Pomóż Adzie wygrać z wrogiem

2021-08-08 16:03:04(ost. akt: 2021-08-09 15:18:37)
Ada Niewiadomska

Ada Niewiadomska

Autor zdjęcia: arch. pryw.

Piękna, mądra, niezwykle utalentowana. Ada Niewiadomska z gm. Iława ma 16 lat, wiele marzeń i planów na przyszłość. Potworna choroba przerywa jej plany i sprawia, że rozsypują się one jak domek z kart.

Kiedy Małgorzata Niewiadomska, mama 16- letniej Ady wspierała zbiórki na chore dzieci, nie przypuszczała, że kiedyś sama będzie potrzebowała pomocy. Że będzie musiała prosić. Chore dzieci, zwłaszcza te, o których czytała w Internecie, wydawały się być gdzieś daleko. Ale pani Małgorzata nigdy nie była obojętna na ich los. Wręcz przeciwnie:zawsze reagowała na apele o pomoc, chętnie udzielała się charytatywnie, była darczyńcą. Dziś jest po tej drugiej stronie. Sama musi liczyć na pomoc dobrych ludzi. — Tego się nie zapomina. To był dla nas szok — wspomina ten moment, kiedy jej córka usłyszała straszliwą diagnozę.

Wilczany to urokliwa wieś w powiecie iławskim. Ada uwielbia swój dom. Kiedy jest w szpitalu, tęskni za lasem. Mama Małgorzata, tata Jacek, siostra, która niedługo zostanie mamą i trzy psy. Sielankę przerwała choroba Ady.

Pewnego dnia, kiedy nastolatka wróciła z zajęć tanecznych, zauważyła niepokojące zgrubienie pod kolanem. Jej mama opowiada nam, że jej intuicja podpowiadała, że ten guz, to coś bardzo, bardzo złego. Nie pomyliła się. Diagnoza brzmiała: mięsak maziówkowy. Ten rzadki nowotwór złośliwy, występuje głównie u osób młodych. Dlaczego akurat musiał zaatakować Adę....? Najskuteczniejszym leczeniem miało być wycięcie guza oraz chemioterapia. Pani Małgorzata wspomina, że córka przyjęła diagnozę ze spokojem i niezwykłą dojrzałością. A cała rodzina podeszła do tego zadaniowo. — Przyjęliśmy plan: leczenie, rehabilitacja i powrót do zdrowia — opowiada.

Los jednak z tego planu zakpił. Na początku wszystko szło dobrze: w maju Ada przeszła operacje wycięcia złośliwej zmiany pod kolanem. Pobyt w szpitalu w czasie pandemii, odcięcie od przyjaciół i cierpienie wydawały się na początku nie mieć końca. Ale z każdym dniem było już coraz lepiej. Wyniki badań Ady się poprawiły. Wydawało się, że do rodziny Niewiadomskich w końcu zawitało słońce. Ada z nadzieją patrzyła w przyszłość, snuła plany. Nie zdawała sobie sprawy, że to jeszcze nie koniec...

Była końcówka czerwca, ledwo co rozpoczęły się wakacje. Ada miała wizytę u lekarza, podczas której wykonano jej badania i usunięto port dożylny. — To miało być zakończenie leczenia i powrót do normalności — opowiada pani Małgorzata.
Ale to właśnie wtedy Ada dowiedziała się o przerzucie nowotworu na płuca. — Kolejny raz przeżyliśmy szok. Przecież już wszystko było dobrze! Skąd to się pojawiło? Nie potrafiliśmy tego zrozumieć... — wspomina mama nastolatki.
Operacja płuc była cięższa niż operacja nogi.— Córka cierpiała, miała problemy z oddychaniem, nie mogła nabrać tchu. Czuła niesamowity ból — wspomina jej mama.

Rówieśnicy, którzy początkowo wspierali Adę, zajęli się swoimi sprawami.
Końcówka sierpnia, która miała być wytchnieniem przed rozpoczęciem roku szkolnego, zawęzi się do białych, zimnych szpitalnych ścian.
— W przyszłym tygodniu jedziemy do Warszawy, tam córka będzie miała kwalifikację, potem scyntygrafię i wejście na oddział. Adę czeka tym razem ośmiodniowa chemioterapia. Poprzednia była czterodniowa. Ada dostaje je w naprzemiennych cyklach. Pani profesor, pod której opieką jest Ada powiedziała, że córka będzie musiała potem przyjąć chemię celowaną od 1, 5 roku do 2 lat. Dowiedzieliśmy się, że musimy przygotować się na koszty — opowiada pani.
Kwota chemii celowanej zwaliła z nóg. To 10 tys. miesięcznie! Docelowo Ada potrzebuje aż 60 tys. złotych.

Tak gigantycznych pieniędzy nie da się wysupłać z budżetu domowego. Fundacja „Przyszłość dla Dzieci”, pod której skrzydłami przebywa Ada założyła zbiórkę.— Proszę, pomóż Adzie pokonać nowotwór. Wpłać swoją darowiznę, dzięki temu Ada szybciej rozpocznie leczenie, a czas jest na wagę złota. Niech siła jej dobrego serca wróci do niej ze zdwojoną siłą! Nie zostawiaj dziewczyny samej! Pomóż jej wygrać walkę z tym potworem — czytamy na stronie zbiórki. Pani Małgorzata wierzy, że dobro wraca.

Iwona Żochowska- Jabłońska, dyrektor zarządzająca Fundacją „Przyszłość dla Dzieci” także wierzy, że pomoc dla Ady się znajdzie. — Wielokrotnie przyjaciele Fundacji udowodnili, że nie są obojętni na los chorych dzieci — mówi w rozmowie z nami. — Jest wiele ludzi o dobrych sercach, którzy dzielą się tym, co mają. Kwota, którą potrzebuje Ada na leczenie, wydaje się zawrotna. Ale tak naprawdę, kiedy wielu ludzi podejmie się wyzwania i wpłaci nawet drobną kwotę, na swoją miarę, uda się uzbierać na leczenie.


Ada zadziwia swoją siłą i charyzmą. Mimo młodego wieku i strasznej choroby, sama jest wsparciem dla innych. Kiedy przebywała na oddziale onkologicznym, rozmawiała z dziećmi z sali i podnosiła ich na duchu. Pocieszała nawet ich rodziców! Nastolatka wykorzystała swój talent malarski, żeby zrobić coś dobrego: namalowała obraz na aukcje, której dochód był przeznaczony na dzieci z oddziałów onkologicznych. Teraz to Ada potrzebuje naszej pomocnej dłoni, by powstać z gruzów i zawalczyć o życie. Choroba nie jest w stanie zabrać Adzie pasji. Dziewczyna kocha malarstwo i taniec nowoczesny. ' Artystyczna dusza" mówią o niej bliscy. — Interesuje się też dietetyką i zdrowym odżywaniem — mówi mama Ady. — Nie wie, jeszcze jaki kierunek studiów wybierze. Ma wiele marzeń. Ale wszyscy wiemy, jakie z nich jest największe...

Aleksandra Tchórzewska
a.tchorzewska@gazetaolsztynska.pl





2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5