Przyszli mieszkańcy osiedla Belweder przy ulicy Wilczyńskiego są wściekli! Deweloper zażądał od nich dodatkowych pieniędzy za mieszkania. Sprawą już zajął się powiatowy rzecznik praw konsumenta.
Prawie 260 tys. złotych - tyle w sierpniu zeszłego roku na konto jednej z firm deweloperskich wpłaciła pani Magda z Olsztyna.
- To była cała kwota potrzebna na mieszkanie na osiedlu Belweder. W październiku tego roku mieliśmy podpisać akt notarialny, zamiast tego dostałam na komórkę SMS, później otrzymałam też list tej samej treści - opowiada olsztynianka. - Deweloper poinformował mnie, że mam w ciągu 14 dni wpłacić ponad 27 tys. zł. Jeśli nie wpłacę, mogę zapomnieć o mieszkaniu.
Firma, która sprzedaje mieszkania, powołuje się na jeden z paragrafów umowy, zgodnie z którym, cena nieruchomości może wzrosnąć o wartość ogłaszanego przez GUS wskaźnika wzrostu cen robót budowlano-montażowych.
Zdesperowani klienci założyli nawet forum internetowe, na którym dyskutują, jak walczyć z deweloperem. O pomoc poprosili też Jadwigę Urbańską, powiatowego rzecznika praw konsumenta w Olsztynie.
- Rozumiem wzburzenie tych osób, tym bardziej że zgodnie z umową, którą podpisali, gdyby teraz chcieli zrezygnować z mieszkania, deweloper potrąci od wpłaconych przez nich kwot 10 procent. A tak być nie powinno. Przygotowuję właśnie wniosek do Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumenta w Warszawie, żeby określił, czy umowa zawiera niedozwolone klauzule - tłumaczy Urbańska.
Ireneusz Słowik, prezes firmy, która wybudowała osiedle Belweder, nie dostrzega problemu.
- Owszem, jest grupa osób, której wszystko się nie podoba. Inni mieszkańcy ze zrozumieniem podeszli do tematu. Wiedzą, że nie podnosimy ceny mieszkania sami z siebie, a musimy uaktualnić ją o wskaźnik GUS. Każdy kij ma dwa końce, gdybyśmy tego nie robili, moglibyśmy mieć w przyszłości problem z otrzymaniem kredytów - kończy prezes Słowik.
Adam Pietrzak
- To była cała kwota potrzebna na mieszkanie na osiedlu Belweder. W październiku tego roku mieliśmy podpisać akt notarialny, zamiast tego dostałam na komórkę SMS, później otrzymałam też list tej samej treści - opowiada olsztynianka. - Deweloper poinformował mnie, że mam w ciągu 14 dni wpłacić ponad 27 tys. zł. Jeśli nie wpłacę, mogę zapomnieć o mieszkaniu.
Firma, która sprzedaje mieszkania, powołuje się na jeden z paragrafów umowy, zgodnie z którym, cena nieruchomości może wzrosnąć o wartość ogłaszanego przez GUS wskaźnika wzrostu cen robót budowlano-montażowych.
Zdesperowani klienci założyli nawet forum internetowe, na którym dyskutują, jak walczyć z deweloperem. O pomoc poprosili też Jadwigę Urbańską, powiatowego rzecznika praw konsumenta w Olsztynie.
- Rozumiem wzburzenie tych osób, tym bardziej że zgodnie z umową, którą podpisali, gdyby teraz chcieli zrezygnować z mieszkania, deweloper potrąci od wpłaconych przez nich kwot 10 procent. A tak być nie powinno. Przygotowuję właśnie wniosek do Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumenta w Warszawie, żeby określił, czy umowa zawiera niedozwolone klauzule - tłumaczy Urbańska.
Ireneusz Słowik, prezes firmy, która wybudowała osiedle Belweder, nie dostrzega problemu.
- Owszem, jest grupa osób, której wszystko się nie podoba. Inni mieszkańcy ze zrozumieniem podeszli do tematu. Wiedzą, że nie podnosimy ceny mieszkania sami z siebie, a musimy uaktualnić ją o wskaźnik GUS. Każdy kij ma dwa końce, gdybyśmy tego nie robili, moglibyśmy mieć w przyszłości problem z otrzymaniem kredytów - kończy prezes Słowik.
Adam Pietrzak