Artur "Dzikowy" Olchowy: — Czytam, choć nie lubię

2017-07-14 12:00:00(ost. akt: 2017-07-14 14:46:44)
Nie lubię czytać. Albo inaczej: mój mózg nie lubi, gdy czytam. Nie dziwię mu się wcale. Jest to być może najbardziej złożony i męczący dla mózgu proces: odcyfrowanie czarnych znaczków, ułożenie ich w odpowiedniej kolejności, przypisanie im znaczenia, przypisanie tym znaczeniom naszych wspomnień lub wyobrażeń, a na koniec oblanie tej potrawy sosem uczuć i emocji. Jest to wyzwanie tak ogromne, że przebudowuje nasze mózgi.
Zresztą podobnie jest w przypadku pisania. Początkujący twórca beletrystyki wymyśla – obraz MRI aktywności mózgu w trakcie procesu twórczego pokazuje, że osoba niewprawna w wymyślaniu historii po prostu je... wymyśla. Pisarz nie wymyśla, pisarz kłamie.

Nie lubię czytać do tego stopnia, że lektury dobieram bardzo uważnie. Nie zgadzam się z tezą, że lepiej niech dziecko czyta cokolwiek, byleby nie tylko grało i grało w te głupie gry. Zgodnie z zasadą Pareta także w literaturze ogromna większość dostępnej oferty to po prostu szmelc. Pomyślmy, że sięgamy po książkę XYZ i poświęcamy jej dwadzieścia godzin życia, a tam bohaterowie postępują niekonsekwentnie, autor zastosował rozwiązania fabularne zgodnie z logiką deus ex machina, język narracji jest siermiężny lub zupełnie bezbarwny, do tego redaktor zawalił i po prostu nie wyłapał poważnych błędów. Warto było? Zrelaksowaliśmy się? A może rozwinęliśmy się jakoś szczególnie?

Jak już mam wybierać, najczęściej wybieram fantastykę – tego pogardzanego pariasa literatury, eskapizm dla nerdów. Kiedyś znajomy prawnik, człowiek inteligentny i wykształcony, zadeklarował niechęć do „bajeczek o ufoludkach”. Czyli nigdy się z tym gatunkiem nie zetknął, ale opinię już sobie wyrobił. Lubię fantastykę, bo zawsze opowiada o człowieku...

Tak, wiem. Cała nawet nie literatura, ale kultura jest antropocentryczna. Tyle że w literaturze wyłącznie fantastyka posiada narzędzia, które pozwalają obejrzeć owego człowieka nie tylko tu i teraz. Fantastyka pozwala postawić takiego Kowalskiego, Tichego i Atrydę i zadać mu pytanie – kim się staniesz, człowieku, jeśli postawimy cię na innej planecie, w innym społeczeństwie lub w innym czasie? Jak zachowasz się, gdy pozbawimy cię pokus, popędów, emocji? Pokaż mi ewolucję społeczeństwa, jeśli odciąć je od reszty świata. Zadaj za mnie pytanie, do którego momentu mogę nazywać cię człowiekiem, jeśli będziesz stopniowo wymieniał swoje części ciała na sztuczne? A jeżeli ktoś skopiuje twoją jaźń i ten klon popełni przestępstwo, to czy będziesz winny ty, czy klon?

Można zakrzyknąć: Ale bzdury! Facet tylko potwierdza, że fantastyka to jakieś głupoty.

Weźmy jako przykład już istniejący prototyp autonomicznego samochodu. Wyobraźmy sobie, że kierowca zasnął, a pojazd został postawiony w sytuacji wyboru mniejszego zła: zostanie na kursie i uderzy w pieszego albo zmieni kierunek, wypadnie z drogi i zabije swojego kierowcę. Pierwsze pytanie brzmi, czy maszyna ma prawo dokonać takiego wyboru? Drugie, kto odpowiada za ten wybór – kierowca, właściciel fabryki, projektant pojazdu czy na przykład programista odpowiedzialny za stosowny fragment kodu? Trzecie, co na to ubezpieczyciel? No i w końcu kto kupi samochód, który w takiej sytuacji ma prawo (lub obowiązek) zabić swojego właściciela? A nawet nie dotknąłem aspektów aksjologicznych czy religijnych!

Nigdy o tym nie myśleliśmy? Nieprawda. Fantastyka od dawna próbuje odpowiedzieć na te i inne pytania. Od dekad piórami m.in. Mary Shelley, Aldousa Huxleya, Isaaca Asimova, Ursuli K. Le Guin, braci Strugackich, Stanisława Lema i Janusza Zajdla fantastyka stawia człowieka przed nieistniejącymi jeszcze lustrami i każe mu się w nich przeglądać, a potem opowiedzieć nam o swoich wrażeniach.

Kogo widzisz, Ijonie Tichy?
Problem może w tym, że nikt nas nie uczy, że warto w te lustra spojrzeć! Szkoła sprzedaje Lema jako autora bajek o robotach, w epoce romantyzmu zapomina o literaturze grozy, Orwella „przerabia” za pomocą dwuwierszowych definicji myślozbrodni i dwójmyślenia, zapomina o Żuławskim, Grabińskim i wymienionym wcześniej Zajdlu, nie podkreśla, że fantastyką zajmowali się Reymont i Tuwim. Może i dobrze? Skoro fantastów nie ma w kanonie lektur, nie zostaną „przerobieni” i znienawidzeni przez uczniów.

Nie lubię czytać, bo czytanie zawsze jest procesem twórczym. Każdy czytelnik jest jednocześnie autorem, równie ważnym jak ten, którego nazwisko widnieje na okładce. Wszystko przez język – niepokorny, żywy, nieprecyzyjny, elastyczny. Niby służy nam do komunikacji, a jakże często tę komunikację utrudnia. Dlatego zazdroszczę malarzom: koń, jaki jest, każdy zobaczy, jeśli dodać ilustrację. Bez niej bądź mądry, człowieku, i opisz konia temu wymyślonemu zielonemu ludzikowi z bajki o ufoludkach, który przecież takiego zwierzęcia nie zna. Zobaczymy, czy to potrafisz, czy jesteś wystarczająco inteligentny.

Głupi przykład? Podam inny, mniej fantastyczny. Gdy napiszę „dom pod lasem” i dam do przeczytania sześćdziesięciu osobom, momentalnie powstanie w naszych głowach sześćdziesiąt jeden różnych domów pod różnymi lasami, bo każdy i każda z nas wyobrazi to sobie inaczej. To samo będzie ze wszystkim, co piszemy i czytamy: wyglądem bohaterów, barwą ich głosów, manieryzmami, z pomieszczeniami, przedmiotami, krajobrazami, w końcu z całymi wymyślonymi światami. Każdy, kto książkę przeczyta, stworzy ją na nowo, napisze przy użyciu swoich wspomnień, doświadczeń i wyobrażeń, czyli wykona pracę, jaką wykonał jej autor.

I jest to odpowiedzialność, która sprawia, że nie lubię czytać. Po prostu się zmuszam. Taki masochizm.
Artur "Dzikowy" Olchowy



Artur Olchowy
Piszanin. Swego czasu nazwany bezczelnym gówniarzem z Warszawy, któremu się wydaje, że jest pisarzem i tego się trzyma. Współtwórca GOREktywu i emerytowany stołeczny konwentorob. W czerwcu ukazała się jego debiutancka powieść pt. „Czarownica znad Kałuży”.
Prywatnie usłużny niewolnik świnek morskich – liczy na dobrą posadę w Nowym Porządku, gdy już przejmą władzę nad światem. Nie lubi o sobie pisać w trzeciej osobie, prawda, Arturze? Prawda.

Czytaj e-wydanie

Pochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste. Swoją stronę założysz klikając " Tutaj ". Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: Podziel się informacją:

">kliknij

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5