Życie za hipermarketem
2015-03-23 08:00:00(ost. akt: 2015-03-22 20:32:45)
— Widzi pan tamtą kamerę kulkową? Oni tylko tam wyrzucają jedzenie, na swoim terenie, dlatego nawet nie próbowałem. A wyrzucają banany, kurna, pomidory, mięso... Niektórzy proszą o jedzenie i pieniądze przed sklepem, ale ja nie taki człowiek. Nie mógłbym — opowiada Mariusz, bezdomny.
To już prawie trzy lata, od kiedy sypialnią Mariusza jest stary namiot, a salonem, kuchnią i łazienką lasek znajdujący się na tyłach hipermarketu przy ul. Krasickiego, tuż obok ogródków działkowych. Urodzony w Pasłęku 42-latek kiedyś prowadził w miarę normalne życie. Chociaż — jak zastrzega — nigdy się nie przelewało. Miał żonę, trójkę dzieci, ale rodzinne kłótnie sprawiły, że jego prywatne życie się rozjechało.
— Miałem robotę, budowlańcem byłem. Pamięta pan tę Biedronkę wyprzedażową na Dajtkach? Ha! To właśnie ja robiłem ją od podstaw. Z rodziną mieliśmy problemy, dlatego tak wyszło z moim życiem. Odszedłem sam. No i śpię teraz w takim oto gównie — pokazuje palcem na swój znaleziony na śmietniku namiot. Od dawna to jego dach nad głową. I chociaż tego miejsca nienawidzi, to jednak jest to jego miejsce na ziemi.
Mariusz nie robi z siebie świętego, ...
Ten artykuł ukazał się w papierowym wydaniu Gazety Olsztyńskiej.
Dlatego na gazetaolsztynska.pl jest dostępny tylko dla prenumeratorów naszego elektronicznego wydania.
Jak je otrzymać? To proste. Na początek kliknij tutaj:
kupgazete.pl