Zamień bramę w próg

2025-09-28 10:51:12(ost. akt: 2025-09-28 10:55:19)

Autor zdjęcia: Materiał nadesłany

Jezus powiedział do faryzeuszów: „Żył pewien człowiek bogaty, który ubierał się w purpurę i bisior i dzień w dzień ucztował wystawnie. U bramy jego pałacu leżał żebrak pokryty wrzodami, imieniem Łazarz. Pragnął on nasycić się odpadkami ze stołu bogacza. A także psy przychodziły i lizały jego wrzody. Umarł żebrak i aniołowie zanieśli go na łono Abrahama. Umarł także bogacz i został pogrzebany. Gdy cierpiąc męki w Otchłani, podniósł oczy, ujrzał z daleka Abrahama i Łazarza na jego łonie. I zawołał: «Ojcze Abrahamie, ulituj się nade mną i przyślij Łazarza, aby koniec swego palca umoczył w wodzie i ochłodził mój język, bo strasznie cierpię w tym płomieniu». Lecz Abraham odrzekł: «Wspomnij, synu, że za życia otrzymałeś swoje dobra, a Łazarz w podobny sposób – niedolę; teraz on tu doznaje pociechy, a ty męki cierpisz. A ponadto między nami a wami zionie ogromna przepaść, tak że nikt, choćby chciał, stąd do was przejść nie może ani stamtąd nie przedostają się do nas». Tamten rzekł: «Proszę cię więc, ojcze, poślij go do domu mojego ojca. Mam bowiem pięciu braci: niech ich ostrzeże, żeby i oni nie przyszli na to miejsce męki». Lecz Abraham odparł: «Mają Mojżesza i Proroków, niechże ich słuchają!». «Nie, ojcze Abrahamie – odrzekł tamten – lecz gdyby ktoś z umarłych poszedł do nich, to się nawrócą». Odpowiedział mu: «Jeśli Mojżesza i Proroków nie słuchają, to choćby ktoś z umarłych powstał, nie uwierzą»” (Łk 16, 19-31).

Niewidzialny człowiek

Najczęściej wierni kojarzą tę przypowieść z bieżącej niedzieli jednoznacznie, sądząc, że jej istota dotyczy tego, iż lepiej być biednym niż bogatym, bo biedny pójdzie do nieba, a bogacz do piekła. To nie jest jednak opowieść o złym bogactwie czy zbawiennej biedzie, ale o ślepocie sumienia. Jej ciężar nie spoczywa na fakcie posiadania majątku, który ma jawić się jako zły, czy na kontraście bogactwa i biedy, które są w gruncie rzeczy stanami neutralnymi, bo ani bogactwo samo w sobie nie jest winą, ani bieda cnotą. Winą jest to, że człowiek przechodzi obok, nie dostrzega, nie reaguje. To ta ślepota sumienia, defekt duszy pozbawionej wrażliwości, jest prawdziwą treścią grzechu – grzechu obojętności. Tak, bo obojętność na potrzebującego człowieka bez wątpienia jest grzechem, i to ciężkim.

Bogacz u szczytu własnego dobrobytu, pewności istnienia, sycący się swoją doskonałą sytuacją nie widzi poniżonego człowieka leżącego u jego bramy. Ów człowiek jest jakby niewidzialny, aczkolwiek ma tożsamość – ma swoje imię. Nazywa się Łazarz i tak został zapamiętany na kartach Ewangelii. Znamienne natomiast jest to, że bogacz pozostaje bezimienny. Jakby Jezus chciał nam powiedzieć, że jeśli jesteś egoistą, człowiekiem zamkniętym na drugiego, ślepym na cudze cierpienie, bez współczucia dla innych, na dodatek skąpcem i narcyzem, to twoja postawa może cię zaprowadzić do utraty twarzy, dobrego imienia, a w konsekwencji do utraty samego siebie.

W komentarzach do tego fragmentu Ewangelii papieże – Jan Paweł II czy Benedykt XVI – wielokrotnie podkreślali, że problemem tej przypowieści nie jest posiadanie, lecz zamknięcie na dar osoby obok nas.

Życie to nie próba generalna

Drugi mocny akcent przypowieści to „wielka przepaść”. Warto przypomnieć, że życie nie jest próbą generalną, po której będzie czas na poprawki. Już nie będzie. Człowiek jako byt wolny dokonuje wyboru tu i teraz i ten wybór będzie rzutował na jego przyszłość wieczną. Miłosierdzie Boże nie znosi wolności człowieka – nie można o tym zapominać. Jeśli człowiek uparcie nie chce kochać, być życzliwym i dobrym, to Bóg nikomu nie narzuci miłości siłą. Ta przepaść nie jest też bynajmniej kaprysem Boga ani jakimś Jego arbitralnym podziałem, który Bóg sobie wymyślił, aby dzielić ludzi na lepszych i gorszych. Ten podział ujawnia jedynie i utrwala to, co człowiek wybrał wcześniej, za czym się opowiedział, co było bliższe jego sercu. Jeśli ktoś przez życie przechodził, ignorując drugiego człowieka, to po śmierci ta obojętność pozostaje jego tożsamością. Włoscy i hiszpańscy egzegeci Pisma Świętego zwracają uwagę na to, że winą bogacza nie była jakaś abstrakcyjna niesprawiedliwość społeczna, ale zaniedbanie konkretnej osoby z imieniem Łazarz, którego spotykał codziennie. To właśnie zaniedbanie rodzi przepaść. I to tu, w teraźniejszości, trzeba decydować, zanim stanie się ona nie do przeskoczenia.

Naucz się widzieć

Trzeci wymiar tej przypowieści to ostrzeżenie przed złudną potrzebą cudów. Lubimy często mówić: „Ach, gdyby wydarzył się cud…”. Abraham odpowiada wyraźnie i jednoznacznie: „Mają Mojżesza i Proroków”. Inaczej mówiąc, masz już Słowo, masz sumienie, odebrałeś wychowanie religijne i masz konkretną twarz „pod twoją bramą”. Jeśli cię to wszystko nie porusza, to także nie poruszą cię żadne inne duchowe fajerwerki. Mamy cuda i dziś, ukazujące namacalne działanie Boga. I co? Mówimy wówczas: przypadek, koincydencja zdarzeń, samorzutne wyzdrowienie. I nadal nie wierzymy.

Święty Łukasz dopowiada jeszcze jedno: bycie „z rodu Abrahama” nie zbawia samo w sobie. Nie wystarczy być nominalnie chrześcijaninem. Trzeba słuchać Słowa, to znaczy naprawdę słyszeć je i wypełniać to, co nakazuje, być Mu posłusznym. To, co mamy, powinno nam wystarczyć: Słowo, sumienie, twarz drugiego człowieka. Jeśli to nas nie porusza, żaden cud niczego nie zmieni.
Dlatego sens tej Ewangelii jest bardzo praktyczny. Nie chodzi o abstrakcyjne rozważania o bogactwie i biedzie. Chodzi o prostą decyzję, aby zamienić swoją bramę w przyjazny próg. Trzeba nauczyć się widzieć. Jakiś Łazarz na pewno jest blisko mnie. Może nawet przy klatce schodowej mojego bloku? I wtedy warto by było uczynić choćby mały gest: zatrzymać się, porozmawiać, podzielić się swoim czasem, uwagą, kompetencjami, pieniędzmi, jedzeniem, zainteresowaniem. A może mamy Łazarza we własnej rodzinie – zapomnianego, chorego, ignorowanego? Nie musimy zmieniać świata, ale przecież możemy zmienić zasięg swojego serca. A wówczas zachowamy swoje imię. Ewangelia nie wymaga od nas wielkiego heroizmu, ale wymaga odrobiny miłości. I decyzji: dziś chcę zobaczyć mojego Łazarza, chcę zobaczyć, kto leży u mojej bramy…

Zdzisława Kobylińska

2001-2025 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 7B