POJEDZIEMY NA EURO 2024!
2023-11-25 17:14:57(ost. akt: 2023-11-25 17:16:22)
Śmiały tytuł? Cóż, nadzieja, jak wiadomo, umiera ostatnia. Byłem na Stadionie Narodowym na ostatnim meczu eliminacji grupowych do EURO 2024 z Czechami. Zwykle w loży prezydenckiej, której gospodarzem jest prezes PZPN Cezary Kulesza, było sporo VIP-ów, polityków, ministrów. Teraz poza mną i ministrem sportu i turystyki Kamilem Bortniczukiem nie było nikogo. Jak reprezentacja jest na fali – meldują się niemal wszyscy, przybywają drzwiami, oknem, a nawet kominem. Kiedy Biało-Czerwonym zagląda w oczy widmo totalnej klęski, Bardzo Ważne Osobistości oglądają mecze reprezentacji w telewizorach w domowych pieleszach…
Przyszłoroczne mistrzostwa Europy zgromadzą rekordową ilość reprezentacji – i byłoby dużym wstydem w nich nie wystąpić. Nie byłoby dla takiej sytuacji żadnego usprawiedliwienia. Zwłaszcza dla Polski, która przed niespełna rokiem zameldowała się w „szesnastce” najlepszych zespołów świata na Mundialu w Katarze.
A ponadto Euro 2024 jest „za miedzą” – w Republice Federalnej Niemiec. To wielka okazja dla polskich kibiców, aby zameldować się tam w imponujących ilościach i głośno skandować: „Polacy, gramy u siebie!”. Siłą rzeczy w Katarze naszych była głośna, ale garstka. Na MŚ 2018 w Rosji przyjechaliśmy w większej liczbie, ale jednak nawet wtedy – nie mówię o dniu dzisiejszym – było tam dojechać znacznie, znacznie trudniej (odległości, wizy) niż do Niemiec.
Cóż, trzeba teraz wygrać baraże. Wiadomo, że półfinał zagramy z Estonią – i mimo wszystko trudno nie być optymistą przed tym meczem. Potem – nie dzielmy skóry na niedźwiedziu, ale mówię o możliwościach – zagramy w finale. Może z Walią? Tu zaczną się schody, bo akurat Walia wyeliminowała Ukrainę w barażach o zeszłoroczny Mundial. W barażach groziła nam Chorwacja, trzecia drużyna ostatnich mistrzostw świata, lecz na szczęście udało się jej wygrać w decydującym meczu, choć do przerwy tylko remisowała.
Cóż, mimo beznadziejnej gry naszej reprezentacji w tych eliminacjach – na 8 meczów wygrała raptem 3, w tym 2 z Wyspami Owczymi – jakby nie zabrzmiało to paradoksalnie, ale uważam, że jest duża szansa oba mecze barażowe wygrać i jednak pojechać na EURO 2024.
Psioczymy na reprezentację, bo psioczymy, ale jak już napisałem na początku: „nadzieja umiera ostatnia” – bo prawdziwy kibic wierzy do końca. Baraże odbędą się za 4 miesiące, a do tego czasu może się zmienić w naszym futbolu na tyle, że jednak doczołgamy się do „niemieckich” mistrzostw Europy. To naprawdę realne. To „tylko” dwa wygrane mecze. I jednocześnie „aż” dwa…
A ponadto Euro 2024 jest „za miedzą” – w Republice Federalnej Niemiec. To wielka okazja dla polskich kibiców, aby zameldować się tam w imponujących ilościach i głośno skandować: „Polacy, gramy u siebie!”. Siłą rzeczy w Katarze naszych była głośna, ale garstka. Na MŚ 2018 w Rosji przyjechaliśmy w większej liczbie, ale jednak nawet wtedy – nie mówię o dniu dzisiejszym – było tam dojechać znacznie, znacznie trudniej (odległości, wizy) niż do Niemiec.
Cóż, trzeba teraz wygrać baraże. Wiadomo, że półfinał zagramy z Estonią – i mimo wszystko trudno nie być optymistą przed tym meczem. Potem – nie dzielmy skóry na niedźwiedziu, ale mówię o możliwościach – zagramy w finale. Może z Walią? Tu zaczną się schody, bo akurat Walia wyeliminowała Ukrainę w barażach o zeszłoroczny Mundial. W barażach groziła nam Chorwacja, trzecia drużyna ostatnich mistrzostw świata, lecz na szczęście udało się jej wygrać w decydującym meczu, choć do przerwy tylko remisowała.
Cóż, mimo beznadziejnej gry naszej reprezentacji w tych eliminacjach – na 8 meczów wygrała raptem 3, w tym 2 z Wyspami Owczymi – jakby nie zabrzmiało to paradoksalnie, ale uważam, że jest duża szansa oba mecze barażowe wygrać i jednak pojechać na EURO 2024.
Psioczymy na reprezentację, bo psioczymy, ale jak już napisałem na początku: „nadzieja umiera ostatnia” – bo prawdziwy kibic wierzy do końca. Baraże odbędą się za 4 miesiące, a do tego czasu może się zmienić w naszym futbolu na tyle, że jednak doczołgamy się do „niemieckich” mistrzostw Europy. To naprawdę realne. To „tylko” dwa wygrane mecze. I jednocześnie „aż” dwa…
Ryszard Czarnecki
Źródło: Gazeta Olsztyńska
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez