ASF się rozprzestrzenia. Rząd chce postawić płot na wschodniej granicy
2018-02-20 10:15:00(ost. akt: 2018-02-20 13:40:40)
PISZ/// — Populację dzika trzeba zredukować — mówili uczestnicy konferencji prasowej zwołanej w poniedziałek (19 lutego) przez posła Jerzego Małeckiego. Parlamentarzyści, hodowcy i rolnicy rozmawiali o afrykańskim pomorze świń.
W konferencji, która odbyła się w Piszu wzięli udział między innymi poseł Wojciech Kossakowski, Ludwik Bartoszewicz, Wojewódzki Lekarz Weterynarii, Robert Nowacki, dyrektor Warmińsko-Mazurskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Olecku oraz Wiesław Rutkowski, przewodniczący Izby Rolniczej w powiecie piskim.
Miejsce spotkania nie było przypadkowe. W ubiegłym tygodniu na granicy gmin Pisz i Orzysz znaleziono sześć padłych dzików w jednym miejscu. Jest niemal pewne, że zostały one dotknięte afrykańskim pomorem świń. Przypomnijmy, to kolejny przypadek tej choroby w powiecie piskim. Pod koniec stycznia br. wirusa ASF potwierdzono u padłego dzika, którego znaleziono w okolicach Szwejkówka w gminie Orzysz.
Problem staje się coraz poważniejszy. Wojciech Kossakowski, poseł Prawa i Sprawiedliwości, poinformował, że rząd chce postawić płot na granicy z Białorusią i Ukrainą. Ma to zabezpieczyć Polskę przed przenikaniem chorych dzików z tamtych terenów. Projekt ustawy w tej sprawie trafi do Sejmu w połowie marca. — W naszym kraju pojawia się coraz więcej przypadków afrykańskiego pomoru świń. Rośnie zagrożenie wśród hodowców trzody chlewnej. Budując ogrodzenie na granicy tych dwóch państw, chcemy uchronić polskie gospodarstwa przed tą chorobą — przekonywał Wojciech Kossakowski.
Od listopada ubiegłego roku w naszym województwie stwierdzono 37 przypadków ASF. 16 - w powiecie ełckim, 13 - w powiecie braniewskim, 6 - w powiecie bartoszyckim i jak na razie 1 w powiecie piskim. Ludwik Bartoszewicz, Wojewódzki Lekarz Weterynarii, podkreślał, że najskuteczniejszą metodą walki z ASF jest redukcja populacji dzika. Mówi się, że w regionie należałoby odstrzelić około 50 tysięcy sztuk dzików, czyli dwa razy więcej niż w latach poprzednich.
— Wymaga to ogromnej pracy od dzierżawców obwodów łowieckich. 14 stycznia br. weszła w życie specustwa, która umożliwia zerwanie dzierżawy obwodu przez starostę dla kół, które nie będą wywiązywały ze swoich obowiązków. To znaczy, że nie będą wykonywały planowych odstrzałów oraz tych sanitarnych. Niestety, obecne plany, które przedstawiają dzierżawcy obwodów są dalekie od wystarczających — przyznał Wojewódzki Lekarz Weterynarii.
Zdaniem Ludwika Bartoszewicza trzeba działać zdecydowanie szybciej. Tym bardziej, że od 2000 roku przyrost populacji dzika wzrósł o 150 proc. I bioasekuracja, która jest kolejnym bardzo istotnym elementem walki z ASF, bez odstrzału dzików, może okazać się nieskuteczna.
Zdaniem Ludwika Bartoszewicza trzeba działać zdecydowanie szybciej. Tym bardziej, że od 2000 roku przyrost populacji dzika wzrósł o 150 proc. I bioasekuracja, która jest kolejnym bardzo istotnym elementem walki z ASF, bez odstrzału dzików, może okazać się nieskuteczna.
— Są dziki jest problem. Tu musi być zdecydowana reakcja rządu. Potrzebny jest silny głos rolników. Na razie w mediach wygrywają ekolodzy i celebryci, którzy sprzeciwiają się odstrzałom dzików. Ci ludzie nie zdają sobie sprawy jakie to niesie zagrożenie dla polskiego rolnictwa. Sytuacja jest nadzwyczajna i wymaga nadzwyczajnych kroków — powiedział z kolei Robert Nowacki, dyrektor Warmińsko-Mazurskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Olecku.
Według posła Jerzego Małeckiego, w Unii Europejskiej zmienia się spojrzenie na ASF. A to dobry prognostyk na przyszłość. — Do tej pory unijni urzędnicy nie zbyt chcieli pomóc krajom, w którym wystąpił ASF. Uważali, że nic z tym nie trzeba robić, bo przyroda sama się wybroni. Teraz już widzą, że ta granica, gdzie występuje Afrykański Pomór Świń zbliża się do wschodnich granic Niemiec — mówił parlamentarzysta.
Na zakończenie poseł Małecki zwrócił się z apelem do leśników, ekologów i rolników o wspólny front i walkę z ASF. — Jeśli nie powstrzymamy tej choroby, grozi nam zaprzestanie produkcji trzody chlewnej w naszym kraju — podkreślał.
W najbliższym czasie gminy Pisz i Orzysz mają zostać objęte tzw. czerwoną strefą. Rozszerzona ma być również strefa ochronna. Choć nie ma jeszcze formalnej decyzji w tej sprawie, nasi rolnicy już mają problemy.
— Kolega podpisał umowę na 20 lat z zakładem mięsnym. Mimo, że oficjalnie jeszcze nie nie jesteśmy w strefie, zakład nie chce już przyjmować od niego świń. Rolnicy znaleźli się w bardzo trudnej sytuacji — powiedział Wiesław Rutkowski, przewodniczący Izby Rolniczej w powiecie piskim.
W najbliższym czasie gminy Pisz i Orzysz mają zostać objęte tzw. czerwoną strefą. Rozszerzona ma być również strefa ochronna. Choć nie ma jeszcze formalnej decyzji w tej sprawie, nasi rolnicy już mają problemy.
— Kolega podpisał umowę na 20 lat z zakładem mięsnym. Mimo, że oficjalnie jeszcze nie nie jesteśmy w strefie, zakład nie chce już przyjmować od niego świń. Rolnicy znaleźli się w bardzo trudnej sytuacji — powiedział Wiesław Rutkowski, przewodniczący Izby Rolniczej w powiecie piskim.
Czytaj e-wydanie
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez