Myśliwi też swój język mają
2016-09-16 18:00:00(ost. akt: 2016-09-24 11:29:07)
Nieodłącznym elementem kultury łowieckiej jest specyficzne słownictwo jakim posługują się myśliwi. Początki języka łowieckiego są tak stare, jak dzieje samego łowiectwa. Wiele w nim określeń używanych potocznie w średniowieczu. Dzięki łowiectwu przetrwały one do dziś. W gronie braci myśliwych nieznajomość słownictwa łowieckiego dyskredytuje.
— Warto podkreślić, że język łowiecki jest świadectwem historycznym i należy do najstarszych zabytków polskiej kultury. Prawdopodobnie historia języka łowieckiego sięga czasów panowania Kazimierza Wielkiego, kiedy to kwitła obyczajowość łowiectwa szlacheckiego. Język ten znajdował odzwierciedlenie nie tylko w mowie potocznej, ale również i w literaturze — mówi Monika Grzywińska, specjalista d/s edukacji leśnej w Nadleśnictwie Pisz.
— W kręgu myśliwych posługiwanie się fachowym słownictwem należało do tradycji i podstawowych wymogów wiedzy łowieckiej. Zdarzało się, że myśliwy przekręcał słowa lub nieprawidłowo korzystał z języka łowieckiego. Wówczas był poddawany ośmieszającym karom — dodaje.
Na potwierdzenie tego, przykład z literatury: w dawnych czasach za nieprzestrzeganie terminologii łowieckiej „profana” (jest nim zazwyczaj mało doświadczony myśliwy popularnie zwany „frycem”) zmuszano do wdrapania się na drzewo, które ścinano wraz z delikwentem. Pisze o tym w XVI w. Sebastian Klonowic w swym poemacie „Flis”:
„… Tak u myśliwców, gdy kto kształtem innym
Mówi polując, musi wnet być winnym
I musi z drzewem, prawie osadzony
Być podrąbiony …”
Mówi polując, musi wnet być winnym
I musi z drzewem, prawie osadzony
Być podrąbiony …”
Ten obyczaj nie przetrwał do naszych czasów zapewne tylko dlatego, że groził zbyt wielkim ubytkiem w drzewostanie. Inną karą stosowaną za nieprzestrzeganie języka łowieckiego było ułożenie delikwenta na ubitym grubym zwierzu i wymierzenie mu trzech płazów kordelasem (kordelas — jedno- lub dwusieczny nóż myśliwski). Podczas tego obrzędu stojący wokół myśliwi dobywali kordelasów na znak obrony zwyczajów myśliwskich, praw i języka.
— Z biegiem czasu język myśliwski ulegał zmianom poprzez wzbogacanie terminami regionalnymi czy obcojęzycznymi. Obecnie polski język łowiecki zawiera około 5000 haseł. Część jednak z nich uległa zapomnieniu lub nie jest stosowana przez myśliwych. Podam kilka przykładów ze słownika myśliwego: odyniec- samiec dzika, locha- samica dzika, słuchy- uszy dzika, gwizd- ryj dzika, tabakiera- tarcza ryjowa dzika, biegi- nogi dzika, fajki- kły górne samca dzika, szable- kły dolne samca dzika, haki- kły samic dzika, badyle- nogi jelenia czy łosia, chrapy- nozdrza łosia, łyżki- uszy łosia, świece- oczy łosia, kądziel- grzywa żubra, kielnia- ogon bobra — wylicza Monika Grzywińska.
— Warto również zwrócić uwagę na pozdrowienie leśników i myśliwych „Darz bór”. Twórcą powitania jest Stanisław Wyrwiński, podczas Walnego Zjazdu Leśników Wielkopolski i Pomorza w 1920 r., przedstawił tekst hymnu w myśl integracji polskich leśników i myśliwych:
„...Stajemy dziś razem zbratani,
Jak jeden mąż – jak jeden mur,
Obronie puszcz i kniei oddani,
Od morza fal, do szczytów gór;
My borów władarze
Stajem przy sztandarze.
Darz Bór! – tak hasło brzmi,
Gra hejnał chór - Darz Bór! – Darz Bór!
Do pracy więc w zgodnej gromadzie,
Bo wielki trud – bo pilny czas,
Wspierajmy się w znoju i radzie,
My Leśna Brać – o polski las;
My borów władarze
Stajem przy sztandarze.
Darz Bór! – tak hasło brzmi,
Gra hejnał chór -
Darz Bór! – Darz Bór!...”
Jak jeden mąż – jak jeden mur,
Obronie puszcz i kniei oddani,
Od morza fal, do szczytów gór;
My borów władarze
Stajem przy sztandarze.
Darz Bór! – tak hasło brzmi,
Gra hejnał chór - Darz Bór! – Darz Bór!
Do pracy więc w zgodnej gromadzie,
Bo wielki trud – bo pilny czas,
Wspierajmy się w znoju i radzie,
My Leśna Brać – o polski las;
My borów władarze
Stajem przy sztandarze.
Darz Bór! – tak hasło brzmi,
Gra hejnał chór -
Darz Bór! – Darz Bór!...”
Słownik gwary myśliwskiej AMBONA – stanowisko myśliwskie, zbudowane z drewna, rzadziej z metalu, nad ziemią, na słupach lub drzewie. ANONS – inaczej oszczek, głos psa, oznajmiający znalezienie zwierzyny. BEKOWISKO – okres godowy i miejsce godów danieli. BIAŁA STOPA – teren całkowicie pokryty śniegiem. BUCHTOWANIE – rycie ziemi przez dziki, poszukujące żeru. CHMARA – stado jeleni, danieli, łosi, żubrów. CZARNA STOPA – teren bez pokrywy śnieżnej. DUBLET – dwa celne strzały, oddane bezpośrednio po sobie do dwóch różnych celów. FAJKI – kły, wyrastające z górnej szczęki dzika. FRYC – młody, niedoświadczony myśliwy. GAWRA – zimowe legowisko niedźwiedzia. GLĘDZENIE – dźwięk wydawany przez łanię. GUZIK – pierwsze poroże kozła. GWIZD – ryj dzika. HUCZKA – okres godowy dzików. KĘSY – zęby u drapieżników. KOPNO – legowisko zająca w śniegu. KOT – samiec zająca. LAMPY – oczy wilka. LATARNIA – głowa wilka. MNICH – samiec, który nie posiada poroża. NEMROD – żartobliwa nazwa myśliwego. ORGANISTA – młody jeleń – byk, rozpoczynający rykowisko. PIES – samiec lisa, borsuka, jenota. PUDLARZ – myśliwy, który podczas polowania zbiorowego oddał najwięcej chybionych strzałów. SKOKI – nogi zająca. SŁUCHY – uszy zająca, królika, dzika. WIATR – węch u psa myśliwskiego. WIENIEC – poroże jelenia. ZIERNIKI – oczy ptaków. |

Tradycyjny język łowiecki zachował się w zabytkach naszej literatury, a także w słownikach opracowanych m.in. przez Stanisława Hoppe
Czytaj e-wydanie
">kliknij

Komentarze (2) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
oldbear1@wp.pl #2067094 | 46.76.*.* 16 wrz 2016 23:35
Język myśliwych słyszę dość często. Znaczna większość posługuje się słabą polszczyzną przemieszaną z pospolitym bluzgiem. Kiedyś myśliwi to elita. A teraz? Cóż, zmilczę.
Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz
Większość myśliwych... #2067093 | 82.38.*.* 16 wrz 2016 23:35
... to ludzie chciwi, szukający okazji do zapełnienia lodówki. Owszem - na oficjalnych polowaniach jest etykieta "Darz Bór" itp., ale prywatnie... Organizują sobie wyjazdy do głębokiego lasu po dwóch, trzech, strzelają do wszystkiego co się rusza. Potem z pełnymi portkami ze strachu przed strażą leśną wracają z bagażnikami pełnymi "Boru, który tak darzą". To hasło to ściema. winno brzmieć "Czyść bór i w nogi". Chrzanienie o trzebieniu lasów z osobników słabych czy wprowadzaniu równowagi w faunie można opowiadać dzieciom w przedszkolu - choć kłamać jest nieładnie. Przyroda sobie sama ze wszystkim poradzi, nie trzeba jej pomagać
Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz