Zapadły wyroki w sprawie Mazurskiego Grzańca

2016-04-10 08:00:00(ost. akt: 2016-04-08 14:15:16)
Zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu

Zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu

Autor zdjęcia: Archiwum GO

Sąd uniewinnił Mateusza C., Bartłomieja S. i Zbigniewa W. Pracownicy Urzędu Miejskiego w Piszu byli oskarżeni o przestępstwo urzędnicze. Sprawa dotyczyła organizacji Mazurskiego Festiwalu Grzańca, który odbył się w 2011 roku. Wyrok jest nieprawomocny.
Proces toczył się przed Sądem Rejonowym w Piszu, a sprawa była skomplikowana i wielowątkowa. Wyrok został ogłoszony we wtorek (5 kwietnia). Sędzia w ustnym uzasadnieniu wskazywał na to, że dowody przedstawione przez prokuratura nie potwierdzają tezy aktu oskarżenia. Nieprawidłowości przy organizacji wydarzenia były, ale jak podkreślał sędzia, tu cyt.: „urzędnikom tzw. średniego szczebla nie można przypisać winy w sensie normatywnym”. Odpowiedzialność nad prawidłowym przebiegiem organizacji wydarzenia spoczywała na kierowniku jednostki zamawiającej, czyli na ówczesnym burmistrzu Pisza.
Prokurator Rejonowy w Ełku zarzucił pracownikom samorządowym naruszenie przepisów. Jednak w uzasadnieniu aktu oskarżenia sąd nie był w stanie dopatrzeć się o jakie konkretnie przepisy chodzi.

Tymczasem gmina Pisz musiała zwrócić dofinansowanie uzyskane na zorganizowanie imprezy. Do Urzędu Marszałkowskiego z gminnej kasy trafiło ponad 250 tys. zł. W związku z licznymi doniesieniami o nieprawidłowościach przy organizacji w 2011 roku Mazurskiego Festiwalu Grzańca, Urząd Marszałkowski w Olsztynie, który dofinansował imprezę w kwocie 450 tys. zł postanowił wziąć pod „lupę” część projektu. Kontrola wykazała, że Gmina przepłaciła za imprezę, angażując w jej organizację komercyjną firmę. Kolejne zastrzeżenia dotyczyły ilości wyemitowanych spotów, które miały promować Mazurskiego Grzańca. Zgodnie z umową w TV miało pojawić się 80 spotów, a wyemitowano tylko 40.

Przypomnijmy, zdaniem prokuratora tak duże kwoty, z jakimi miano do czynienia przy organizacji festiwalu wymagały – zgodnie z ustawą o zamówieniach publicznych – ogłoszenia przetargu. - Oskarżeni podzielili jednak całą imprezę na mniejsze przedsięwzięcia i wybrali wykonawców z wolnej ręki. W ten sposób działali na szkodę interesu gminy. Za występy artystów zapłacili o 78 tys. zł. więcej, a za reklamę w radio i telewizji o ponad 130 tys. zł – wyjaśniał prokurator Dariusz Piekarski, szef ełckiej prokuratury. W obu przypadkach urząd korzystał z pośrednictwa jednej i tej samej firmy. Ponadto śledczy ujawnili fakturę na kwotę 3 tys. zł za reklamę na ulicznych telebimach, która w rzeczywistości nie miała miejsca.


2001-2025 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 7B