Chodzi o to, aby być lepszą wersją siebie cz.I
2015-07-20 09:00:00(ost. akt: 2015-07-24 10:10:31)
Marcin Pulik pochodzi z Ornety, gdzie zaczęła się jego sportowa przygoda. Niedawno zdobył Mistrzostwo Anglii Północnej w fitness, a teraz przygotowuje się do Mistrzostw Wielkiej Brytanii. Na co dzień jest trenerem, który pomaga ludziom uwierzyć w siebie.
- Pochodzisz z Ornety. Jak to się stało, że chłopak z małej miejscowości zdobył Mistrzostwo Anglii Północnej w fitness?
- W zasadzie w kulturystyce, ale kategorii w sportach sylwetkowych jest obecnie tyle, że ciężko się w tym połapać. Orneta jest moim miastem rodzinnym, w którym dorastałem. Dziś mieszkam i żyję w Londynie, a więc start na angielskiej ziemi był w zasadzie naturalną konsekwencją. Tak naprawdę, jest to dopiero początek mojej długiej drogi, która zaczęła się właśnie w Ornecie. Jak to się mówi, nie ważne skąd pochodzisz, ważne dokąd zmierzasz.
- Kiedy zaczęła się Twoja sportowa przygoda?
- Jako dziecko nie byłem jakoś szczególnie zafascynowany sportem, lecz dokładnie pamiętam dzień, kiedy to wszystko się zaczęło. Był to wrzesień, rok 2000, jedna z lekcji WF. To, że dzisiaj mogę nazwać się sportowcem, zawdzięczam panu Leszkowi Makowskiemu, który był wychowawcą klasy sportowej w Gimnazjum nr 2, do którego uczęszczałem, oraz trenerem miejskiego klubu lekkoatletycznego. Pan Leszek zauważył mnie podczas zaliczeniowego biegu na 1000 m i zaprosił na popołudniowy trening, a następnie zaproponował przeniesienie się do klasy o profilu sportowym. Przez kilka lat trenowałem lekkoatletykę, następnie karate, aż w końcu w liceum zafascynowałem się podnoszeniem ciężarów. Wiele lat razem z kolegami trenowaliśmy w siłowni na terenie kościoła, było to jeszcze za czasów proboszcza Tadeusza Alickiego, który często do nas zaglądał, i mimo, że sam nie trenował już długie lata, to potrafił swoją siłą zawstydzić niejednego z nas. Zimą temperatura spadała tam poniżej zera, a woda w butelkach zamarzała. Ubieraliśmy na siebie po kilka koszulek, bluzy, czapki, rękawiczki i trenowaliśmy do upadłego. Co roku, w Wigilię, spotykaliśmy się, aby bić swoje rekordy w wyciskaniu na ławeczkę, był to swego rodzaju rytuał przed kolacją wigilijną. Był to jeden z najpiękniejszych okresów w moim życiu.
- Kim chciałeś zostać jak dorośniesz?
- W zasadzie od zetknięcia się ze sportem w wieku 14 lat, nie wyobrażałem sobie, abym mógł robić coś innego. Zawsze marzyły mi się pełne stadiony i tłumy kibiców. Chciałem czegoś więcej od życia niż wstawać co dzień i podbijać przysłowiową kartę w zakładzie. Więc, gdy tylko zacząłem świadomie myśleć o przyszłości, chciałem być sportowcem.
- Wyglądasz niesamowicie. Większość mężczyzn może jedynie pozazdrościć takiego wyglądu. Jak długo i jak często trzeba pracować, żeby wyglądać tak, jak Ty?
- Trenuję siłowo od 12 lat, zwykle 6 razy w tygodniu, w zależności od okresu w jakim się znajduję. Dla osoby chcącej poprawić swój wygląd, 3-4 treningi w tygodniu w zupełności wystarczą. Myślę, że ważną kwestią jest to, aby nie porównywać się do kogoś. Ja zajmuję się tym sportem już w jakimś stopniu zawodowo, natomiast każdy może wyglądać dobrze. W końcu przecież nie chodzi o to, by być lepszym od kogoś, lecz aby co dzień być lepszą wersją siebie. Myślę, że tego powinniśmy się trzymać, czy to życiu, czy to w sporcie, czy na każdej innej płaszczyźnie.
- Co jest najtrudniejsze w uprawianiu tej dyscypliny?
- Wszystko to, co dzieje się poza salą treningową, czyli dieta i regeneracja. Trening tylko pobudza nasze ciało do rozwoju, cała reszta dzieje się już poza drzwiami siłowni. W ciągu dnia zjadam od 5 do 7 odpowiednio zbilansowanych posiłków, o ściśle wyznaczonych porach. Często jadam w metrze, na ławce w parku, w zasadzie tam gdzie się znajduję, o wyznaczonej godzinie. W okresie przygotowań do zawodów nie ma mowy oczywiście o wyjściach na dyskotekę, do baru z kolegami czy do restauracji na obiad. Wszystkie posiłki są wyliczone co do grama, nie ma tu miejsca na podjadanie, nawet porcja warzyw do posiłku ma swoją wyznaczaną gramaturę. Jest to niewątpliwie jedna z najtrudniejszych dyscyplin sportowych na świecie, bo tutaj praca nad sobą trwa 24h na dobę i wymaga wielu poświęceń i rezygnacji z tej rozrywkowej części życia. Gdy szykuję się do zawodów w zasadzie nie ma mnie dla nikogo, wszystko kręci się dookoła posiłków i treningów. Od rana do wieczora przez 12 długich tygodni. Dopiero po zawodach nadrabiam zaległości w kontaktach ze znajomymi i pozwalam sobie na trochę luźniejszy tryb życia.
- Czym zajmujesz się na co dzień?
- Dziś już mogę z czystym sumieniem nazwać się trenerem. Prowadzę wiele osób online, z wielu krajów, oraz tutaj, na miejscu w Londynie. Trzy lata temu ukończyłem akademię trenerów personalnych, Future Fit, co nie było łatwym wyzwaniem ze względu na czas jaki to zajmuje w Anglii. W Polsce takie kursy można zrobić w tydzień, tutaj natomiast zakres materiału jest tak ogromny, że zwykle zajmuje to od roku do półtorej i obejmuje łącznie około 7-8 egzaminów pisemnych oraz 2 praktyczne. Oczywiście dla kogoś z obcego kraju język jest swego rodzaju utrudnieniem, bo gdy zaczynamy zagłębiać się w anatomii i fizjologii, praktycznie całe słownictwo jest zupełnie obce, nawet dla osoby z bardzo dobrą znajomością języka, jest to spore wyzwanie.
Ciąg dalszy już w najbliższy czwartek
Czytaj e-wydanie ">kliknij
Problem z założeniem profilu? Potrzebujesz porady, jak napisać tekst? Napisz do mnie. Pomogę: Igor Hrywna
Pochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste. Swoją stronę założysz klikając " Tutaj ". Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: Podziel się informacją:
Problem z założeniem profilu? Potrzebujesz porady, jak napisać tekst? Napisz do mnie. Pomogę: Igor Hrywna
Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
lel #1779548 | 31.63.*.* 20 lip 2015 18:35
"Zimą temperatura spadała tam poniżej zera, a woda w butelkach zamarzała." Kto by się spodziewał, że woda zamarzała poniżej 0 stopni.
odpowiedz na ten komentarz