przecież... święta trwają tak krotko! Jesteśmy tylko ludźmi (śmiech).

Czasem wydaje mi się, że kiedyś klimat świąteczny pojawiał się wcześniej i trwał znacznie dłużej. Gdy byłam mała, to wszystko zaczynało się podczas Mikołajek w szkole czy upominków znalezionych w bucie. Później występy, jasełka, lekcje w tej tematyce, świąteczne bajki i filmy, listy do św. Mikołaja... Chętnie wróciłoby się do tych chwil, hm? Ważne jednak, że magię wciąż czuć doskonale podczas Wigilii. Gdy jest się z rodziną, nie myśli się o obowiązkach, pracy. Tylko odpoczynek w świątecznym zgiełku.

Temat prezentu mam już ze św. Mikołajem "obgadany". Tak naprawdę to mogłaby być i nawet ta rózga, byleby w domu wszyscy byli zdrowi.

W świąteczne dni nie zamierzam porzucać treningów. Rodzina nie ma do mnie o to pretensji. Chyba się już przyzwyczaili do mojego stylu życia. I... jestem im bardzo wdzięczna za ich wyrozumiałość. Zawsze bardzo mocno mi kibicowali.


Maciej Bukowiecki (trener/lekkoatletyka)

Najstarszym ze wspomnień świątecznych, które utkwiło mi w pamięci, są święta spędzone u babci i dziadka w Olsztynie. Doskonale pamiętam, gdy te 20 lat temu (więc byłem bardzo małym chłopcem) toczyliśmy ze śp. dziadkiem Gienkiem "wojnę na mandarynki". Zawsze miło wspominam te chwile.

Podczas przygotowań głównodowodzącą jest mama. To ona, wraz z babcią, gotują, bo... robią to najlepiej na świecie. My z bratem i tatą staramy się pomagać przy całej reszcie. Choinka stoi ubrana już od 1 grudnia. Choć ja w tym roku — wyjątkowo — zostałem nieco "wyłączony" z tego całego przedświątecznego zamieszania. Nie było mnie w Szczytnie, bo jako trener otrzymałem powołanie na zgrupowanie Kadry Narodowej Polskiego Związku Lekkiej Atletyki.

Wigilii nie wyobrażam sobie jednak bez tradycyjnej u nas "sałatki keczupowej", której nie jadłem nigdzie indziej. No i oczywiście — pierogi z kapustą i grzybami. Nim zasiądziemy do stołów, to robimy jeszcze trening (do południa siłownia), ale potem... jemy "do oporu" (śmiech). Będę musiał się śpieszyć, bo drugiego dnia świąt wyjeżdżamy już na kolejny obóz przygotowawczy do Spały. Czasu na odpoczynek będzie niewiele.

"Korona" nieco wpłynie na nasze święta. Będzie pewnie odrobinę dziwnie, trochę mniej rodzinnie. Na szczęście z moją narzeczoną, z synem i bratem (wraz z jego dziewczyną) mieścimy się "w limicie" i będziemy mogli spędzić święta w takim gronie u rodziców.

Relacje ze św. Mikołajem? W tym roku byłem grzeczny, więc zdecydowanie liczę na prezent (śmiech). Z drugiej strony — minione 12 miesięcy było dla mnie tak udanych prywatnie i zawodowo, że ten rok sam w sobie jest już świetnym prezentem.


Paweł Jarguz (sędzia piłkarski i badmintonista)

Pamiętam, że początek mojej znajomości ze św. Mikołajem nie należał do najłatwiejszych. Byliśmy z braćmi jeszcze małymi dziećmi. Gdy przyszedł do naszego domu, oczywiście odpowiednio przebrany, to... uciekliśmy i schowaliśmy się ze strachu pod stołem (śmiech).

Podział obowiązków świątecznych jest u nas dość prosty. W kuchni rządzi niepodzielnie moja żona. Ja natomiast odpowiadam za to, by dom był czysty i gotowy do Wigilii. Święta zaczynają być wyczuwalne w naszym domu już od Mikołajek. Coraz częściej w tle lecą piosenki świąteczne, a w wolnych chwilach bawimy się pieczeniem ciasteczek, lepieniem pierogów itd. Nie zostawiamy wszystkiego na ostatnią chwilę, by oszczędzić sobie pogoni i stresu przed samą Wigilią.

Co do potraw, to na pewno nie będę oryginalny. Jak większość, tak i ja po prostu uwielbiam wspomniane pierogi. Za każdym razem, gdy siadam do świątecznego stołu, obiecuję sobie, że „w tym roku bez obżerania się”. A później... wychodzi jak zawsze (śmiech).

Tegoroczne święta spędzimy w nieco węższym gronie, tylko z żoną i dziećmi. Planujemy spędzić ten czas typowo wspólnie. Odpuszczam w tych chwilach bliską mi aktywność sportową. Do rekreacyjnego ruchu wracam dopiero po świątecznym „resecie”.

Kamil Kierzkowski

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5