Znicz bez litości. Przełamanie Barana i trwający pół roku, zwycięski marsz Mazura

Najwyżej sklasyfikowana z naszych ekip, Znicz Biała Piska (2. miejsce w IV lidze), w pięknym stylu zrehabilitowała się swym kibicom za wcześniejsze „potknięcie” w Dobrym Mieście (18 maja miejscowy DKS niespodziewanie wygrał 1:0). Podopieczni trenera Przemysława Kołłątaja podjęli w minioną sobotę na własnej murawie Olimpię II Elbląg. Gospodarze do strzelania zabrali się praktycznie od razu po pierwszym gwizdku…

Strzelaninę rozpoczął w 2. minucie Tomasz Porębski. Nie minęło 10 minut, a dwa kolejne ciosy wyprowadził Bartosz Giełażyn (6’ i 12’). Na 4:0 strzelił kilka akcji później Marcin Fiedorowicz. Następnie do głosu ponownie doszedł popularny „Gieła”, którego szybkie dwie bramki (33’ i 36’) ustaliły ostatecznie wynik spotkania na 6:0.

Szczebel ligowy niżej, w klasie okręgowej, Śniardwy Orzysz (obecnie 5. w tabeli) ugościły 25 maja na własnym stadionie Vęgorię Węgorzewo. W tym przypadku piłkarze również zafundowali kibicom festiwal strzelecki.

W 15. minucie rozpoczęli go goście (z rzutu karnego), lecz jeszcze przed przerwą do wyrównania doprowadził Paweł Dymiński (34’). Po zmianie stron błyskawicznie na 2:1 podwyższył – w dość ofiarny sposób – Patryk Baran. Wiwatująca publiczność nie zobaczyła przez to słynnej cieszynki w postaci „rogów”. Snajper Śniardw długo nie podnosił się z murawy i potrzebna była interwencja medyków. Vęgoria w międzyczasie otrzymała kolejny cios w postaci… czerwonej kartki.

– Trzeba jednak przyznać, że węgorzewianie kontynuowali grę bardzo ambitnie, wrzucili wyższy bieg i dość długo brak jednego zawodnika nie był zbyt zauważalny. Tym bardziej, że bezpośrednim strzałem z rzutu wolnego wyrównali na 2:2 – słyszymy w obozie Śniardw.

Minuty płynęły, ulewa nie odpuszczała, tempo nieco spadło i wiele wskazywało na to, że mecz może zakończyć się podziałem punktów. Godzić się na ten stan rzeczy nie zamierzał jednak Patryk Koszycki. Grający trener Śniardw przymierzył, uderzył z dystansu i… „po profesorsku” władował piłkę tuż pod poprzeczkę. Nim rywale się otrząsnęli, na 4:2 podwyższył kilkadziesiąt sekund później wspomniany Baran. Tym razem „różków” nie zabrakło.

Niewiele jest w regionie ekip o wiosennej skuteczności równie wysokiej i systematycznej co Mazur Pisz. Podopieczni trenera Kamila Pyczota wyruszyli w minioną sobotę na podbój Ełku. I wrócili z tarczą, odnotowując 12. z rzędu (!) triumf w klasie A (po raz ostatni piszanie przegrali 22 października 2023 roku).

Starcie zaczęło się w myśli legendy światowego kina, Hitchcocka: „Najpierw trzęsienie ziemi, później napięcie stale rośnie”. W 2. minucie piłkę w siatce gospodarzy umieścił niezawodny Rafał Ptak, jednak rywale odpowiedzieli równie błyskawicznie (5’). Wspomniany snajper Pisza zameldował się na liście strzelców jeszcze tuż przed zmianą stron (45’ +1).
I choć ostrej walki było mnóstwo, a wynik do ostatniej minuty miał wielokrotnie okazję „pójść” w każdą ze stron, skończyło się na korzystnym dla Mazura 1:2, które pozwoliło mu „podskoczyć” na 4. miejsce w tabeli.

Drugi z naszych a-klasowców, MKS Ruciane-Nida (obecnie 10. lokata), odnotował drugą porażkę w rundzie wiosennej. Mazur Wydminy nie dał się ograć przed własną publicznością (5:2), a po stronie niebiesko-białych na listę strzelców wpisali się Wojciech Sieruta oraz Patryk Hałaburda.