Koszmar mieszkańców jednej z kamienic na Zatorzu

2014-12-19 10:05:16(ost. akt: 2014-12-21 19:07:18)

Autor zdjęcia: Beata Szymańska

Złodzieje i narkomani wchodzą, kiedy i jak chcą. Zapadnięte schody i śmierdząca klatka schodowa stały się codziennością. Mieszkańcy kamienicy przy Zientary Malewskiej 5 maja dość tego koszmaru. — Nie mamy już siły na ciągłe wysyłanie pism do władz i administracji — napisali do nas w poruszającym liście (w ramce). I zaapelowali: — Pomóżcie!
Kamienica przy Zientary Malewskiej 5 mogłaby wyglądać pięknie. Pochodzi z początku XX wieku i należy do starszych budynków w Olsztynie. Piękna jednak nie jest. Do tego jej mieszkańcy są narażeni na spotkania z narkomanami i na ataki złodziei. Spotykamy się z nimi, żeby wysłuchać ich dramatycznej historii.

Pleśń od podłogi po sufit


Na klatce schodowej natykamy się na Piotra Daszkiewicza, który z dziewczyną i dzieckiem mieszka na ostatnim piętrze. Do ładnie wyremontowanego mieszkania dostajemy się cuchnącą i zniszczona klatką schodową. — To ostatnia kamienica na ulicy, która nie została wyremontowana — mówi Piotr Daszkiewicz.
— Nocami nie możemy spać, bo w dachu gnieżdżą się gołębie, drapią pazurkami, a słychać to tak, jakby były tuż nad naszą głową. Dziecko też się budzi — dodaje Daria Ołdak.
— Sami zrobiliśmy izolację, inaczej mielibyśmy pozalewane mieszkanie. Rzecznik zarządcy budynku zbadał dach i stwierdził, że jest w porządku — śmieje się Piotr Daszkiewicz pokazując przegniłe deski
— Proszę zobaczyć, co się u mnie dzieje — zaprasza Jarosław Jurgielewicz z tego samego piętra. Pokazuje nam pleśń, która zaatakowała całe ściany — od podłogi po sufit. Mieszkanie było malowane dwa lata wcześniej. — Grzyb wyszedł w kilka miesięcy po zakończonym remoncie — dodaje
— Przecież to zabójcze dla zdrowia. Państwo tu śpicie? — pytamy.
— A gdzie mamy spać? — pyta retorycznie jego córka.

Zapadł się stopień na schodach


Budynek z tej racji, że jest zabytkiem, podlega specjalnym przepisom. Mieszkańcy zaproponowali zrobienie remontu za częściową dopłatą. Odmówiono im.
— Ta walka trwa, odkąd tu mieszkam, czyli 11 lat — precyzuje Jarosław Jurgielewicz. — Budynek jest w opłakanym stanie. Kiedy zapadł się stopień na schodach, został przysłonięty kawałkiem dykty — dodaje.
— Jakiś czas temu mieliśmy wymianę elektryki na klatce — Piotr Daszkiewicz pokazuje brudne, poplamione ściany. — W takim stanie je zostawili.
— Od 5 lat piszemy do różnych radnych, do ZLiBK-u. Zawsze jest tak samo. Jesteśmy ignorowani albo nam odmawiają — tłumaczy Daria Ołdak
— Kiedyś sąsiad z dołu opowiadał, że zapadła mu się podłoga i garnki wpadły do piwnicy — przypomina sobie Piotr Daszkiewicz

Złodzieje i narkomani


— Któregoś dnia, a pamiętam, że to było akurat na święto policji, bo sam jestem policjantem, wyszedłem na klatkę schodową zapalić papierosa — zaczyna opowieść Piotr Daszkiewicz. — Gdy wróciłem, zauważyłem, że zniknęły mi pieniądze, telefon i kluczyki od samochodu. Innym razem przyjeżdżam w czasie służby i widzę, że na klatce siedzi jakiś człowiek.
— Miałem identyczną sytuację, gdy wróciłem w nocy z pracy! Też spotkałem jakiegoś obcego typa — wtrąca Jarosław Jurgielewicz.
— Jestem tu tak często, jak tylko mogę. Ale czasem mam też inne obowiązki, a tutaj nie jest bezpiecznie — przekonuje Piotr Daszkiewicz.
— Boję się — mówi Daria Ołdak. — Gdy Piotr ma służbę, a sąsiad pracuje do późna, jestem sama na piętrze. Przychodzą tu narkomani, próbują coś ukraść. Do tego odurzają się i załatwiają potrzeby fizjologiczne na klatce schodowej. Podwórko jest nieoświetlone, ale jak zrobiliśmy oświetlenie na własną rękę, kazali nam je zdjąć — dodaje.
— Domofonu też nie możemy się doprosić. Drzwi są zniszczone i każdy może tu wejść. I wchodzi — kwituje Daszkiewicz.

Wykupcie te mieszkania


— Naprawdę lubię tę okolicę — zapewnia Jarosław Jurgielewicz. — Wcześniej mieszkałem w wieżowcu i nie podobało mi się. A o ten budynek tylko trzeba zadbać.
— W remonty włożyliśmy prawie 50 tysięcy, płacimy 430 złotych czynszu, do tego dochodzą ogromne rachunki za wodę i ogrzewanie, bo część ciepła ucieka przez nieocieplone mury — wylicza Piotr Daszkiewicz.
— A oni nas pytają, dlaczego nie chcemy tych mieszkań wykupić — mówi ze śmiechem Daria Ołdak. — Zastanawiam się, dlaczego zarządcy nie mają żadnych oszczędności, skoro płacimy im regularnie — dodaje.

Ukradli dziecku zimowe buty


Schodzimy piętro niżej. Spotykamy Helenę Wesołowską, która wraca z córką z zakupów. Zaprasza nas do mieszkania.
— Proszę zobaczyć — pokazuje prowizorycznie uszczelnione okna, przez które wieje wiatr. — Zgłosiliśmy to, ale podobno okna są dobre — dziwi się lokatorka. — Według mnie one się już rozsypują — kwituje, pokazując odpadający z nich tynk. — Kiedyś ukradli mojemu dziecku buty, które stały przy drzwiach — przypomina sobie Helena Wesołowska. — Do szkoły musiało iść w wiosennych — dodaje
— A po co sąsiadka zostawiła buty na zewnątrz? — pyta Piotr Daszkiewicz.
— Raz mi się to zdarzyło — zapewnia kobieta.

Administrator obiecuje


O wyjaśnienia poprosiliśmy Zakład Lokali i Budynków Komunalnych, administratora. Z pisma, które otrzymaliśmy, wynika, że według prawa budowlanego kamienica jest poddawana kontrolom i nadaje się do użytku. Zarządcy zwołali spotkanie z mieszkańcami, aby wyjaśnić sporne kwestie. Zapadło kilka decyzji. Oto niektóre z nich: żeby zapobiec postępującemu zawilgoceniu, obiecali rozpoczęcie prac izolacyjnych i wymianę okienek piwnicznych. Te prace rozpoczną się w 2015 roku. Natomiast do końca tego roku mają być naprawione schody i dziurawy dach.
Załatwienie pozostałych spraw jest bardziej skomplikowane. Jak czytamy w piśmie od Zbigniewa Karpowicza, dyrektora ZLiBK, zainstalowanie domofonu nie jest możliwe, bo budynek jest zabytkowy. Zarządcy jednak zobowiązali się do wystąpienia do Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków o przedstawienie warunków, na jakich mieszkańcy mogliby domofon zamontować. Podobnie ma się sprawa z oświetleniem zewnętrznym i remontem klatki schodowej.

Sprawie będziemy się bacznie przyglądali.

Katarzyna Guzewicz

Komentarze (18) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. zatorzak #1615800 | 213.238.*.* 22 gru 2014 15:02

    jak sami lokatorzy palą na klatce, to niech się nie dziwią, że inni przychodzą tam mocz oddawać...

    odpowiedz na ten komentarz

  2. jak można palić na klatce? #1615651 | 46.171.*.* 22 gru 2014 11:42

    u siebie w mieszkaniu nie chcesz smrodzić, a ludziom z klatki do domów "zapaszki" fundujesz? Maskara. To jest własnie nasz kraj - zero szacunku dla innych...

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-2) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. zuzia #1615484 | 78.11.*.* 22 gru 2014 08:57

      Dziwne, mieszkałam w ponad 1oo-letniej kamienicy i tam się dało założyć domofon, mimo wpisania budynku do rejestru zabytków.

      Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz

    2. Ola #1615468 | 31.61.*.* 22 gru 2014 08:38

      Za to nie kupowalam mieszkania na Zatorzu a sa tansze niz na innych osiedlach

      Ocena komentarza: poniżej poziomu (-2) odpowiedz na ten komentarz

    3. Oko #1615412 | 31.61.*.* 22 gru 2014 07:10

      "Zapalić papierosa na klatce" co za typ.

      Ocena komentarza: warty uwagi (6) odpowiedz na ten komentarz

    Pokaż wszystkie komentarze (18)
    2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5