Wdzięczność to stan, z którym rzadko się rozstaję [WYWIAD]
2022-09-15 08:00:00(ost. akt: 2022-09-15 09:55:34)
ROZMOWA/// – Sercem kultury są zmiany w ludziach, odbiorcach naszych działań. Staramy się, żeby byli nie tylko odbiorcami, ale i współkreatorami – mówi Joanna Kamieniecka, dyrektor Polany Kultury w Orzyszu, instytucji o charakterze unikatowym w skali kraju.
– Kim chciała być mała Asia? Od początku artystką?
– Mała Asia chciała być… lekarką. Miałam w sobie spore pokłady empatii i byłam dzieckiem nadwrażliwym. Ale co zabawne, nigdy, przenigdy nie chciałam zostać nauczycielką. Tym oto pokrętnym zrządzeniem losu nie zostałam lekarką, ale nauczycielką. 12 lat pracy jako anglistki w gimnazjum to mimo wszystko czas pełen wartościowych doświadczeń, młodzieńczej energii i źródło satysfakcji. Nigdy nie zdarzyło mi się nazwać siebie artystką, choć pracy twórczej mam na koncie sporo.
– Mała Asia chciała być… lekarką. Miałam w sobie spore pokłady empatii i byłam dzieckiem nadwrażliwym. Ale co zabawne, nigdy, przenigdy nie chciałam zostać nauczycielką. Tym oto pokrętnym zrządzeniem losu nie zostałam lekarką, ale nauczycielką. 12 lat pracy jako anglistki w gimnazjum to mimo wszystko czas pełen wartościowych doświadczeń, młodzieńczej energii i źródło satysfakcji. Nigdy nie zdarzyło mi się nazwać siebie artystką, choć pracy twórczej mam na koncie sporo.
– Pamiętasz swój pierwszy koncert?
– Dokładnie 29 lat temu na nieistniejącej już scenie kina REMO. Był to duet gitarowy, jaki zagrałam wspólnie z moim nauczycielem i mistrzem gitary klasycznej, Pawłem Boreckim. Graliśmy „Yesterday” Beatlesów na dwie gitary. Stres nieziemski. Satysfakcja i inspiracja do dalszych działań również nieziemska. A gitara klasyczna, na której zagrałam ten koncert towarzyszy mi do dzisiaj. To Admira Paloma. Jeśli chodzi o pierwszy koncert z autorskim albumem (APO), to była to „Scena pod skrzydłem” w Kreolii w uroczej miejscowości Jerutki. Graliśmy w drewnianej stodole. Ten debiut był istotny i ma znaczące miejsce w moich wspomnieniach.
– Dokładnie 29 lat temu na nieistniejącej już scenie kina REMO. Był to duet gitarowy, jaki zagrałam wspólnie z moim nauczycielem i mistrzem gitary klasycznej, Pawłem Boreckim. Graliśmy „Yesterday” Beatlesów na dwie gitary. Stres nieziemski. Satysfakcja i inspiracja do dalszych działań również nieziemska. A gitara klasyczna, na której zagrałam ten koncert towarzyszy mi do dzisiaj. To Admira Paloma. Jeśli chodzi o pierwszy koncert z autorskim albumem (APO), to była to „Scena pod skrzydłem” w Kreolii w uroczej miejscowości Jerutki. Graliśmy w drewnianej stodole. Ten debiut był istotny i ma znaczące miejsce w moich wspomnieniach.

– Na przestrzeni lat wychowałaś szereg świetnych muzyków. Ich sukcesy artystyczne cieszą bardziej niż własne?
– Miałam niesamowite szczęście przyciągania zdolnych ludzi, którzy chcieli przy mnie zostać i wspólnie rozwijać się. Bo nie tylko oni czerpali ode mnie. I ja niejednokrotnie wychodziłam z prób wzruszona ich postępami i wrażliwością artystyczną. Z zespołem EMELJOT mam całe 6 lat wspomnień. Tworzyliśmy specyficzny skład, zapadający w pamięć słuchaczom: Lidka, Małgosia, Marzena na wokalu, Jacek na saksofonie, ja na gitarze. I choć wszyscy rozjechali się w różne strony Polski to żadne z nas nie rozstało się z muzyką. Ich rozwój cieszy mnie bardzo, szczególnie kiedy podejmują autorskie próby. Mają szczególne miejsce w moim sercu. Nauczyłam się przy nich jak aranżować, akompaniować, jak radzić sobie ze stresem scenicznym.
– Miałam niesamowite szczęście przyciągania zdolnych ludzi, którzy chcieli przy mnie zostać i wspólnie rozwijać się. Bo nie tylko oni czerpali ode mnie. I ja niejednokrotnie wychodziłam z prób wzruszona ich postępami i wrażliwością artystyczną. Z zespołem EMELJOT mam całe 6 lat wspomnień. Tworzyliśmy specyficzny skład, zapadający w pamięć słuchaczom: Lidka, Małgosia, Marzena na wokalu, Jacek na saksofonie, ja na gitarze. I choć wszyscy rozjechali się w różne strony Polski to żadne z nas nie rozstało się z muzyką. Ich rozwój cieszy mnie bardzo, szczególnie kiedy podejmują autorskie próby. Mają szczególne miejsce w moim sercu. Nauczyłam się przy nich jak aranżować, akompaniować, jak radzić sobie ze stresem scenicznym.
– Co uznałabyś za swój dotychczasowy największy sukces artystyczny? Wydanie płyty?
– Przełomowym osiągnięciem artystycznym był fakt, że zostałam laureatką Stypendium Artystycznego Marszałka Województwa Warmińsko-Mazurskiego w roku 2015 i dzięki temu mogłam sfinansować nagranie autorskiego albumu muzycznego APO. Cały proces poszukiwania muzyków, którym materiał podobał się i zechcieli zagrać na mojej płycie, był inspirujący. Każdy z nich wniósł swój styl i swoją wrażliwość: Emil Mankiewicz na klawiszach, Kamil Przekop na akordeonie, Dominik Kaźmierczak na saksofonie i Lidia Graczyk, która wykonała wszystkie partie wokali i część chórków. Całą sekcję rytmiczną, rekording, mastering i aranże wykonał Krzysztof Roszko, który ma szczególne miejsce nie tylko na tym albumie, ale też w moim życiu.
– Przełomowym osiągnięciem artystycznym był fakt, że zostałam laureatką Stypendium Artystycznego Marszałka Województwa Warmińsko-Mazurskiego w roku 2015 i dzięki temu mogłam sfinansować nagranie autorskiego albumu muzycznego APO. Cały proces poszukiwania muzyków, którym materiał podobał się i zechcieli zagrać na mojej płycie, był inspirujący. Każdy z nich wniósł swój styl i swoją wrażliwość: Emil Mankiewicz na klawiszach, Kamil Przekop na akordeonie, Dominik Kaźmierczak na saksofonie i Lidia Graczyk, która wykonała wszystkie partie wokali i część chórków. Całą sekcję rytmiczną, rekording, mastering i aranże wykonał Krzysztof Roszko, który ma szczególne miejsce nie tylko na tym albumie, ale też w moim życiu.
– Był stres przed premierą?
– Ogromny. Jak to przy upublicznianiu własnego materiału, który obnaża cię totalnie. APO jest intymne, szczere i bardzo moje. Ten album zahartował mnie. Wielką przyjemność sprawił mi fakt, że usłyszałam swoje piosenki w wykonaniu najlepszych muzyków sesyjnych w Polsce i zaaranżowanych przez samego Pawła Lucewicza, które wybrzmiały na Ogólnopolskim Konkursie Poetyckim „Spotkania Zamkowe. Śpiewajmy Poezję” w Olsztynie.
– Ogromny. Jak to przy upublicznianiu własnego materiału, który obnaża cię totalnie. APO jest intymne, szczere i bardzo moje. Ten album zahartował mnie. Wielką przyjemność sprawił mi fakt, że usłyszałam swoje piosenki w wykonaniu najlepszych muzyków sesyjnych w Polsce i zaaranżowanych przez samego Pawła Lucewicza, które wybrzmiały na Ogólnopolskim Konkursie Poetyckim „Spotkania Zamkowe. Śpiewajmy Poezję” w Olsztynie.
– By nie było zbyt różowo. Największa porażka? Albo przynajmniej coś, co pozostawia największy niedosyt?
– Nie rozpatruję rzeczywistości dualistycznie w konwencji dobro-zło, sukces-porażka. Każda rzecz która mnie spotyka, czemuś służy. Wyciągam wnioski i uczę się. Ogromny niedosyt czuję w obszarze zarządzania swoim czasem wolnym. Kiedy już go mam, to najchętniej... przespałabym go (śmiech). Czyli niedosyt snu.
– Nie rozpatruję rzeczywistości dualistycznie w konwencji dobro-zło, sukces-porażka. Każda rzecz która mnie spotyka, czemuś służy. Wyciągam wnioski i uczę się. Ogromny niedosyt czuję w obszarze zarządzania swoim czasem wolnym. Kiedy już go mam, to najchętniej... przespałabym go (śmiech). Czyli niedosyt snu.
– Twoje działania zostały docenione na tyle, że powierzono ci funkcję dyrektora Domu Kultury w Orzyszu. Wahałaś się podejmując tę rękawicę?
– Bardzo. Nie wiedziałam, w co wchodzę. Nie miałam bladego wyobrażenia, jak wygląda ta praca. Miałam natomiast na koncie współpracę z domem kultury, gdzie prowadziłam zespół rockowy a także współtworzyłam wydarzenia artystyczne. Znałam ówczesną ekipę domu kultury i na szczęście wiele z tych osób jest do tej pory ze mną. Była to bardzo dobra decyzja. Ta praca dostarczyła mi przeogromnej wiedzy o mnie samej, ale też o mechanizmach grupowych. Dostarczyła mi mnóstwo osobistej satysfakcji, ale też łez. Stworzyła mi warunki, by zrobić wiele pożytecznych rzeczy dla orzyskiej małej ojczyzny. Jest ciągle przestrzenią do nauki, wymiany, przepływu.
– Bardzo. Nie wiedziałam, w co wchodzę. Nie miałam bladego wyobrażenia, jak wygląda ta praca. Miałam natomiast na koncie współpracę z domem kultury, gdzie prowadziłam zespół rockowy a także współtworzyłam wydarzenia artystyczne. Znałam ówczesną ekipę domu kultury i na szczęście wiele z tych osób jest do tej pory ze mną. Była to bardzo dobra decyzja. Ta praca dostarczyła mi przeogromnej wiedzy o mnie samej, ale też o mechanizmach grupowych. Dostarczyła mi mnóstwo osobistej satysfakcji, ale też łez. Stworzyła mi warunki, by zrobić wiele pożytecznych rzeczy dla orzyskiej małej ojczyzny. Jest ciągle przestrzenią do nauki, wymiany, przepływu.
– Jak łączyć te dwa światy? Artyści często mają „luźne podejście do rzeczywistości”. Jako dyrektor trzeba trzymać twardo kasę, chłodno kalkulować...
– Niestety pomiędzy tymi dwoma światami nie ma pomostów. Istnieją w odrębnych wymiarach. Jeden jest powierzchowny, mierzalny, oparty na zasadach, obwarowany granicami, można powiedzieć – fizyczny. Drugi jest wysublimowany, subtelny i sięga do najczulszych warstw duszy – metafizyczny.
– Niestety pomiędzy tymi dwoma światami nie ma pomostów. Istnieją w odrębnych wymiarach. Jeden jest powierzchowny, mierzalny, oparty na zasadach, obwarowany granicami, można powiedzieć – fizyczny. Drugi jest wysublimowany, subtelny i sięga do najczulszych warstw duszy – metafizyczny.
– Nowa funkcja nie związała rąk romantyczce-artystce?
– Związała. Praktycznie wcale nie komponuję. Rzadko też sięgam po gitarę, chyba że gram synkowi, który bardzo lubi jej dźwięk. Nie koncertuję. Jednakże z drugiej strony wrażliwość artystyczna jest niezbędna w pracy dyrektora instytucji kultury, gdzie mam przyjemność obcować z wielkimi osobowościami świata sztuki. Ta wrażliwość pozwala mi też tworzyć wizję funkcjonowania instytucji, a także wpływać na jakość proponowanych wydarzeń. Dzięki niej sama jestem autorką i potrafię dostrzec potencjał twórczy w innych. Jestem pewna, że w większości ludzi jest coś pięknego, niepowtarzalnego, wartego pokazania światu. To uważam za swoją misję: ośmielać ludzi do dzielenia się sobą – ze sobą.
– Związała. Praktycznie wcale nie komponuję. Rzadko też sięgam po gitarę, chyba że gram synkowi, który bardzo lubi jej dźwięk. Nie koncertuję. Jednakże z drugiej strony wrażliwość artystyczna jest niezbędna w pracy dyrektora instytucji kultury, gdzie mam przyjemność obcować z wielkimi osobowościami świata sztuki. Ta wrażliwość pozwala mi też tworzyć wizję funkcjonowania instytucji, a także wpływać na jakość proponowanych wydarzeń. Dzięki niej sama jestem autorką i potrafię dostrzec potencjał twórczy w innych. Jestem pewna, że w większości ludzi jest coś pięknego, niepowtarzalnego, wartego pokazania światu. To uważam za swoją misję: ośmielać ludzi do dzielenia się sobą – ze sobą.

– Obecnie jesteś już dyrektorem nie Domu Kultury, a Polany Kultury. Niby to samo, a jednak diametralnie różne podmioty. Jak wytłumaczyć tę różnicę?
– Cenię oryginalność. Zamiast reprezentować jeden z dziesiątek tysięcy domów kultury w Polsce, wybrałam nazwę zapadającą w serce, o przyjemnych skojarzeniach z lasem i naturą – POLANA KULTURY Centrum Biblioteczno-Kulturalne w Orzyszu. Różnica między nimi nie tkwi tylko w nazewnictwie. To dość rozbudowana historia i nie wiem… czy masz tyle czasu? (śmiech)
– Cenię oryginalność. Zamiast reprezentować jeden z dziesiątek tysięcy domów kultury w Polsce, wybrałam nazwę zapadającą w serce, o przyjemnych skojarzeniach z lasem i naturą – POLANA KULTURY Centrum Biblioteczno-Kulturalne w Orzyszu. Różnica między nimi nie tkwi tylko w nazewnictwie. To dość rozbudowana historia i nie wiem… czy masz tyle czasu? (śmiech)
– Oczywiście!
– Kiedy otrzymałam mianowanie na dyrektora, instytucja kultury mieściła się w jednym budynku przy ul. Wojska Polskiego 5. Aktualnie Polana Kultury to KOMPLEKS rozmieszczony w 6 różnych budynkach, których nazwy także nawiązują do symboliki lasu, np. Pawilon Sosnowy, Pawilon Brzozowy czy Dziupla Multimedialna. Polana Kultury to CENTRUM łączące 3 różne instytucje tj. dom kultury, bibliotekę i świetlicę środowiskową z programem terapeutycznym, która weszła w nasze struktury stosunkowo niedawno tj. w marcu 2021 roku.
– Kiedy otrzymałam mianowanie na dyrektora, instytucja kultury mieściła się w jednym budynku przy ul. Wojska Polskiego 5. Aktualnie Polana Kultury to KOMPLEKS rozmieszczony w 6 różnych budynkach, których nazwy także nawiązują do symboliki lasu, np. Pawilon Sosnowy, Pawilon Brzozowy czy Dziupla Multimedialna. Polana Kultury to CENTRUM łączące 3 różne instytucje tj. dom kultury, bibliotekę i świetlicę środowiskową z programem terapeutycznym, która weszła w nasze struktury stosunkowo niedawno tj. w marcu 2021 roku.
Zorganizowaliśmy i wyposażyliśmy nietuzinkowe miejsca na Polanie tj. Studio Nagrań, Pracownię Lutniczą, Studio Filmowe, Pracownię CNC czy też rozgłośnię Polskiego Radia Orzysz. Zrewitalizowaliśmy bibliotekę i wyposażyliśmy ją w najnowocześniejsze media i urządzenia. Trudno nazwać to zwykłym domem kultury. Zasoby kadrowe Polany to ludzie, którzy utożsamiają się ze swoją pracą, to osoby kreatywne, niezawodne i dbające o każdy element wyposażenia, które razem pozyskiwaliśmy w żmudnym procesie reorganizacji.

Mamy to szczęście, że burmistrz Orzysza i Rada Miejska rozumieją potrzeby kulturalne mieszkańców i nie marginalizują ich. M.in. dlatego nasza instytucja może się rozwijać. Koncepcja Polany Kultury i jej dotychczasowa realizacja została doceniona wyróżnieniem na Ogólnopolskim Konkursie „Innowacyjny Samorząd 2021” organizowanym przez Polską Agencję Prasową, gdzie Kapituła Konkursu dostrzegła jej nowatorski potencjał.
– Jako Polana Kultury „przyciągnęliście” do Orzysza potężne fundusze. Liczyłaś już ile, choć tak mniej więcej?
– Liczę to na bieżąco, co roku zdając sprawozdania burmistrzowi, więc dysponuję dość precyzyjnymi danymi. W latach 2016–2022 pozyskaliśmy 2 254 388 zł na rozbudowę infrastruktury oraz zakup wyposażenia, mebli, nagłośnienia, oświetlenia, instrumentów, nowej aranżacji biblioteki, sukcesywnego powiększania księgozbioru, a nawet jesteśmy właścicielami dużej, mobilnej estrady scenicznej, co uniezależnia nas od podwykonawców…
– Z czego jesteś dumna najbardziej?
– Najbardziej spektakularne są zmiany, które widać gołym okiem: piękna, nowa i wyposażona przestrzeń biblioteczna, nowoczesne centrum dla młodzieży i dzieci czy wyremontowany wewnątrz pałacyk. Jednak sercem tej dziedziny, jaką jest kultura, są zmiany w ludziach – odbiorcach naszych działań. Ich postawach, emocjach i w sposobie postrzegania. Staramy się, żeby nie byli oni tylko odbiorcami, ale i współkreatorami. Dlatego najbardziej dumna jestem z projektów miękkich, w wyniku których powstały nowe jakości, gdzie rezultatem jest wspólne dzieło sztuki.
– Liczę to na bieżąco, co roku zdając sprawozdania burmistrzowi, więc dysponuję dość precyzyjnymi danymi. W latach 2016–2022 pozyskaliśmy 2 254 388 zł na rozbudowę infrastruktury oraz zakup wyposażenia, mebli, nagłośnienia, oświetlenia, instrumentów, nowej aranżacji biblioteki, sukcesywnego powiększania księgozbioru, a nawet jesteśmy właścicielami dużej, mobilnej estrady scenicznej, co uniezależnia nas od podwykonawców…
– Z czego jesteś dumna najbardziej?
– Najbardziej spektakularne są zmiany, które widać gołym okiem: piękna, nowa i wyposażona przestrzeń biblioteczna, nowoczesne centrum dla młodzieży i dzieci czy wyremontowany wewnątrz pałacyk. Jednak sercem tej dziedziny, jaką jest kultura, są zmiany w ludziach – odbiorcach naszych działań. Ich postawach, emocjach i w sposobie postrzegania. Staramy się, żeby nie byli oni tylko odbiorcami, ale i współkreatorami. Dlatego najbardziej dumna jestem z projektów miękkich, w wyniku których powstały nowe jakości, gdzie rezultatem jest wspólne dzieło sztuki.
– To znaczy?
– Dumna jestem ze wspólnie nagranych audiobooków w ramach Narodowego Czytania, w rejestrację których zaangażowało się około 100 mieszkańców gminy Orzysz. Niezwykle satysfakcjonującym i owocnym działaniem była rejestracja audiobooka „Podziel się tym, co twORZYSZ”, gdzie orzyszanie czytają dzieła literackie własnego autorstwa. Cieszą mnie wspólne teledyski, w które włącza się społeczność np. „Orzyska Walentynka” czy „Piosenka Świąteczna” oraz albumy muzyczne, jakie zarejestrowaliśmy przy naszym studio: „W stronę światła”, rockowy album młodzieżowego zespołu Ćmy czy też folklorystyczna składanka „Leć głosie po rosie”. Z dumą też wspominam dotację z Równać Szanse, w ramach której zbudowaliśmy z młodzieżą 10 gitar elektrycznych, na których zagrali potem koncert w trakcie Dni Orzysza albo projekt, w ramach którego utworzyliśmy POLSKIE RADIO ORZYSZ. Wiele ciekawych osobowości przewinęło się przez naszą rozgłośnię – zachęcam do przejrzenia kanału youtube Polany Kultury.
– Dumna jestem ze wspólnie nagranych audiobooków w ramach Narodowego Czytania, w rejestrację których zaangażowało się około 100 mieszkańców gminy Orzysz. Niezwykle satysfakcjonującym i owocnym działaniem była rejestracja audiobooka „Podziel się tym, co twORZYSZ”, gdzie orzyszanie czytają dzieła literackie własnego autorstwa. Cieszą mnie wspólne teledyski, w które włącza się społeczność np. „Orzyska Walentynka” czy „Piosenka Świąteczna” oraz albumy muzyczne, jakie zarejestrowaliśmy przy naszym studio: „W stronę światła”, rockowy album młodzieżowego zespołu Ćmy czy też folklorystyczna składanka „Leć głosie po rosie”. Z dumą też wspominam dotację z Równać Szanse, w ramach której zbudowaliśmy z młodzieżą 10 gitar elektrycznych, na których zagrali potem koncert w trakcie Dni Orzysza albo projekt, w ramach którego utworzyliśmy POLSKIE RADIO ORZYSZ. Wiele ciekawych osobowości przewinęło się przez naszą rozgłośnię – zachęcam do przejrzenia kanału youtube Polany Kultury.

– Kiedyś dzieciaki miały chęci do tworzenia np. muzyki, ale było kiepsko z możliwościami. W dzisiejszych czasach odwrotnie. Jak to „leczyć”?
– Nie walczę z rzeczywistością. Kto wychował to pokolenie, jak nie my? Kto wpłynął na to, że młodzież i dzieci sięgają chętniej po tablet, niż po gitarę, jeśli nie nasze pokolenie? Nie tragizowałabym jednak z małym zainteresowaniem muzyką młodzieży. Jest to tylko inna muzyka, która nie stawia na wirtuozerię, a raczej stwarza sposobność do wypowiadania się. Często dosadnie czy nawet wulgarnie, ale szczerze. Dzisiejszy hip hop jest jak kiedyśniejszy rock. Mechanizm ten sam – inna forma. W internecie dostępne są darmowe aplikacje do robienia muzyki nawet na telefonie. Młodzież z tego korzysta. Powiem Ci, że często są to bardzo ciekawie zrobione numery.
– Nie walczę z rzeczywistością. Kto wychował to pokolenie, jak nie my? Kto wpłynął na to, że młodzież i dzieci sięgają chętniej po tablet, niż po gitarę, jeśli nie nasze pokolenie? Nie tragizowałabym jednak z małym zainteresowaniem muzyką młodzieży. Jest to tylko inna muzyka, która nie stawia na wirtuozerię, a raczej stwarza sposobność do wypowiadania się. Często dosadnie czy nawet wulgarnie, ale szczerze. Dzisiejszy hip hop jest jak kiedyśniejszy rock. Mechanizm ten sam – inna forma. W internecie dostępne są darmowe aplikacje do robienia muzyki nawet na telefonie. Młodzież z tego korzysta. Powiem Ci, że często są to bardzo ciekawie zrobione numery.
– Podczas plebiscytu „Na skrzydłach orzyskich kobiet” wygrałaś w kategorii Kobieta Renesansu. Jak przyjęłaś to wyróżnienie?
– Cieszę się, że nie zostałam „Kobietą Średniowiecza” (śmiech). Byłam zaszczycona, odbierając to wyróżnienie w gronie tak wyjątkowych orzyskich kobiet. Traktuję to jako komplement, jako piękny kwiatek czy laurkę. Wdzięczność to stan, z którym rzadko się rozstaję.
– Cieszę się, że nie zostałam „Kobietą Średniowiecza” (śmiech). Byłam zaszczycona, odbierając to wyróżnienie w gronie tak wyjątkowych orzyskich kobiet. Traktuję to jako komplement, jako piękny kwiatek czy laurkę. Wdzięczność to stan, z którym rzadko się rozstaję.
– Jakie główne cele, wyzwania widzisz obecnie przed Polaną Kultury? Czy wciąż jest szansa na tak szybki rozwój?
– Udało nam się przeorganizować i zrewitalizować całą infrastrukturę kultury. Teraz czas na intensywną pracę nad rewitalizacją społeczną, nad taką transmisją wartości, postaw, emocji, która znacząco uszlachetni życie i postrzeganie odbiorców. Która pokaże im alternatywę albo inne, dotychczas niezauważane jakości. Właśnie teraz rozpoczyna się praca na największych obrotach, o ile epidemia nie rzuci nam kłód pod nogi.
– Udało nam się przeorganizować i zrewitalizować całą infrastrukturę kultury. Teraz czas na intensywną pracę nad rewitalizacją społeczną, nad taką transmisją wartości, postaw, emocji, która znacząco uszlachetni życie i postrzeganie odbiorców. Która pokaże im alternatywę albo inne, dotychczas niezauważane jakości. Właśnie teraz rozpoczyna się praca na największych obrotach, o ile epidemia nie rzuci nam kłód pod nogi.
– Zaczęliśmy prywatą, tak też skończmy. Co dziś inspiruje Cię najbardziej?
– Ludzie. Szczerzy i otwarci. Inspirują mnie postacie odważne i oddane własnej misji. Nie ważne, jaką niszę zajmują. Jest ich wokół mnie kilku. Inspirują mnie ludzie wrażliwi i kolorowe ptaki. Sama nie stąpam non stop po ziemi i lubię, kiedy ktoś ma do siebie dystans i poczucie humoru. Lubię spojrzeć na świat przez cudze okulary i oniemieć z zachwytu.
– Ludzie. Szczerzy i otwarci. Inspirują mnie postacie odważne i oddane własnej misji. Nie ważne, jaką niszę zajmują. Jest ich wokół mnie kilku. Inspirują mnie ludzie wrażliwi i kolorowe ptaki. Sama nie stąpam non stop po ziemi i lubię, kiedy ktoś ma do siebie dystans i poczucie humoru. Lubię spojrzeć na świat przez cudze okulary i oniemieć z zachwytu.
– Kiedy kolejna płyta?
– Również zadaję sobie to pytanie, tylko w wersji ogólnej. Nie „kiedy” a „czy”? Chciałabym, aby odpowiedź z biegiem czasu była twierdząca.
– Również zadaję sobie to pytanie, tylko w wersji ogólnej. Nie „kiedy” a „czy”? Chciałabym, aby odpowiedź z biegiem czasu była twierdząca.
Rozmawiał Kamil Kierzkowski
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez