Był na sześć łap, teraz przed nami „Bieg na sześć ton”!

2018-06-24 12:00:00(ost. akt: 2018-06-24 19:02:46)
Nie musisz pobiec, by wziąć udział w „Biegu na sześć ton”. 25 czerwca od godz. 10 do 14 na placu przy ulicy Głowackiego odbędzie się zbiórka makulatury, z której dochód trafi do schroniska dla zwierząt. O inicjatywie mówi Monika Dąbrowska, organizatorka.

— Spotykamy się 25 czerwca, by wziąć udział tym razem w „Biegu na sześć ton”. Która to już edycja?


— Organizujemy akcję po raz trzeci. W ubiegłym roku zebraliśmy około 5 tysięcy 250 kilogramów makulatury. Dzięki temu na konto olsztyńskiego schroniska zostało przekazane 1600 złotych. W tym roku chcemy pobić rekord i zebrać sześć ton. Czekamy 25 czerwca przed siedzibą urzędu marszałkowskiego przy ulicy Głowackiego, gdzie od godz. 10 do 14 będzie można wziąć udział w zbiórce. Będzie to akurat tuż po zakończeniu roku szkolnego, więc zachęcamy wszystkich do zrobienia porządków w szufladach. Wierzymy, że znajdziecie coś odpowiedniego.

— Na co przeznaczycie pieniądze ze zbiórki?


— Przeznaczymy je na zakup karmy do schroniska. Niestety co roku jest tak, że w sezonie urlopowym zapotrzebowanie na pożywienie w schronisku ogromnie rośnie. Nikt nie jest w stanie przewidzieć, ile nowych psiaków zostanie porzuconych. Ludzie pozbywają się zwierząt przez cały rok, ale to w czasie wakacji liczba włochatych ofiar ludzkiej bezduszności gwałtownie rośnie. Bo właściciel nie wie, co zrobić ze zwierzakiem, przeszkadza mu w wypoczynku, uniemożliwia wyjazd. To już się dzieje. W ostatnią niedzielę jedna z pań przerzuciła psa przez ogrodzenie schroniska, wierząc, że nikt jej nie zauważy, a ona będzie bezkarna.

— Ale wy nie tylko pomagacie, ale też edukujecie.


— Bierzemy udział w różnych spotkaniach, m.in. w przedszkolach, gdzie opisujemy problem bezdomności. Chcemy pokazać, jak trudny to problem. I choć często udaje nam się po „Biegach na sześć łap” znaleźć bezdomnym zwierzętom nowe domy, to jednak przed wakacjami cała praca zaczyna się na nowo. Znów mamy wiele psiaków, którym szukamy kochających, odpowiedzialnych właścicieli. Jedne znajdują, przybywają kolejne.

— „Bieg na sześć ton” odbędzie się po raz trzeci, „Bieg na sześć łap” ma już pięć lat. Organizujesz też wiele innych akcji. Co uważasz za największy sukces?


— Raczej nie skupiam się na podsumowaniach. Wolę wyznaczać nowe cele i poszukiwać kolejnych sposobów, dzięki którym wesprzemy bezdomne Zwierzęta oraz zintegrujemy społeczność lokalną. Szczególnie zależy mi na osobach zagrożonych wykluczeniem społecznym. W akcji już uczestniczą osoby niepełnosprawne, dzieci z domów dziecka, młodzież z ośrodka socjoterapii czy osadzeni. Bieg wspierają też osoby z autyzmem. Wierzę, że dzięki temu wysyłamy czytelny komunikat, iż niosąc pomoc wszyscy jesteśmy równi i tak samo ważni. To empatia i wrażliwość jest jedynym kryterium wartościującym. Także ten czynnik społeczny i chęć socjalizacji psiaków sprawiły, że od zeszłego roku organizujemy zamknięte ,,Biegi na sześć łap”, w których biorą udział dzieci ze szpitala psychiatrycznego. Są to często osoby po próbach samobójczych, które zawiódł człowiek. Przed schroniskowymi zwierzakami otwierają się na nowo. Odblokowują na radość i czułość, a psy, które przebywają w boksach, dzięki małym pacjentom otrzymują upragnioną dawkę ludzkiej uwagi i miłości.

— Można też powiedzieć, że dzięki tym akcjom coraz więcej zwierzaków znajduje domy?


— Nie chciałabym mówić, że to zasługa samego „Biegu na sześć łap”. Myślę, że ważniejsze jest to, że dzięki wydarzeniu do społeczności trafia informacja, że schroniska są otwarte na ludzi. Są to miejsca, gdzie można przyjechać bez względu na to, czy chcesz psa czy kota zaadoptować czy też nie, bo przecież możesz tam przyjść, by z bezdomnym psiakiem pospacerować po lesie. Okazuje się też, że dzięki naszym biegom, spacerom, te bezdomne, przestraszone, wycofane psy mają możliwość socjalizacji. Uczą się chodzić na smyczy. Ta zaczyna im się kojarzyć z czymś przyjemnym, nie z przemocą. Podczas spacerów pies uczy się, jak odbierać nasze komunikaty. I takiemu psiakowi łatwiej jest potem znaleźć dom. Także nasze wyjazdy na zabawowe zawody sportowe z psami sprawiają, że nie boją się podróżować samochodem.

— Bieg teraz też odbywa się w innych miastach.


— Kiedy powstał fanpage akcji, zaczęły do mnie przychodzić wiadomości z zapytaniami z całej Polski. Po Olsztynie akcję „Bieg na sześć łap” zaczęły organizować Tomaryny, następnie Elbląg, Iława, Zbożne, Lidzbark Welski. W końcu miejscowości z innych województw. Teraz swój bieg ma również Schronisko dla bezdomnych psów „Podaj łapę” w Tatarach koło Nidzicy. W planach są już kolejne wydarzenia w tym azylu. Cieszy więc to, że do akcji przyłącza się coraz więcej miejscowości z województwa warmińsko-mazurskiego.

— Wiele robicie, ale wciąż trzeba edukować?


— Wciąż wśród nas funkcjonuje dużo mitów i fałszywych przekonań. Na przykład psy mają pełnić funkcję użytkową. Są wykorzystywane w konkretnym celu, chociażby mają pilnować gospodarstwa, ale nikt nie skupia się na ich potrzebach. Zwierzę traktowane jest jak przedmiot, który jeśli nie spełnia swojej roli, to pozbywamy się go. Na szczęście w dużych miastach świadomość jest większa, rośnie też liczba adoptowanych schroniskowych psiaków. Wciąż jednak jest wiele do zrobienia na wsiach, w małych miejscowościach. Tam z reguły zwierząt nie szanuje się. Na szczęście coraz mniej jest historii, kiedy w upale zostawia się psa w samochodzie. I to zjawisko nie jest przypisane do miasta czy wsi. Dla równowagi trzeba też powiedzieć, że dzieje się wiele dobrego. I myślę, że to wynik licznych akcji edukacyjnych, które organizowane są w całym kraju. Dzięki temu, że o złym traktowaniu zwierząt rozmawia się głośno, apeluje, ludzie otwierają oczy i serca. I na przykład na olsztyńskiej starówce są restauracje „przyjazne zwierzętom”. Przed wejściem lub w samym lokalu stoją miseczki, z których zwierzak może napić się wody. Drzwi są otwarte na gości z pupilami. Coraz częściej też ludzie mają odwagę zareagować, gdy ktoś niegodnie traktuje pupila. Sama odbieram liczne telefony z zapytaniem, gdzie należy się zgłosić taką sprawę. Ludzie przestają być obojętni. Chcecie zrobić coś fajnego? Dołączcie do naszej akcji „Bieg na sześć ton”. Niech więcej będzie tych dobrych przykładów i pokazania, że jest w nas miłość do zwierząt.


2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5