Od kadetów oczekuję nie medali, a woli walki i zasad fair play [WYWIAD]
2023-07-25 10:33:20(ost. akt: 2023-07-25 14:43:01)
ROZMOWA/// Już pierwsza edycja Biegu Tygrysa, w którą się włączyliśmy, pokazała, że to fantastyczne doświadczenie dla kadetów i pierwszorzędna zabawa – mówi ppor. mgr Agnieszka Pasko, dyrektor LO im. mjr. W. Raginisa.
Z weteranką IX i X zmiany PKW Afganistan rozmawiamy m.in. o wieloletniej współpracy Centrum Edukacji Mundurowej przy organizacji orzyskiego biegu ekstremalnego.– Jak, z perspektywy lat, wspomina Pani czas spędzony w Afganistanie? Czego nauczył Panią i jako żołnierza, i – po prostu – jako człowieka?
– Misje uczą, że trzeba nieustannie się szkolić, doskonalić, podnosić poprzeczkę własnych możliwości. To dziś mówię żołnierzom, kiedy dopytują o doświadczenie. Za dużo nie opowiadam, każda misja jest inna. Nowe sytuacje geopolityczne zmieniają charakter naszych zadań. Mi zostali stamtąd przyjaciele. Ci najbardziej lojalni.
– Na przestrzeni lat zaszła wyraźna zmiana w sposobie postrzegania kobiet w wojsku. Miała Pani okazję „od środka” przyglądać się temu procesowi. Na ile udało się „wyprostować” krzywdzące stereotypy? A może, choć to pewnie pytanie niezbyt poprawne politycznie, jest w nich ziarno prawdy?
– Kobiety bardzo ciężko pracowały na szacunek wśród kolegów. Poznałam to na własnym przykładzie. Ten proces nadal trwa. Zanim zdecydują się wstąpić do armii, rozważają ewentualne związane z tym komplikacje w życiu rodzinnym, osobistym, niedogodności natury prywatnej itp. Jeśli podejmują taką decyzję, to jest ona zwykle przemyślana. W służbie nie chodzi nam o to, aby udowodnić, że jest się lepszym od innych. Mamy pokazać, że potrafimy znaleźć się w zespole i doskonale współpracować. W zdecydowanej większości koledzy żołnierze postrzegają nas dziś właśnie jako „partnerów w robocie”. I o to chodziło.
– Kobiety bardzo ciężko pracowały na szacunek wśród kolegów. Poznałam to na własnym przykładzie. Ten proces nadal trwa. Zanim zdecydują się wstąpić do armii, rozważają ewentualne związane z tym komplikacje w życiu rodzinnym, osobistym, niedogodności natury prywatnej itp. Jeśli podejmują taką decyzję, to jest ona zwykle przemyślana. W służbie nie chodzi nam o to, aby udowodnić, że jest się lepszym od innych. Mamy pokazać, że potrafimy znaleźć się w zespole i doskonale współpracować. W zdecydowanej większości koledzy żołnierze postrzegają nas dziś właśnie jako „partnerów w robocie”. I o to chodziło.
– Obecnie czuwa Pani nad szkoleniem młodzieży m.in. jako dyrektor Centrum Edukacji Mundurowej. Napięta sytuacja międzynarodowa wpłynęła na liczbę chętnych do pobierania nauki w Waszej placówce?
– Trudno powiedzieć czy to sama sytuacja na wschodniej granicy naszego kraju miała bezpośredni wpływ. Moim zdaniem obserwowane większe zainteresowanie nauką w oddziałach przygotowania wojskowego jest podyktowane wzrostem liczebności wojska w kraju. Sądzę, że CEM po prostu zapracował na swoją renomę w kształceniu kandydatów do służby wojskowej, czego dowodem jest liczba absolwentów w jednostkach wojskowych i na akademiach oficerskich.
– Trudno powiedzieć czy to sama sytuacja na wschodniej granicy naszego kraju miała bezpośredni wpływ. Moim zdaniem obserwowane większe zainteresowanie nauką w oddziałach przygotowania wojskowego jest podyktowane wzrostem liczebności wojska w kraju. Sądzę, że CEM po prostu zapracował na swoją renomę w kształceniu kandydatów do służby wojskowej, czego dowodem jest liczba absolwentów w jednostkach wojskowych i na akademiach oficerskich.
– Jak wielu Waszych absolwentów wiąże później faktycznie swą przyszłość z mundurem?
– Na to pytanie odpowiedź jest krótka. Zdecydowana większość, czyli 99%. Wielu absolwentów, jeśli bezpośrednio po ukończeniu edukacji w CEM nie zgłosiło się do czynnej służby, to po roku albo dwóch wraca jednak do pierwotnego pomysłu na swoją karierę zawodową i przychodzi do szkoły po zaświadczenie do WCR, aby zgłosić się do armii.
– Na to pytanie odpowiedź jest krótka. Zdecydowana większość, czyli 99%. Wielu absolwentów, jeśli bezpośrednio po ukończeniu edukacji w CEM nie zgłosiło się do czynnej służby, to po roku albo dwóch wraca jednak do pierwotnego pomysłu na swoją karierę zawodową i przychodzi do szkoły po zaświadczenie do WCR, aby zgłosić się do armii.
– Co uznałaby Pani za największe atuty CEM? Co najczęściej decyduje o tym, że to właśnie Was wybiera młodzież nie tylko z Ełku, ale i innych miast?
– CEM jest inną szkołą. Od pierwszego dnia zaczynamy kadeta zaznajamiać z tym co go czeka potem w służbie wojskowej. Realizując program oddziałów przygotowania wojskowego, zgodnie z prawem rozszerzamy go o większą liczbę godzin dydaktycznych i zajęć praktycznych. Mamy też ciekawe zajęcia praktyczne i oczywiście fantastyczną kadrę nauczycielską oraz instruktorską. Tu również rodzą się przyjaźnie. I to często wieloletnie. CEM to wielka przygoda, za którą potem bardzo się tęskni. To opinia samych absolwentów.
– CEM jest inną szkołą. Od pierwszego dnia zaczynamy kadeta zaznajamiać z tym co go czeka potem w służbie wojskowej. Realizując program oddziałów przygotowania wojskowego, zgodnie z prawem rozszerzamy go o większą liczbę godzin dydaktycznych i zajęć praktycznych. Mamy też ciekawe zajęcia praktyczne i oczywiście fantastyczną kadrę nauczycielską oraz instruktorską. Tu również rodzą się przyjaźnie. I to często wieloletnie. CEM to wielka przygoda, za którą potem bardzo się tęskni. To opinia samych absolwentów.
– Z Biegiem Tygrysa, w pełnym wymiarze, związaliście się w 2017 roku. Długo wahaliście się przed podjęciem decyzji o wsparciu tego projektu? Co przeważyło?
– Nie przypominam sobie abyśmy się wahali czy warto zaangażować się w Bieg Tygrysa. Już pierwsza edycja, do której się dołączyliśmy, pokazała, że to fantastyczne doświadczenie dla kadetów i pierwszorzędna zabawa. To m.in. właśnie pod naciskiem uczestników absolutnie nie mogliśmy zrezygnować z kolejnych edycji. Decyzja, że „znowu za rok”, zawsze zapada właśnie na linii mety. Gdy zmęczeni mówią z uśmiechem: „Było ekstra, było super, było warto, za rok znów koniecznie”.
– Nie przypominam sobie abyśmy się wahali czy warto zaangażować się w Bieg Tygrysa. Już pierwsza edycja, do której się dołączyliśmy, pokazała, że to fantastyczne doświadczenie dla kadetów i pierwszorzędna zabawa. To m.in. właśnie pod naciskiem uczestników absolutnie nie mogliśmy zrezygnować z kolejnych edycji. Decyzja, że „znowu za rok”, zawsze zapada właśnie na linii mety. Gdy zmęczeni mówią z uśmiechem: „Było ekstra, było super, było warto, za rok znów koniecznie”.
– Spróbowanie swoich sił w Biegu Tygrysa (czy to przy organizacji, czy bezpośrednio na trasie) jest dobrym sprawdzianem dla młodzieży myślącej o karierze w mundurze?
– Tego typu biegi przeszkodowe, szczególnie te z tłem historycznym, nie są sprawdzianem. Są raczej nauką podejmowania wyzwań. To cenna nauka, dzięki której osiąga się potem sukcesy w życiu na wszystkich płaszczyznach. Natomiast udział w organizacji samego przedsięwzięcia to pierwsze doświadczenia pracy w nowym zespole, przygotowujące do pracy w zmieniających się warunkach. Innymi słowy, po prostu warto .
– Tego typu biegi przeszkodowe, szczególnie te z tłem historycznym, nie są sprawdzianem. Są raczej nauką podejmowania wyzwań. To cenna nauka, dzięki której osiąga się potem sukcesy w życiu na wszystkich płaszczyznach. Natomiast udział w organizacji samego przedsięwzięcia to pierwsze doświadczenia pracy w nowym zespole, przygotowujące do pracy w zmieniających się warunkach. Innymi słowy, po prostu warto .
– W tak młodym wieku niełatwo pokonać doświadczonych, „etatowych” biegaczy ekstremalnych. Co z reguły mówi Pani podopiecznym na starcie? Co na mecie?
– Przed startem kadeci CEM robią własny krąg i naradę. Jako ich lider mam obowiązek motywować i wspierać. Ode mnie zawsze słyszą czego oczekuję. Czyli nie miejsc na podium czy medali, a woli walki i zasad fair play. Bo to jest najważniejsze. Na stracie cieszę się z każdym, kto wystartował. A na mecie cieszę się z każdym, kto ukończył. Niezależnie od zajętej pozycji w rankingu. To jest nauka przez zabawę. Cieszmy się z tego, że młodzież chce podejmować wyzwania. To bardzo budujące.
– Przed startem kadeci CEM robią własny krąg i naradę. Jako ich lider mam obowiązek motywować i wspierać. Ode mnie zawsze słyszą czego oczekuję. Czyli nie miejsc na podium czy medali, a woli walki i zasad fair play. Bo to jest najważniejsze. Na stracie cieszę się z każdym, kto wystartował. A na mecie cieszę się z każdym, kto ukończył. Niezależnie od zajętej pozycji w rankingu. To jest nauka przez zabawę. Cieszmy się z tego, że młodzież chce podejmować wyzwania. To bardzo budujące.
Rozmawiał Kamil Kierzkowski
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez