OBO. Minusy nie przekreślają plusów
2021-10-02 17:40:29(ost. akt: 2021-10-01 19:05:22)
Już od ponad tygodnia olsztyniacy głosują na projekty IX edycji Olsztyńskiego Budżetu Obywatelskiego. Do wyboru mają 21 projektów miejskich i 75 osiedlowych. Na ich realizację przewidziano 6,5 mln zł. Głosowanie potrwa do 10 października. Dlaczego to takie ważne?
Tegoroczna edycja z pewnością ucieszy fanów aktywnego wypoczynku. Do budżetu zgłoszono m.in „Budowę małego boiska wielofunkcyjnego do gier zespołowych”. Dla tych, którzy siedzą za długo przed komputerem i chcieliby poprawić formę opracowano „Piłkę z jajem”. To cykl bezpłatnych zajęć z rugby dla wszystkich grup wiekowych.
Na głosowaniu nie mogło zabraknąć projektów kulturalnych („Ale Sztuka! Ale Jazz!”), oświatowych („Angielski w żłobku i w domu”), społecznych („Złota rączka dla seniora”) czy remontowych (np. „Wymiana nawierzchni chodników przy ul. Grabowskiego”).
Co roku OBO wychodzi również naprzeciw potrzebom zwierząt. Ci, którym leży na sercu los braci mniejszych, mogą głosować na „Kocie azyle ” lub „Kastrację kotów wolno żyjących oraz kastrację i chipowanie zwierząt właścicielskich”.
Po raz pierwszy głosowanie na projekty Olsztyńskiego Budżetu Obywatelskiego wystartowało w 2013 roku. Zgłoszono wówczas 128 projektów, spośród których wybrano 33. Realizowano je w 2014 roku, a koszt realizacji wyniósł 2,25 mln zł. Składane wnioski w większości dotyczyły infrastruktury rekreacyjnej (ścieżki rowerowe, place zabaw, siłownie plenerowe...) oraz drobnych inwestycji infrastrukturalnych (np. naprawa chodnika). Projekty zgłaszali pojedynczy mieszkańcy oraz organizacje pozarządowe.
Do tej pory w Olsztynie sfinalizowano osiem odsłon OBO. Która była najbardziej owocna?
— Zdecydowanie ta pierwsza — powiedział nam radny Paweł Klonowski, który od samego początku aktywnie angażował się w OBO. — Długo czekaliśmy na pojawienie się budżetu obywatelskiego w Olsztynie. Teraz te budżety zgodnie z ustawą samorządową są obowiązkowe. Ale w 2013 roku było inaczej. Była to dobra wola samorządu, pewien ukłon w stronę mieszkańców, oddanie im pewnej części budżetu i zgoda na podjęcie przez nich decyzji w sprawie finansowania wybranych w głosowaniu inwestycji. Także decyzja o powołaniu OBO była wielkim sukcesem — ocenia.
Dzięki środkom z OBO Olsztyn zrealizował wiele cennych inicjatyw.
— Dla mnie osobiście Łynostrada była bardzo wartościowym projektem i ciekawym przykładem współpracy. Zaproponowaliśmy ją jako stowarzyszenie Wizja Lokalna wspólnie z Forum Rozwoju Olsztyna. Zgłosiliśmy tylko fragment tej trasy, przedstawiając opinii publicznej szerszą koncepcję. Tę koncepcję zrealizowało potem miasto. Spośród projektów, wdrożonych przy okazji wcześniejszych odsłon OBO, zapadły mi w pamięć projekty młodzieżowe. W mieście powstało kilka skateparków i pumptracków, kilka boisk przyszkolnych.
Jednym z najbardziej spektakularnych działań OBO była budowa Olimpijskiego Stadionu Rugby przy ul. Gietkowskiej.
— Dla mnie osobiście Łynostrada była bardzo wartościowym projektem i ciekawym przykładem współpracy. Zaproponowaliśmy ją jako stowarzyszenie Wizja Lokalna wspólnie z Forum Rozwoju Olsztyna. Zgłosiliśmy tylko fragment tej trasy, przedstawiając opinii publicznej szerszą koncepcję. Tę koncepcję zrealizowało potem miasto. Spośród projektów, wdrożonych przy okazji wcześniejszych odsłon OBO, zapadły mi w pamięć projekty młodzieżowe. W mieście powstało kilka skateparków i pumptracków, kilka boisk przyszkolnych.
Jednym z najbardziej spektakularnych działań OBO była budowa Olimpijskiego Stadionu Rugby przy ul. Gietkowskiej.
— Moim zdaniem to bardzo ciekawa inicjatywa. Pokazuje bowiem, że dzięki OBO i mocnemu zaangażowaniu można realizować tak duże inwestycje jak budowa stadionu — komentuje Paweł Klonowski. — Pokazuje również, że nic się nie zadzieje samo, jeśli nie zbierze się grupy wokół jakiegoś zadania.
Mówiąc o historii OBO nie sposób pominąć kwestii wad.
— Wśród wad często wymienia się długi czas oczekiwania na efekt. My sami w przypadku Łynostrady czekaliśmy kilka lat, żeby ta trasa powstała — wspomina Paweł Klonowski. — To może powodować niezadowolenie wnioskodawców oraz głosujących. Bo mija czas, a projektu dalej nie ma.
— Wśród wad często wymienia się długi czas oczekiwania na efekt. My sami w przypadku Łynostrady czekaliśmy kilka lat, żeby ta trasa powstała — wspomina Paweł Klonowski. — To może powodować niezadowolenie wnioskodawców oraz głosujących. Bo mija czas, a projektu dalej nie ma.
Często wynika to z przyczyn niezależnych.
— Nie wszystko da się przewidzieć na etapie sporządzania wniosku — przyznaje radny. — Po drodze okazuje się, że nie wszystko jest możliwe, bo na przykład wzrosły ceny materiałów budowlanych. Zaprojektowanie infrastruktury, rozpisanie przetargu, niekiedy jego anulowanie... to wszystko wymaga czasu. Może więc powinniśmy sobie jasno powiedzieć, że okres na realizację projektu powinien być trochę dłuższy, na przykład półtora roku? — zastanawia się.
Kilka razy w głosowaniu wygrywały projekty, które nie zostały dokładnie zweryfikowane. Ich realizacja stała się niemożliwa.
Kilka razy w głosowaniu wygrywały projekty, które nie zostały dokładnie zweryfikowane. Ich realizacja stała się niemożliwa.
— To na pewno jest minus, bo w ten sposób zatraca się sens udziału w budżecie obywatelskim — ocenia nasz rozmówca. — Nie lubię również sytuacji, gdy na jedno osiedle przypada tylko jeden projekt. Takie przypadki zdarzają się przy okazji każdej edycji OBO. Być może mieszkańcom takich osiedli trzeba pomóc w pisaniu wniosków. Albo bardziej zachęcić do ich składania.
Te minusy nie przekreślają jednak plusów.
— Generalnie, w budżecie obywatelskim najbardziej cenię projekty, które wnoszą jakąś wartość dodaną do miasta. A więc umożliwiają budowę nowej infrastruktury sportowej i rekreacyjnej — podkreśla Paweł Klonowski. — Projekty akcentujące kwestię remontu dróg i chodników również są bardzo istotne. Ale one pokazują oczekiwania mieszkańców. Sygnalizują, co powinno być realizowane bez pomocy budżetu obywatelskiego. Musimy pamiętać, że budżet obywatelski jest pewną formą konsultacji społecznych. Zanim budżety obywatelskie stały się procedurą formalną, określoną w ustawach samorządowych, organizowano je na bazie przepisów o konsultacjach społecznych. Moim zdaniem, dalej musimy traktować te budżety jako narzędzie, za pomocą którego różne grupy mieszkańców zgłaszają swoje potrzeby.
Jako forma konsultacji społecznych budżet obywatelski pomaga weryfikować poszczególne pomysły.
— Mieszkańcy mają dużo potrzeb — zauważa olsztyński radny. — Żeby wybrać te najpilniejsze, trzeba zgromadzić wokół siebie pewną grupę. To nie zawsze jest proste. Już na etapie składania projektów trzeba uzyskać jakieś poparcie. Dzięki temu eliminuje się projekty mniej istotne z punktu widzenia ogółu.
Budżet obywatelski uczy nas demokracji
Idea OBO to wspieranie inicjatyw in plus dotyczących kultury, rozrywki, rekreacji... Zdaniem wielu olsztynian regulamin OBO powinien zabraniać inwestowania w projekty, które nie mieszczą się w tych kategoriach. Czy słusznie?
— Tematyka projektów zgłoszonych do tegorocznego OBO nie zawsze pokrywa się z celami, jakim ma służyć budżet partycypacyjny — potwierdza Eryk Kowalczyk, olsztyński filozof, publicysta i wydawca. — Czy w takiej formie OBO służy wyręczaniu ratusza? Częściowo tak. Pamiętajmy jednak, że oprócz założeń teoretycznych mamy praktykę. W ideale 80 procent projektów powinno dotyczyć inicjatyw kulturalno-edukacyjnych. Niestety żyjemy w świecie dalekim od ideału. Mamy biedny region, mierzymy się ze skutkami pandemii, dobija nas inflacja. W takich warunkach miasto nie zaspokoi wszystkich oczekiwań mieszkańców. Pieniądze trzeba skądś pozyskać. Przy ograniczonej puli zasobów musimy korzystać z tego, co jest — mówi.
Dziurawe chodniki trzeba będzie załatać prędzej czy później.
— Ich naprawa może i nie powinna być finansowana z OBO. Ale to i tak lepiej, niż gdyby miały stać rozwalone przez kolejne miesiące czy lata — zaznacza Kowalczyk. — Stąd sceptycznie podchodzę do wprowadzania restrykcji, które by tego zabraniały.
Wiele osób wątpi w sens OBO.
— Niesłusznie — ocenia Kowalczyk. — Pomimo niedoskonałości OBO pełni kilka ważnych funkcji. Na przykład uzmysławia nam, że życie w społeczeństwie obywatelskim nie ogranicza się do głosowania w wyborach prezydenckich raz na kilka lat. Polega ono na codziennym i aktywnym zajmowaniu się sprawami własnego regionu, miasta czy osiedla. Na zabieraniu głosu, na zgłaszaniu projektów oraz sygnalizowaniu problemów. Nie wybieramy prezydentów i posłów po to, żeby robili wszystko za nas. Wybieramy ich po to, żeby pomagali nam samodzielnie budować wspólną lokalną rzeczywistość zgodnie z naszymi potrzebami i oczekiwaniami.
Paweł Snopkow
p.snopkow@gazetaolsztynska.pl
p.snopkow@gazetaolsztynska.pl
Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
Stary dziad #3076679 2 paź 2021 19:25
A co z "pełnowymiarowym boiskiem piłkarskim", które wygrało kilka lat temu w OBO? Miało powstać na Zatorzu i nic. A potem się dziwicie że ludzie mają gdzieś ten budżet, skoro zwycięskie projekty nie są realizowane. Wszystko ściema!
Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz