NIE MAMY MONOPOLU NA SUKCESY (NIESTETY)
2023-08-27 20:55:15(ost. akt: 2023-08-27 20:57:26)
Dziś kilka refleksji. Może niezbyt wesołych, ale realistycznych. Lekkoatletyczne mistrzostwa świata rozgrywane w Budapeszcie, razem z całą plejadą premierów różnych państw w loży honorowej, pokazują, że o medale MŚ może być naszym coraz trudniej. Jeszcze przed dwoma laty na IO w Japonii dorobek medalowy Biało-Czerwonych przede wszystkim był w rękach lekkoatletów.
Sumując wszystkie medale „Królowa Sportu” w polskim wydaniu, dała nam drugie miejsce w klasyfikacji narodowej IO (chodzi o samą lekkoatletykę). Teraz widać choćby po chyba koronnej polskiej konkurencji, jaką był i przecież ciągle jest rzut młotem, że jest już dużo trudniej. Na IO 2020 (choć rozegrano je rok później) mieliśmy złoto i brąz – a teraz „tylko” dwa srebra. Konkurencja rośnie. Możemy się tylko pocieszać, że nie jest z nami aż tak źle, skoro na Uniwersjadzie czy Europejskich Igrzyskach Młodzieży zdobywamy miejsca na podium – a to jest przyszłość polskiej lekkoatletyki!
Kolejną konkurencją, która pokazuje, że nie mamy monopolu na wygrywanie, jest inna nasza „koronna” dyscyplina – czyli siatkówka. Po dwóch złotych medalach mistrzostw świata pod rząd przyszło „tylko” srebro, choć przecież volleyballowy Mundial rozgrywany był u nas. Po drugim w historii (biorąc pod uwagę również nieistniejącą już Ligę Światową) zwycięstwie w Lidze Narodów nasi przegrali tradycyjny Memoriał Wagnera.
Iga Świątek też nie jest maszyną do wygrywania, nie jest cyborgiem, automatem, postacią z gry komputerowej, w której osiąga się coraz to wyższe szczeble rywalizacji. Wygrywa, ale też częściej niż kiedyś przegrywa i coraz trudniej jest jej bronić pierwszego miejsca w rankingu światowej rywalizacji.
Konkurencja, tak jak licho, nie śpi. Jaki z tego wniosek? Ano taki, że Igrzyska Olimpijskie 2024 mogą być dla nas trudniejsze, niż się spodziewamy i trudniejsze niż były w Tokio. To jednak nie oznacza, że muszą z definicji zakończyć się dla Biało-Czerwonych gorzej…
Kolejną konkurencją, która pokazuje, że nie mamy monopolu na wygrywanie, jest inna nasza „koronna” dyscyplina – czyli siatkówka. Po dwóch złotych medalach mistrzostw świata pod rząd przyszło „tylko” srebro, choć przecież volleyballowy Mundial rozgrywany był u nas. Po drugim w historii (biorąc pod uwagę również nieistniejącą już Ligę Światową) zwycięstwie w Lidze Narodów nasi przegrali tradycyjny Memoriał Wagnera.
Iga Świątek też nie jest maszyną do wygrywania, nie jest cyborgiem, automatem, postacią z gry komputerowej, w której osiąga się coraz to wyższe szczeble rywalizacji. Wygrywa, ale też częściej niż kiedyś przegrywa i coraz trudniej jest jej bronić pierwszego miejsca w rankingu światowej rywalizacji.
Konkurencja, tak jak licho, nie śpi. Jaki z tego wniosek? Ano taki, że Igrzyska Olimpijskie 2024 mogą być dla nas trudniejsze, niż się spodziewamy i trudniejsze niż były w Tokio. To jednak nie oznacza, że muszą z definicji zakończyć się dla Biało-Czerwonych gorzej…
Ryszard Czarnecki
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez