Śniardwy uległy wyżej sklasyfikowanej Olimpii

Pierwsze, historyczne starcie między obiema drużynami nie rozpoczęło się szczęśliwie dla zielono-niebieskich. Ledwie po 10 minutach – za sprawą rzutu karnego – przyszło im wyciągać piłkę z własnej siatki.

Podopieczni trenera Patryka Koszyckiego jednak nie odpuszczali i – raz po raz – zapuszczali się pod bramkę Olsztynka. Niestety nie miało to przełożenia na tablicę wyników.

Po zmianie stron temperatura na boisku wyraźnie wzrosła. Gra się zaostrzyła, pojawiało się coraz więcej kartek. Na blisko 20 minut przed końcem pojedynku czerwony (po dwóch żółtych) kartonik ujrzał wspomniany Koszycki.

Rywale „poczuli krew” i ruszyli do ataku, lecz defensywa KSŚ za każdym razem zdawała egzamin (choć trzeba przyznać, że kilkakrotnie uśmiechnęło się do nich szczęście).

W ostatnich minutach Śniardwy postawiły wszystko na jedną kartę i zabrakło niewiele, by miejscowi kibice cieszyli się z wyrównania.

Jedna ze strat piłki pod bramką gości zaowocowała błyskawiczną kontrą, która – wiele na to wskazywało – przesądzi o losach spotkania.

Sytuację uratował bramkarz Śniardw, Dominik Narucki, który zatrzymał akcję faulem, co w efekcie przełożyło się na drugą tego dnia czerwoną kartkę.

Jego miejsce zajął etatowy snajper KSŚ, Dariusz Kaźmierczyk. „Daro” z rzutem wolnym bezpośrednio po faulu sobie poradził, lecz przed końcowym gwizdkiem goście i tak strzelili na 0:2.