Roswell. Jak powstał mit UFO?
2023-07-29 09:42:13(ost. akt: 2023-07-29 09:53:43)
76 lat temu doszło do zdarzenia, które zintensyfikowało globalną wiarę w UFO, pozaziemskie cywilizacje i inne wytwory ludzkiej wyobraźni. 2 lipca 1947 roku w Roswell zrodził się mit, który wykopał rów pomiędzy racjonalnym a irracjonalnym światem.
Blisko rok temu polski internet zapłonął po tym jak Edyta Górniak podzieliła się swoimi osobliwymi przemyślenia. Otóż piosenkarka podczas XIX Zlotu Wolnych Ludzi Harmonia Kosmosu 2022 z pełną powagą oświadczyła, że: „Nie każdy, kto wygląda jak człowiek, ma duszę. Ma tylko kombinezon biologiczny i te same potrzeby fizyczne, biologiczne”. Z ust piosenkarki mogliśmy ponadto usłyszeć, że niestety nie jesteśmy sami na ziemi, gdyż wśród nas „żyją bioroboty, hybrydy i reptilianie”.
Tym, którzy z powyższymi określeniami nie mieli jak dotąd styczności wyjaśnijmy, że tzw. reptilianie to jaszczuroludzie, którzy na niebieską planetę mieli przybyć z Alfa Draconis. Następnie dla niepoznaki przybrali ludzką postać, by podstępnie przejąć władzę nad światem. Tak przynajmniej twierdzą miłośnicy alternatywnej wizji rzeczywistości, dla których jedyną barierą jest ich wyobraźnia.
I pewnie byłoby wyjątkowo zabawnie, gdyby nie było tak strasznie. Otóż „odjechanych” ludzi nigdy nie brakowało, ale nieustannie postępujący rozwój technologii pozwolił im zjednoczyć siły i zatruwać kolejne obszary, nie tylko wirtualnej rzeczywistości. Wiara w kosmitów, UFO, płaską ziemię czy czarną wołgę to naturalnie temat na osobną dyskusję, ale 76 lat temu doszło do zdarzenia, które dało początek spekulacjom i domysłom. Te zaś szybko przerodziły się w swoisty rodzaj wiary, ocierający się o quasi-religię.
Miasto symbol
I pewnie byłoby wyjątkowo zabawnie, gdyby nie było tak strasznie. Otóż „odjechanych” ludzi nigdy nie brakowało, ale nieustannie postępujący rozwój technologii pozwolił im zjednoczyć siły i zatruwać kolejne obszary, nie tylko wirtualnej rzeczywistości. Wiara w kosmitów, UFO, płaską ziemię czy czarną wołgę to naturalnie temat na osobną dyskusję, ale 76 lat temu doszło do zdarzenia, które dało początek spekulacjom i domysłom. Te zaś szybko przerodziły się w swoisty rodzaj wiary, ocierający się o quasi-religię.
Miasto symbol
Roswell to niewielkie miasteczko położone w stanie Nowy Meksyk. Nocą 2 lipca 1947 roku na tamtejszym niebie pojawił się bliżej niezidentyfikowany obiekt, który chwilę później rozbił się na pobliskiej farmie. Kilkadziesiąt godzin później miejscowy rolnik znalazł wrak na polu, po czym niezwłocznie zawiadomił szeryfa. Na miejscu pojawiło się wojsko, a do kontaktów z mediami oddelegowano płk. Williama Blancharda, który oświadczył, że pogłoski o latającym dysku są prawdziwe, ale wszystko jest już w porządku, bo: „Natychmiast podjęto odpowiednie działania i dysk został zabrany z farmy. Badano go w bazie wojskowej w Roswell, a następnie przekazano do naczelnego dowództwa”.
Co najmniej intrygujące słowa pułkownika rychło zdementował gen. brygady Roger Ramey, który zakomunikował, że nie mieliśmy do czynienia z UFO, ale meteorologicznym balonem sondażowym typu Rawin. Jednakże słowa Williama Blancharda nie wpadły w próżnię. Legenda Roswell od lat żyje własnym życiem, a wśród niemałej części populacji pokutuje przeświadczenie, że rząd USA w 1947 roku znalazł wrak statku kosmicznego. W środku mieli znajdować się kosmici, których przetrzymywano w ściśle strzeżonej bazie wojskowe w Nevadzie (osławiona Strefa 51).
W lansowaniu kosmitów wydatnie pomógł dziennikarz i fizyk Stanton Friedman, który na bazie fascynacji UFO pod koniec lat 70. XX wieku przeprowadził serię wywiadów ze świadkami wydarzeń sprzed trzydziestu lat. Domniemaną obecność pozaziemskich istot miał potwierdzić m.in. kpt. Olivier Henderson, pilot samolotu B-29, który rzekomo transportował szczątki obcych do bazy w Wright-Patterson (przybysze z kosmosu mieli być niscy, mieć duże głowy, bladą skórę i skośne oczy). Konsternację wzbudziła też deklaracja dawnego adiutanta gen. Rameya, niejakiego płk. DuBose, który po latach wypalił, że wersja o balonie meteorologicznym była pospiesznie utkaną mistyfikacją. Argumentem o istnieniu UFO mają być także słowa gen. Philipa Corso, wysokiego urzędnika Pentagonu, który zarzeka się, że na własne oczy widział kosmitów przetrzymywanych w Strefie 51.
Amerykańska armia przez lata nabrała wody w usta, co w dużej mierze stało się pożywką dla tworzenia osobliwych teorii. Pewien przełom nastąpił w 1995 roku, gdy oficjalnie przyznano, że znalezione szczątki istotnie nie należały do balonu meteorologicznego. Wedle rządu USA był to fragment tarczy radarowej i płótna balonowego urządzenia ze ściśle tajnego programu „Mogul”. Formalnie chodziło więc o śledzenie sowieckich prób jądrowych poprzez balony wyposażone w mikrofony wychwytujące sygnały akustyczne. Tyle tylko, że powyższe oświadczenie właściwie nie miało to już większego sensu, bo obóz „kosmicznych opowieści” był już nad wyraz silnym ruchem.
UFO zza wschodniej granicy
Skądinąd amerykańska centrala co rusz daje powody, by wiara w kosmitów nie umarła. Przykładowo w maju ubiegłego roku w Kongresie Stanów Zjednoczonych odbyło się pierwsze od 50 lat publiczne wysłuchanie w sprawie UFO, podczas którego przedstawiciele Pentagonu mówili o kilkuset przypadkach Niezidentyfikowanych Obiektów Latających.
– To wysłuchanie i praca naszej podkomisji ma jeden cel. Wszelkie Niezidentyfikowane Obiekty Latające stanowią zagrożenie dla bezpieczeństwa USA i tak musimy je traktować. Przypadki ich pojawienia się powinny zostać wyjaśnione – tymi słowami rozpoczął przesłuchanie André Carson, szef komisji i kongresmen z Indiany.
Debatowano na całego, ale na koniec zastępca dyrektora Wywiadu Marynarki Wojennej zaprzeczył, że UFO może być pochodzenia pozaziemskiego. Zdaniem Pentagonu najbardziej prawdopodobne jest to, iż Rosja bądź Chiny testują nowoczesne technologie w obrębie amerykańskiej przestrzeni powietrznej.
Ochrzcijmy kosmitów
Z punktu widzenia chrześcijan wiara w Boga i UFO teoretycznie jest nie do pogodzenia. Jednakże dyrektor Watykańskiego Obserwatorium Astronomicznego odniósł się do tegoż zagadnienia następującymi słowami: „Myślę, że możemy założyć, że jeśli będą pochodzić z Alpha Centauri lub galaktyki obok, są dziełem Boga. To wszystko to dzieło Boga! Jeśli kiedyś odnajdziemy inteligentne formy życia, powinniśmy sobie uciąć z nimi pogawędkę o inkarnacji”.
Z kolei ojciec Jose Gabriel Funes oświadczył, że chrześcijanie nie mogą wykluczyć istnienia istot pozaziemskich: „Nie jest to w sprzeczności z naszą wiarą, ponieważ nie możemy określić granic Bożej wolności tworzenia. (…) Jeżeli nazywamy ziemskie istoty «bratem» lub «siostrą», dlaczego nie zwracać się do nich «bracie kosmito»? On także jest dziełem stworzenia”.
Wszystkich przebił jednak Papież Franciszek, który 2014 roku stwierdził, że należałoby ochrzcić kosmitów, gdyby ci wyrazili taką chęć: „Gdyby jutro przybyła, na przykład, ekspedycja Marsjan, a niektórzy z nich przyszliby do nas, zieloni, z długim nosem i wielkimi uszami, jak opisują ich dzieci i jeden z nich powiedział: «Chcę zostać ochrzczony!», co by się stało?”.
Michał Mieszko Podolak
Michał Mieszko Podolak
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez