Wykuci w trudach - wrócili z Kuźni Mistrzów
2016-11-30 18:46:53(ost. akt: 2016-11-30 18:53:32)
Coraz słynniejsza gala sportów walki, Kurpiowska Kuźnia Mistrzów, zgromadziła w miniony weekend w Ostrołęce setki kibiców żądnych twardej rywalizacji na pięści oraz dziesiątki utalentowanych zawodników MMA, K-1/Kickboxing i Karate. Na karcie walk pojawili się również wojownicy z klubu Alliance Pisz - Damian Bastek i Paweł Synowiec.
Wyszków, Suwałki, Warszawa, Ostrów Mazowiecka, Zambrów, Łomża, Zielonka, Pisz... - to ledwie fragment długiej listy miast, których reprezentanci walczyli na macie i między ringowymi linami. Na publiczność zgromadzoną w ostródzkiej hali przy ul. Partyzantów czekało 30 widowiskowych pojedynków, a więc prawdziwy maraton sportów walki.
Swoją obecność solidnie zaznaczył tego dnia debiutujący w imprezie Damian Bastek. Zawodnik Alliance Pisz, zdaniem sędziów, uległ wprawdzie znacznie bardziej doświadczonemu przeciwnikowi, lecz zdołał zaprezentować szeroki wachlarz umiejętności, który wielokrotnie nagradzany był przez kibiców.
Tym, co budziło jednak największe emocje, były główne walki wieczoru, w których nasz powiat również miał swój wyraźny akcent. Wszystko za sprawą Pawła Synowca. Mający za sobą już wiele podobnych startów piszanin stanął w ringu naprzeciw równie mocnego reprezentanta Arrachion Mrągowo. Obaj wojownicy znani są z kończenia swych pojedynków przed czasem i było jasne, że zrobią wszystko, by nie pozwolić sędziom decydować o zwycięstwie.
Pierwsza runda była jednak dość wyrównana. Przeciwnik z Mrągowa prezentował wiele niecodziennych rozwiązań technicznych, które poskutkowały dwukrotną próbą poddania zawodnika piskiego Alliance przez duszenie gilotynowe. Za każdym razem Paweł Synowiec znajdował jednak sposób na uwolnienie się, a lepsze przygotowanie fizyczno-kondycyjne z każdą kolejną minutą powiększało jego przewagę.
Piszanin zdawał sobie sprawę, że werdykt sędziowski mimo wszystko może być dla niego niekorzystny, więc postanowił udowodnić starą zasadę, w myśl której ten, kto "mieczem wojuje, od miecza ginie". Na efekty trzeba było wprawdzie trochę poczekać, lecz w końcu udało się poddać przeciwnika przez duszenie, kończąc walkę zaledwie... 3 sekundy przed końcem.
Więcej informacji o sukcesie piskich wojowników w najbliższym, piątkowym numerze Gazety Piskiej.
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez