Szlachetny obiekt pożądania

2025-07-13 16:40:47(ost. akt: 2025-07-13 16:48:23)
Prezydent USA Donald Trump i premier Izraela Benjamina Netanjahu

Prezydent USA Donald Trump i premier Izraela Benjamina Netanjahu

Autor zdjęcia: PAP/EPA/ SHAWN THEW

Donald Trump lubi pochlebstwa – to wszyscy wiemy. Keir Starmer zapunktował przywożąc do Białego Domu zaproszenie na spotkanie z królem Karolem III. Szef NATO Mark Rutte tak bardzo był zdeterminowany, żeby osiągnąć sukces szczytu Sojuszu w Hadze, że nazywał Trumpa „tatusiem”. Wszystkich przebił jednak premier Izraela Binjamin Netanyahu nominujący Trumpa do Pokojowej Nagrody Nobla. Po prawdzie nie był pierwszy, ponieważ wcześniej uczynił to premier Pakistanu, jednak to nominacja z rąk izraelskiego przywódcy rozgrzała internet do czerwoności.

Dlaczego? Chociażby dlatego, że konflikt w Strefie Gazy jest przykładem nieskuteczności polityki pokojowej Trumpa. Amerykański prezydent miał go zakończyć. W swoją prezydenturę wszedł z zawieszeniem broni między Izraelem a Hamasem wynegocjowanym jeszcze przez ekipę Bidena (i potwierdzonym przez ekipę Trumpa). Zawieszenie broni nie było jednak trwałe. A dzisiaj Strefa Gazy i jej mieszkańcy doświadczają okrutnej katastrofy humanitarnej.

Nominacja z rąk premiera Pakistanu jest bardziej trafiona. Konflikt o Kaszmir nie jest aż tak medialny i krwawy jak ten w Gazie, ale jednak istotny. Szczególnie, że stronami są dwa mocarstwa atomowe. Co prawda początkowo Trump wysyłał sygnały, że Indie i Pakistan muszą dogadać się same ze sobą, na końcu jednak Amerykanie mieli swój udział w uspokojeniu sytuacji.

Swoją drogą jest niezwykle frapujące, że antyestablishmentowy prezydent, na jakiego kreuje się Trump ma wielką słabość do bardzie establishmentowych nagród i wyróżnień. Taką z pewnością jest Pokojowa Nagroda Nobla. Wyróżnienie to, dodajmy, że całkowicie niezasłużenie, otrzymał na samym początku swojej kadencji Barack Obama. A skoro Obama był prezydentem tuż przed Trumpem i jego pierwszą kadencją to jest punktem odniesienia dla Trumpa. Nie chce być gorszy od poprzednika.

Chociaż trzeba też uczciwie przyznać, że okoliczność, w której Trumpowi ze wszystkich nagród świata najbardziej zależy na tej pokojowej nie jest taka najgorsza. Droga do nie jest daleka. O Gazie już pisaliśmy. W Ukrainie Putin nic nie robi sobie ze starań amerykańskiego prezydenta, co ten zaczyna dostrzegać. Ale na pewno o Pokojowego Nobla warto zabiegać. Może kiedyś Trump na niego zasłuży?

Fot. biuro posła

Marcin Kulasek, minister nauki i szkolnictwa wyższego

2001-2025 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 7B