Nie stać nas na oszczędzanie... na nauce

2025-06-25 22:14:19(ost. akt: 2025-06-25 22:25:32)
Marcin Kulasek, minister nauki i szkolnictwa wyższego

Marcin Kulasek, minister nauki i szkolnictwa wyższego

Autor zdjęcia: Zbigniew Woźniak

Dokończenie prac nad nową ewaluacją — to mój cel. Doprowadzenie do końca prac nad nowelizacją ustawy o Polskiej Akademii Nauk — to mój cel. Nowelizacja ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce — to mój cel. Skuteczniejszy transfer wyników badań naukowych — to mój cel. Poprawa bezpieczeństwa i dobrostanu psychicznego polskich studentów i naukowców — to mój cel. 3 % PKB na naukę — zgadł pan — to również mój cel — mówi Marcin Kulasek, minister nauki i szkolnictwa wyższego, z którym rozmawialiśmy podczas IX Kongresu Przyszłości.
— Ma pan minister poczucie, że 2 czerwca obudził się w innej Polsce?
— Patrząc za okno, widzę ten sam kraj – spokojny, piękny, pełen codziennego życia. Polska pozostaje miejscem, z którego możemy być dumni i w którym mamy szczęście żyć. Jeśli chodzi o sytuację polityczną, cóż, nie sposób nie zauważyć, że jest ona złożona. Ale prawdę mówiąc, taka była już od wyborów w październiku 2023 roku. Mamy koalicyjny rząd tworzony przez partie, które łączy wspólnota wartości, choć naturalnie różnią się w szczegółach. Z drugiej strony, prezydenta wywodzącego się z zupełnie innego obozu politycznego. Czy byłoby łatwiej, gdyby prezydent pochodził z tej samej koalicji? Zapewne tak. Ale taki był demokratyczny wybór obywateli i z szacunkiem go przyjmujemy. Naszym zadaniem pozostaje konsekwentna praca na rzecz państwa i obywateli, niezależnie od bieżącego kontekstu politycznego i tego się trzymam.

— Na ile polska nauka jest zależna od polityki? Polityczne podziały wpływają na polską naukę?
— Pytanie o zależność nauki od polityki warto postawić precyzyjnie. Z pewnością rozwój nauki w Polsce jest powiązany z decyzjami politycznymi w zakresie finansowania i kształtowania długofalowej strategii państwa, jednak nie jest i nie powinien być uzależniony od bieżących podziałów politycznych. To bardziej kwestia zrozumienia i świadomości, że bez rozwoju, bez środków na ten rozwój, nie będziemy w stanie osiągnąć spokoju. To kwestia fundamentalna, wynikająca nie tylko z ambicji naukowych, lecz także z konieczności zapewnienia bezpieczeństwa, rozwoju technologicznego i konkurencyjności kraju. W świecie pełnym niepewności i dynamicznych zmian w geopolityce inwestowanie w badania i rozwój (B+R) staje się elementem racji stanu. Myślę, że rośnie zrozumienie dla tego faktu. W rozmowach na poziomie rządowym staram się przekonywać, że bez zwiększenia nakładów na rozwój nauki i innowacji trudno będzie sprostać współczesnym wyzwaniom.

— Czyli jeśli nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o .... Problemy rodzimej nauki wynikają z jej niedofinansowania?
— Nie używałbym słowa problemy, bo mamy w Polsce mnóstwo zdolnych osób, zajmujących się nauką i nadal chciałyby to robić. Właśnie tutaj. Jedną z naszych pierwszych decyzji było lepsze wyeksponowanie faktu, że polscy naukowcy odnoszą sukcesy. Problemem jest nieraz zapewnienie im odpowiedniego poziomu finansowania czy stworzenie takich warunków, które skłoniłyby ich do kontynuowania kariery w kraju. Dlatego tak często powtarzam: 2,2 % nakładów na B+R, abyśmy uplasowali się na poziomie Unii Europejskiej i stopniowe zwiększanie PKB na naukę. Musimy dążyć do budowy spójnego systemu finansowania nauki w Polsce. Wspólnie z ekspertami staramy się zadbać, by środki trafiały tam, gdzie realnie tworzy się przyszłość technologii. Musi być transparentnie i sprawiedliwie. Teraz okoliczności nieco jeszcze nas blokują, ale mówiłem już i powtórzę to – po zakończeniu wojny w Ukrainie Polska będzie mogła przekierować na naukę część środków, które teraz wydaje na obronność. To pozwoli ustabilizować źródła finansowania.

— Żaden polityk nie powie, że należy obciąć środki na naukę. Ale czy nasza klasa polityczna rzeczywiście docenia wiedzę?
— Nie wiem, czy wszyscy doceniają wiedzę, mogę się tylko domyślać. Jeszcze przed wyborami w 2023 roku miałem przyjemność współtworzyć postulaty naukowe w programie Nowej Lewicy. To chyba dowód na to, że poważnie potraktowaliśmy ten obszar. Zwiększenie finansowania nauki było też wpisane w umowę koalicyjną. Teraz, już jako minister nauki i szkolnictwa wyższego, spotykam się z zainteresowaniem innych członków rządu, którzy pytają o konkretne sprawy z zakresu działalności ministerstwa. Idzie ku lepszemu.

— Powołał pan zespół, którego celem było opracowanie nowych zasad oceny rodzimej nauki. Czego dotyczą zmiany?
— Nie chcę wchodzić w kompetencje zespołu ani wyprzedzać wydarzeń przed, miejmy nadzieję, pomyślnym zakończeniem całego procesu, jednak warto zauważyć, że istnieje kilka kwestii wymagających poprawy. Jedną z nich jest zjawisko tzw. paper mills, czyli produkcji publikacji naukowych niskiej jakości, czy nawet pochodzących z plagiatów przez grupy wzajemnie cytujących się naukowców, problem, który należy skutecznie wyeliminować. Istotnym problemem jest też punktoza, czyli gonienie za punktami z publikacji i zastanawianie się, gdzie opublikować zamiast, co opublikować. Chcemy to zmienić w przyszłej ewaluacji jakości działalności naukowej poprzez stawianie na jakość a nie na ilość. Wyzwanie stanowił również brak przejrzystości oraz nadmierne ukierunkowanie działań na potrzeby ewaluacji, kosztem realizacji rzeczywiście wartościowych badań naukowych. Te obszary powinny zostać zmienione w toku prac nad przyszłą ewaluacją.

— Jak przebiega ewaluacja?
— Jeśli chodzi o prace nad systemem ewaluacji jakości działalności naukowej, mogę powiedzieć, że przebiegają one w spokojnej atmosferze i zgodnie z przyjętym harmonogramem. Pomimo pojawiających się wątpliwości, zdecydowaliśmy się dokończyć bieżący cykl oceny na obowiązujących zasadach, wprowadzając jedynie drobne, kosmetyczne korekty. Uważamy, że zasady nie powinny być zmieniane w trakcie trwającego procesu.
W kontekście przyszłej ewaluacji stawiamy na przemyślaną ewolucję. Unikamy gwałtownych działań, szczególnie tam, gdzie mogłyby one wprowadzić niepotrzebne zamieszanie. Od początku pełnienia funkcji ministra nauki i szkolnictwa wyższego deklarowałem, że wartościowe projekty będą kontynuowane. Jednocześnie dostrzegliśmy obszary, które wymagały korekty i te zmiany są stopniowo wprowadzane we współpracy z całą społecznością naukową.
Obecnie trwają prace nad nowym modelem oceny działalności naukowej na kolejne pięć lat i ich przebieg wygląda obiecująco. Powołany w tym celu zespół ekspertów spotyka się regularnie, a informacje o postępach są sukcesywnie publikowane na stronie internetowej ministerstwa, zachęcam do ich śledzenia.

— Polscy naukowcy potrafią sprzedawać, czy jak kto woli promować własne osiągnięcia?
— Czy polscy naukowcy potrafią skutecznie promować i komercjalizować swoje osiągnięcia? Wciąż jest tu spory potencjał do rozwoju. Co innego dokonać czegoś dzięki wiedzy, talentowi i ciężkiej pracy, a co innego przekuć te osiągnięcia w konkretne rezultaty o wymiernym znaczeniu gospodarczym czy społecznym.
Dostrzegamy tę potrzebę i właśnie dlatego w kwietniu powołany został zespół ds. wzmocnienia transferu wyników badań naukowych. Tworzą go przedstawiciele spółek technologicznych, eksperci w zakresie transferu technologii, naukowcy z doświadczeniem w zarządzaniu, a także specjaliści od budowania ekosystemów innowacji. Ich wspólnym celem jest wypracowanie rozwiązań, które pozwolą skuteczniej przekładać polskie osiągnięcia naukowe na realne korzyści dla gospodarki i społeczeństwa. Już otrzymaliśmy pierwsza rekomendację zespołu wskazującą na konieczność zwiększenia znaczenia procesów komercjalizacji w systemie ewaluacji dorobku naukowego. Oczekujemy kolejnych rezultatów intensywnej pracy zespołu i pokładam duże nadzieje w ich działaniach.

— System grantowy wymaga naprawy?
— Musimy dążyć do budowy spójnego systemu finansowania nauki w Polsce. Wspólnie z ekspertami staramy się zadbać, by środki trafiały tam, gdzie realnie tworzy się przyszłość gospodarki opartej na wiedzy. Mam na myśli m.in. fabryki sztucznej inteligencji etc.

— Powinno się wspierać przede wszystkim najlepszych naukowców czy rozdysponowywać środki w miarę równomiernie na całe środowisko naukowe?
— Trudne pytanie. Jako lewicowiec, z zasady jestem przeciwko nierównościom. Rozumiem jednak postulat, że najlepsi zasługują na odpowiednie docenienie. Kluczem jest znalezienie równowagi, aby nikogo nie skrzywdzić. Sprzeciwiłem się np. i sprzeciwiam takiemu rozdysponowaniu środków, gdy ogromna ich większość trafia tylko do największych ośrodków, a uczelnie lokalne stoją na straconej pozycji. Potrzeba nam dobrze rozumianej sprawiedliwości.

— Rozmawiamy podczas IX Kongresu Przyszłości, dlatego wybiegnijmy w przyszłość. Jakie cele stawia pan sobie zarówno na najbliższe miesiące, jak i lata?
— Poświęcać więcej czasu rodzinie, bliskim, bo praca ministra jest trudna do pogodzenia z harmonią w życiu osobistym. Rozumiem jednak, że to interesuje czytelników w mniejszym stopniu (śmiech). Dokończenie prac nad nowym systemem ewaluacji jakości działalności naukowej — to mój cel. Doprowadzenie do końca prac nad nowelizacją ustawy o Polskiej Akademii Nauk — to mój cel. Nowelizacja ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce — to mój cel. Skuteczniejszy transfer wyników badań naukowych — to mój cel. Szczególnie zależy mi na poprawie dobrostanu psychicznego i bezpieczeństwa polskich studentów oraz środowiska akademickiego.
Nie zapominam również o długofalowym celu – zwiększeniu nakładów na naukę do poziomu 3 % PKB. To ambitne zadania, ale przy wsparciu kompetentnych i zaangażowanych osób – jestem przekonany, że jesteśmy w stanie je zrealizować.

Michał Mieszko Podolak

2001-2025 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 7B