Duży krok naprzód

Tydzień temu pisałem o śmierci papieża Franciszka. Przy trumnie wystawionej z myślą o wiernych pożegnało go 100 tysięcy osób. To wielka rzesza ludzi, ale nie rekordowa. Prezydent ogłosił żałobę narodową, którą Polacy odebrali raczej ze zdziwieniem. Perspektywa odwołania sobotnich meczów ligowych wzbudziła w internecie autentyczne oburzenie kibiców. Ostatecznie więc do tego nie doszło. Żałoba w Polsce była prawie bezobjawowa w wymiarze społecznym. Bo na temat indywidualnych przeżyć nie będę się wypowiadał.

Sam pogrzeb papieża był sporym wydarzeniem politycznym. W Polsce z tego powodu przełożono obchody 1000-lecia Korony Polskiej. Każdy chciał być w Rzymie. Chociaż dla uczciwości dodam, że posłowie Lewicy na pogrzeb papieża nie pojechali. Premier Tusk również. Był Andrzej Duda oraz Szymon Hołownia, który uwiecznił swoją obecność. Obecność prezydenta RP nie została uwieczniona. A chciałoby się zobaczyć jego postać nie tylko na placu Świętego Piotra, ale również wewnątrz bazyliki. Przed samym pogrzebem, kiedy doszło do ważnego spotkania prezydenta USA i prezydenta Ukrainy. Z zebranymi witali się prezydent Francji i premier Wielkiej Brytanii. Andrzeja Dudy nie było. Nawet nie jako uczestnika rozmów, tutaj chyba nie było o czym marzyć, ale jako gracza, który realnie doprowadził do spotkania prezydentów USA i Ukrainy. Bo taką rolę odegrali przywódcy Wielkiej Brytanii i Francji. Otoczenie Andrzeja Dudy reklamowało przyjacielskie stosunki Dudy zarówno z Trumpem, jak i z Zełenskim. Były przesłanki, aby wierzyć w ten przekaz. Jak się okazało, wzajemne relacje były przereklamowane.

Donald Trump nie przyleciał też 29 kwietnia do Polski na szczyt Trójmorza, chociaż zaraz po wyborze na drugą kadencję w Białym Domu wiele osób po cichu liczyło, że Trump w Polsce się pojawi właśnie przy tej okazji.

A efekt rozmowy Trump – Zełenski w Bazylice Świętego Piotra? Chyba nie było źle. Na pewno lepiej niż w Białym Domu. I to jest już duży krok naprzód.

Marcin Kulasek, minister nauki i szkolnictwa wyższego