Kto postrzelił kota z wiatrówki? Sprawą zajęła się Policja
2025-08-04 12:03:17(ost. akt: 2025-08-04 12:09:04)
O tej bulwersującej sprawie poinformowała w mediach społecznościowych pani Joanna, opiekunka Rudiego. — Ktoś próbował zabić mojego kota! — napisała na Facebooku i opisała całą historię. Wszystko wskazuje na to, że sprawca zrobił to celowo.
Historia zaczęła się od tego, że około 12 lipca br. Rudi wrócił do domu z raną na głowie.
— Pomyślałam że to uraz mechaniczny, zadrapanie, może jakaś gałąź, rana była nietypowa, podłużna na ok. 1,5 centymetra — opisuje pani Joanna. — Odkaziłam ranę, smarowałam środkiem przyspieszającym gojenie, który dostałam kiedyś z lecznicy i rana się zagoiła.
— Pomyślałam że to uraz mechaniczny, zadrapanie, może jakaś gałąź, rana była nietypowa, podłużna na ok. 1,5 centymetra — opisuje pani Joanna. — Odkaziłam ranę, smarowałam środkiem przyspieszającym gojenie, który dostałam kiedyś z lecznicy i rana się zagoiła.
Wydawało się, że to koniec niebezpiecznej przygody ulubieńca, ale po dwóch tygodniach, 25 lipca, opiekuna Rudiego zauważyła w miejscu rany powiększający się guzek, co skłoniło ją do tego, by pójść do weterynarza. Pojechała z kotem do lecznicy weterynaryjnej Trio Vet. Weterynarz zrobił punkcję, usunął ropę, a pod palcami wyczuł ciało obce. Po zrobieniu zdjęcia RTG okazało się że w głowie kota znajduje się śrut z wiatrówki, który na szczęście nie uszkodził czaszki. Kot dostał antybiotyki, a po kilku dniach przeszedł zabieg chirurgiczny usunięcia śrutu. Teraz Rudi chodzi w kołnierzu, ma założone trzy szwy.
— I teraz moje pytanie: kto mi tu przyszedł i strzelił mojemu kotu prosto w czoło? — zastanawia się pani Joanna. — Mieszkamy w miejscu otoczonym z trzech stron polami uprawnymi, to ostatni dom przy polnej drodze. Mamy mało sąsiadów, jeżeli już to sarenki i zające. Myślałam, że mieszkamy w bezpiecznym miejscu. To wszystko sugeruje, że osoba, która oddała strzał działała z ukrycia i z premedytacją.
Na szczęście Rudi ma się dobrze, chodzi w kołnierzu, bo ma szwy po operacji, ale jest wyluzowany, dostaje też leki uspokajające ziołowe, bawi się i jest wesoły. Smutno mu tylko, bo nie może wyjść na podwórko
— Rudiego to kosztowało kupę stresu, bólu, niedogodności chodzenia w kołnierzu, a nas leczenie prawie 800 złotych — dodaje pani Joanna.
— Rudiego to kosztowało kupę stresu, bólu, niedogodności chodzenia w kołnierzu, a nas leczenie prawie 800 złotych — dodaje pani Joanna.
Sprawa została zgłoszona na policję. O odpowiedzialności karnej za zabijanie, uśmiercanie lub dokonywanie uboju zwierzęcia z naruszeniem przepisów ustawy albo znęcanie się nad zwierzęciem mówi Ustawa o ochronie zwierząt.
Art. 35.
Kto zabija, uśmierca zwierzę albo dokonuje uboju zwierzęcia z naruszeniem przepisów art. 6 wyłączenia zakazu zabijania zwierząt, zakaz znęcania się nad zwierzętami ust. 1, art. 33 zasady uśmiercania zwierząt lub art. 34 uśmiercanie zwierząt w ubojni ust. 1–4 podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
1a. Tej samej karze podlega ten, kto znęca się nad zwierzęciem.
Kto zabija, uśmierca zwierzę albo dokonuje uboju zwierzęcia z naruszeniem przepisów art. 6 wyłączenia zakazu zabijania zwierząt, zakaz znęcania się nad zwierzętami ust. 1, art. 33 zasady uśmiercania zwierząt lub art. 34 uśmiercanie zwierząt w ubojni ust. 1–4 podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
1a. Tej samej karze podlega ten, kto znęca się nad zwierzęciem.
Źródło: Gazeta Olsztyńska
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez