Papież, kardynałowie, futbol

2025-04-26 00:51:09(ost. akt: 2025-04-26 00:57:16)

Autor zdjęcia: EPA/PAP/FABIO FRUSTACI

San Lorenzo de Almagro należy do G-5, czyli do pięciu najbardziej zasłużonych klubów piłkarskich Argentyny. Wielokrotny mistrz kraju, zdobywca Copa Libertadores oraz Pucharu Mercosur. Powstał 117 lat temu, a założył go salezjanin ojciec Massa na swoim kościelnym, zakonnym podwórku. Głównie dlatego, że nastolatkowie grali w piłkę na ulicach, a właśnie do Buenos Aires sprowadzono tramwaje i jeden z nich potrącił kilkunastoletniego gracza. Piszę o tym klubie, bo jego wielkim fanem był zmarły papież – Argentyńczyk Franciszek. Ba, nie tylko zwykłym kibicem, ale jednym z socios, którzy są zbiorowymi właścicielami klubu. Miał kartę numer 88 235. I tu, uwaga, jakaś niesamowita symbolika, bo papież Bergoglio zmarł w wieku lat 88, o godzinie... 2.35 nad ranem! Nie sposób to na ludzki sposób opisać, ale robi wrażenie ogromne. Kardynałowie też ludzie i spora ich część bardzo lubi futbol. Wiadomo choćby, że nasz polski kardynał, a późniejszy Ojciec Święty, miał swoją Cracovię, której wierny był obojętnie, czy kierował w danym czasie metropolią krakowską, czy był w „dalekim kraju”, czyli Watykanie. Miłość do tego klubu podkreślał jako zwykły ksiądz Karol Wojtyła, potem biskup, biskup-metropolita, potem kardynał, wreszcie Ojciec Święty. Z kolei jeden z kilku papabile, czyli najpoważniejszych kandydatów do godności głowy Kościoła katolickiego – Włoch Matteo Maria Zuppi jest zaprzysięgłym kibicem klubu Bologna FC 1909 (jest skądinąd biskupem tamtejszej diecezji). Tak, tego samego, którego bramkarzem jest nasza reprezentacyjna jedynka, Łukasz Skorupski. Klubu z miasta wyzwolonego spod okupacji niemieckiej przez Polaków – żołnierzy II Korpusu generała Władysława Andersa. Jako historyk wtrącę tu swoje trzy grosze, które zmieszczą się jakoś w sportowym felietonie. Otóż bitwa o Bolonię była jedną z trzech najważniejszych stoczonych przez naszych rodaków w kampanii włoskiej w 1944 roku – obok legendarnej batalii o Monte Cassino i wyzwolenia Ancony.

Zatem papieże czy kandydaci do godności Jego Świątobliwości (oficjalny zwrot, którym należy zwracać się do szefa katolików na świecie) to ludzie trochę jednak jak my, bo też pasjonują się piłką nożną. Tak, tym samym futbolem, o którym polski papież Jan Paweł II miał kiedyś jakże ciekawie powiedzieć: „Ze wszystkich rzeczy nieważnych piłka nożna jest najważniejsza”.

Ryszard Czarnecki

2001-2025 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 7B