Znalazłam pięć termometrów rtęciowych w śmietniku przy ulicy Dworcowej - mówi nasza czytelniczka. - Zabrałam je, bo to przecież trucizna. Nie można ich jednak oddać jak niepotrzebnych leków w aptece. Zaniosłam je do sanepidu. Nikt jednak nie potrafił mi powiedzieć, co mam z nimi zrobić.
- Pomyślałam od razu o dzieciach, które mogłyby je tu znaleźć, więc je zabrałam ze sobą - opowiada pani Irena, która w śmietniku przy ul. Dworcowej w Olsztynie znalazła leżące na ziemi termometry. - Przecież rtęć to straszna trucizna!
Termometry rtęciowe zostały oficjalnie wycofane ze sprzedaży 3 kwietnia ubiegłego roku. Niestety, nie można ich zostawić w aptece.
- Zaniosłam je więc do sanepidu. Ale tam nikt nie potrafił mi doradzić - dodaje rozmówczyni.
Czy zatem pani Irenie nie pozostaje nic innego, jak wyrzucenie termometrów do zwykłego śmietnika?
- Nie, bo rtęć to groźna dla ludzi i środowiska trucizna - tłumaczy Michał Knercer, kierownik sortowni i spalarni śmieci Zakładu Gospodarki Odpadami Komunalnymi (ul. Lubelska 43D) w Olsztynie. - Dlatego przyjmujemy stare termometry rtęciowe, chociaż nie bezpłatnie. A to dlatego, że odbiera je firma ze Śląska, która zajmuje się odzyskiwaniem rtęci. Transport i utylizacja kosztują.
Ewa Mazgal
Termometry rtęciowe zostały oficjalnie wycofane ze sprzedaży 3 kwietnia ubiegłego roku. Niestety, nie można ich zostawić w aptece.
- Zaniosłam je więc do sanepidu. Ale tam nikt nie potrafił mi doradzić - dodaje rozmówczyni.
Czy zatem pani Irenie nie pozostaje nic innego, jak wyrzucenie termometrów do zwykłego śmietnika?
- Nie, bo rtęć to groźna dla ludzi i środowiska trucizna - tłumaczy Michał Knercer, kierownik sortowni i spalarni śmieci Zakładu Gospodarki Odpadami Komunalnymi (ul. Lubelska 43D) w Olsztynie. - Dlatego przyjmujemy stare termometry rtęciowe, chociaż nie bezpłatnie. A to dlatego, że odbiera je firma ze Śląska, która zajmuje się odzyskiwaniem rtęci. Transport i utylizacja kosztują.
Ewa Mazgal