Utrata słuchu
2025-07-26 23:05:32(ost. akt: 2025-07-26 23:14:54)
W ostatnim felietonie pisałem, że Donald Trump powoli zmienia swoje nastawienie wobec Rosji. Na lepsze. Chociaż niektórzy wskazują, że 50-dniowy okres na wykazanie przez Rosję dobrej woli jest zbyt długi. Szczególnie, że póki co żadnych gestów dobrej woli nie ma.
Dzisiaj skupię się na sytuacji wewnętrznej w USA. Donald Trump słynął przez lata z unikalnej więzi ze swoimi wyborcami, a przede wszystkim z bazą wyborczą ruchu MAGA. Rozumieli się bez słów. Trump doskonale czytał emocje tłumu. Wiedział, co powiedzieć, aby tłum był zadowolony.
Aż wypłynęła sprawa Jeffreya Epsteina. Dla przypomnienia, Epstein był finansistą znanym z bajecznego majątku i organizowania imprez dla amerykańskiej elity. Posiadał prywatną wyspę, gdzie te imprezy się odbywały. Imprezy odbywały się też w innych lokacjach. Problem pojawił się, gdy wyszło na jaw, że w imprezach uczestniczyły małoletnie dziewczyny. Epsteinowi początkowo się upiekło. Tak należy intepretować ugodę, którą zawarł z sądem. Jej efektem było kilkanaście miesięcy aresztu domowego.
Sprawa wróciła po około 10 latach. Epsteina aresztowano i postawiono zarzuty. Trafił do aresztu, gdzie popełnił samobójstwo. Sprawa od początku była idealnym podglebiem do rozwoju różnych teorii spiskowych. Bajecznie bogaty miliarder, prywatna wyspa, loty prywatnym odrzutowcem, w których uczestniczyli ludzie z pierwszych stron gazet. Nic dziwnego, że ludzie ważni dla ruchu MAGA domagali się ujawnienia całej prawdy o sprawie Epsteina.
Trump cały czas znajdował się w dwuznacznej sytuacji. Z jednej strony musiał uwzględniać emocje swojej bazy. Z drugiej z Epsteinem łączyły go relacje towarzyskie. Do historii przeszedł jego wywiad telewizyjny, gdy pytany, czy odtajni „akta Epsteina”, najpierw potwierdził, a w kolejnych zdaniach – niczym Zenek Martyniuk – dodał, że czas pokaże.
Baza wyborcza Trumpa jest wściekła na swojego idola. Trudno powiedzieć, jak szeroki jest zasięg tej wściekłości. Czy mówimy tylko o bardzo głośnej i radykalnej mniejszości, która jest jednak odizolowana od reszty wyborców republikańskich? Czy jednak emocja skrajnej prawicy udziela się bardziej umiarkowanym wyborcom.
Jedno jest pewne. Trumpa zawiódł słuch społeczny. Patrząc na okoliczności sprawy, można zrozumieć, dlaczego tak się stało.
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez