Teologia ciała działa i nauczy cię kochać!

2023-10-16 12:07:22(ost. akt: 2023-10-16 12:08:35)
Jan Paweł II

Jan Paweł II

Autor zdjęcia: uwm.edu.pl

Teologia ciała Jana Pawła II to poważna propozycja antropologiczna, która daje odpowiedzi na wiele pytań nurtujących współczesnego człowieka, m. im. kim jest człowiek, co to znaczy, że człowiek jest osobą. Jest to myśl ważna, nowatorska, bo dotyka sprawy fundamentalnej, tajemnicy człowieczeństwa. Odkrywa zamysł Pana Boga co do ludzkiej cielesności, seksualności, miłości. Pokazuje, że seksualność człowieka to coś więcej niż seks, a ciało to coś więcej niż materia. Okazuje się bowiem, że to, jak człowiek rozumie swoją seksualność, przekłada się na to, jak patrzy na siebie, na drugiego człowieka, na Boga, na świat.
Istnieje obiektywna prawda

Jakaż to jest ta prawda o człowieku? Ano, po pierwsze, zdaje się najważniejsze, to fakt, że człowiek jest stworzony. Jeżeli jest stworzony, to znaczy, że nie wymyślił samego siebie, a jeżeli samego siebie nie wymyślił, to też sam nie wie, kim jest, po co jest i jaki jest sens jego „bycia”. To, że jest stworzony, to za mało. Od razu rodzi się pytanie przez „kogo” i dla jakiego celu? Biblia pokazuje nam (Biblia, bo cała teologia ciała oparta jest całkowicie na Biblii), że jest stworzony przez Boga, który jest Miłością, który sam w sobie, w swojej istocie jest relacją, relacją miłości i powołuje do istnienia taki byt, jak człowiek – osoba, którego zaprasza do udziału w tej miłości. Czy my to czujemy? Czy jesteśmy zaproszeni do tego, aby odnieść sukces? Żeby się dorobić? Żeby mieć stabilne, wygodne życie? Nieee! Jesteśmy zaproszeni do uczestnictwa w życiu samego Boga.
Dlatego czytamy, że stworzył nas na swój obraz i podobieństwo. Nie jesteśmy odpadkiem kosmosu ani etapem ewolucji, jesteśmy stworzeni z miłości i do miłości. To jest nasza tożsamość. To jest coś, co daje nam pewność naszej godności, może nam nie wyjść w życiu, mogą nas zawieść ludzie, nawet nam najbliżsi, nawet ci, którym najbardziej ufaliśmy, także my możemy bardzo napsocić, zawieść czyjeś zaufanie, ale to nic nie zmienia w miłości Boga do nas, w naszej godności, zawsze będziemy Jego ukochanymi dziećmi. Zawsze. Ponieważ człowiek o tym niestety nie myśli, albo gorzej, nie przyjmuje tej prawdy, marne to dla niego pocieszenie. To tłumaczyłoby tak wielkie w dzisiejszym świecie zagubienie człowieka, zwłaszcza młodego.

Albo kochasz, albo cię nie ma

Bóg jest bezinteresownym darem siebie i z siebie dla człowieka. I do takiego daru, z siebie zaprasza człowieka. Człowiekowi, ponieważ żyje w rzeczywistości grzechu, trudno jest przyjąć tą perspektywę, ale to nie zmienia tej prawdy. Bóg kocha w sposób radykalny, dlatego wymaga radykalnej miłości od ludzi. Jest darem całkowitym, dlatego każe iść na całość w miłości. Dla każdego, kto mówi: OK, ale my nie jesteśmy bogami, i tego nie da się zrobić po ludzku, mam dobrą wiadomość. Oczywiście, że po ludzku się nie da, dlatego, człowieku, masz Mnie – mówi Bóg! Obudź się wreszcie i wróć do swojego Pana!

Człowiek jest i duchem, i ciałem. Jest jednością!

No dobrze. Wiemy już, że człowiek jest stworzony. Ale jak? Jest bytem złożonym cielesno-duchowym. Niestety współczesne filozofie czy psychologia postrzegają człowieka w sposób dualistyczny: z jednej strony mamy ciało – tą rzeczywistość materialną, biologiczną, z jego wszystkimi popędami, namiętnościami, niejednokrotnie postrzegane jako grzeszne, brudne, złe, a z drugiej duszę – wzniosłą, świętą, która kieruje się rozumem, wolą. Proces wychowawczy miałby polegać na tłumieniu instynktów, natury, popędu seksualnego. Albo z drugiej strony, rozładować go w jakikolwiek sposób. To nie jest chrześcijańska wizja. Antropologia chrześcijańska wskazuje na integralność osoby ludzkiej. I uznanie tej integralności jest podstawowym warunkiem prawidłowego odczytania znaczenia seksualności człowieka. Integralność wprowadza jedność. Nie ma już „niższych” biologicznych procesów ani „wyższych” lepszych. Jest tylko jednak natura obejmująca fundamentalne prawo życia każdego człowieka. Dlaczego to jest tak ważne? Bo jeżeli w aktywności seksualnej uczestniczy cała osoba – a tak w istocie jest, a więc nie tylko ciało – to aby doszło do całkowitego zjednoczenia, jedności fizycznej, cielesnej musi odpowiadać jedność duchowa. Wtedy możemy mówić, że wzajemne oddanie jest wyrazem miłości. Wtedy są dla siebie rzeczywiście darem. Jeżeli dar z siebie ma być radykalny, nie będzie dotyczył tylko rzeczy zewnętrznych, sfery zewnętrznej, prostej transakcji, ale będzie dotyczył istoty, czym jest bycie człowiekiem. Dar z siebie znajduje pełny wyraz tylko wtedy, gdy dotyczy istoty istnienia, tego, kim jestem, co go stwarza.

Człowiek istnieje jako kobieta lub mężczyzna

Na poziomie stworzenia ten dar z siebie stanowi wymianę pomiędzy osobami, które, bez wyjątku, są kobietą albo mężczyzną; trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, co to oznacza. Kobieta i mężczyzna są równi, ale się od siebie różnią, siebie uzupełniają. Dziś kobiety odrzucają swoją kobiecość pod sztandarem wolności, niestety źle rozumianej, a mężczyźni oskarżani są o toksyczną męskość. Tymczasem, aby była możliwa komplementarność, potrzebna jest różnorodność.
Papież Jan Paweł II w teologii ciała mówi, że całkowity dar z siebie nie może być przez nas całkowicie zrozumiany w oderwaniu od objawienia Chrystusa, który pokazuje, kim jest człowiek i jakie jest jego przeznaczenie. Jezus w Ewangelii św. Jana wskazuje na podobieństwo między osobami boskimi a osobami ludzkimi. W konstytucji duszpasterskiej „Gaudium et spes” Soboru Watykańskiego II jest taki fragment, że: „Człowiek, będąc jedynym na ziemi stworzeniem, którego Bóg chciał dla niego samego, nie może odnaleźć się w pełni inaczej, jak tylko poprzez bezinteresowny dar z siebie samego”. Św. Łukasz pisze: „Kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci, zyska”. Tu też jest mowa o darze z siebie. W tym akcie nie możemy zachować niczego dla siebie, jeżeli ma być on radykalny i prawdziwy. Ani rozumu, ani serca, ani ciała. To musi być po prostu całe nasze życie. Dar jest przekazany na zawsze. Ma charakter wyłączności. Ten dar jest unikalny, zakorzeniony w boskim darze. To, co otrzymuje, muszę oddać drugiemu człowiekowi. To Chrystus uczynił z siebie radykalny dar, idąc na krzyż. To jest nasze powołanie. Mamy stać się darem dla innych, oddać swoje życie i paradoksalnie jest to jedyny sposób, aby to życie na wieki zachować. Nie dotyczy to człowieka abstrakcyjnego, to powołanie, do którego wezwani są konkretni mężczyźni i konkretne kobiety żyjące w danej rzeczywistości historycznej.

Magdalena Siemion

Magdalena Siemion: doktor filozofii, dziennikarka. Miłośniczka i propagatorka teologii ciała Jana Pawła II, autorka książki „Seks według Jana Pawła II cię wyzwoli”. Prowadzi warsztaty oraz grupę na Facebooku „Teologia ciała działa”. Pracuje w Instytucie Dialogu Międzykulturowego im. Jana Pawła II w Krakowie.

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5