Silni w sporcie, słabi w federacji
2025-05-25 10:03:18(ost. akt: 2025-05-25 10:05:52)
Nasze tenisistki – gdy piszę te słowa – idą jak burza w Roland Garros. Swoje pojedynki wygrały Maja Chwalińska, Katarzyna Kawa i Magda Linette. Wygrał też Hubert Hurkacz, ale on w Genewie. Oczywiście prawdziwe schody dopiero się zaczną, mówiąc słynnymi słowy generała Bolesława Wieniawy-Długoszowskiego, który miał tak mówić, gdy wjeżdżał konno na pierwsze piętro warszawskiej restauracji „Adria”. Jednak gdy polscy tenisiści idą po swoje na frankofońskim terytorium (wszak w Genewie też mówi się po francusku!), sportową opinię publiczną w Polsce rozgrzał zupełnie inny sport. Chodzi o żużel. Przy czym rzecz wcale nie w drugim turnieju Speedway Grand Prix z dwoma Polakami w finale (Dominik Kubera i Patryk Dudek) i trzecim – Bartoszem Zmarzlikiem, który właśnie stracił pozycję lidera cyklu i jest już „tylko” wiceliderem. Chodzi jednak nie o rywalizację sportową, a o ostrą publiczną krytykę Polskiego Związku Motorowego, jaką popełnił portugalski prezydent FIM Jorge Viegas. Szef światowego sportu motocyklowego pojechał po polskich działaczach za to, że nie chcą się zgodzić na to, aby po dwunastu latach sprawowania funkcji szefa Komisji Wyścigów Torowych Włoch Armando Castagna dalej był twarzą żużla na świecie. W Italii bowiem speedway całkiem się zwinął i kierowanie globalnym żużlem przez Włocha jest czymś dziwacznym. Tym bardziej że przez okres jego panowania speedway na świecie mocno podupadł. Nie mówię, że wszyscy nasi działacze żużlowi są wspaniali – tak oczywiście nie jest i wiem to dobrze, jako że przez osiem lat byłem prezesem i wiceprezesem żużlowego klubu Atlas (Sparta) Wrocław. Jednak moi rodacy znają się na żużlu, a Portugalczyk Viegas (w jego kraju żużel praktycznie nie istnieje) zupełnie nie. Broni on głupio decyzji, żeby w mistrzostwach świata startowało tylko dwóch Polaków, ale aż czterech Australijczyków. Skądinąd w Australii od wieków nie było turnieju Grand Prix – za to w Polsce mamy ich w tym roku aż trzy. Żaden Polak nie otrzymał też w ostatnich latach dzikiej karty upoważniającej do stałego uczestnictwa w mistrzostwach globu – w Speedway Grand Prix bez eliminacji. Światowa federacja przyznawała je zawodnikom z różnych innych krajów i efekt jest tego taki, że w tym sezonie po dwóch turniejach MŚ czterech jeźdźców, którzy otrzymali wild cards, znajduje się... w piątce zawodników zamykających stawkę!
Dodam jeszcze, że wśród kilkunastu ekspertów, którzy doradzają Komisji Wyścigów Torowych FIM, nie ma żadnego Polaka! Mówimy o dyscyplinie, która na świecie funkcjonuje w dużym stopniu dzięki Polsce: mamy najsilniejszą i najlepiej opłacaną ligę na świecie i w naszym kraju jeżdżą wszyscy najlepsi zawodnicy globu, jak również wszyscy najzdolniejsi juniorzy.
A jednak żużel jest kolejną dyscypliną w Polsce – po siatkówce – w której nasze wyniki sportowe i potęga organizacyjna zupełnie nie przekładają się na pozycję Polaków we władzach światowych federacji. Możemy mieć oczywiście pretensje do cudzoziemców, którzy nie pozwalają przebić się Polakom, ale możemy też mieć do siebie, że nie potrafimy skutecznie rozprowadzić swoich ludzi.
Ryszard Czarnecki
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez