Słabość rządu, postkolonializm Zachodu
2025-04-26 00:38:42(ost. akt: 2025-04-26 00:43:55)
Co jest charakterystyczną cechą ostatnich szczytów w sprawie pokoju w Europie Wschodniej? Poza tym oczywiście, że jak dotąd Rosjanie i Ukraińcy nie siadają do jednego stołu. Otóż tym wspólnym mianownikiem, nieszczęsnym niestety, jest brak przy tym stole Polski. Są Stany Zjednoczone Ameryki – to oczywiste. Jest Zjednoczone Królestwo Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej, jest Republika Francji, jest Republika Federalna Niemiec. Ale nie ma jedynego państwa członkowskiego Unii Europejskiej i Organizacji Paktu Północnoatlantyckiego, które jednocześnie graniczy i z Federacją Rosyjską, i z Ukrainą. Ta głośna, wręcz krzycząca nieobecność Rzeczypospolitej Polskiej jest wielką porażką obecnego rządu. Nie prezydenta, rzecz jasna, bo głowa państwa zgodnie z tradycyjnym podziałem obowiązków w polityce międzynarodowej odpowiadać ma i skupiać się na bilateralnych relacjach polsko-amerykańskich, gdy w rozmowach tych poza USA uczestniczą trzy kraje Starego Kontynentu, czyli Europy. To wielki grzech zaniechania obecnego rządu w Warszawie, że przy tym ruchomym, bo wędrującym od Paryża do Londynu (ale bez Berlina!), stole nie ma Polski. To przykład naszej obecnej wielkiej słabości na arenie międzynarodowej. Koresponduje to, niestety, z naszą bezobjawową, zupełnie niewykorzystaną prezydencją w Unii Europejskiej.
Ta polska nieobecność – nieobecność kraju, który w przeliczeniu na PKB dał Ukrainie najwięcej ze wszystkich krajów świata! – jest niebywale niesprawiedliwa, ale też w kontekście pokojowego rozwiązania w Europie Wschodniej kontrefektywna, przeciwskuteczna. A co do pomocy to mowa nie tylko o gigantycznej, jak na nasze możliwości, pomocy wojskowej (przekazaliśmy Ukrainie 260 czołgów, niemal wszystkie, które mieliśmy – mówimy o sprawnych czołgach). Poza jednak stricte militarną pomocą (czołgi, inny sprzęt wojskowy, uzbrojenie, amunicja) mowa także o pomocy medycznej, humanitarnej i charytatywnej, że nie wspomnę o przyjęciu niemal trzech milionów uchodźców z kraju naszego wschodniego sąsiada.
Ta polska nieobecność – nieobecność kraju, który w przeliczeniu na PKB dał Ukrainie najwięcej ze wszystkich krajów świata! – jest niebywale niesprawiedliwa, ale też w kontekście pokojowego rozwiązania w Europie Wschodniej kontrefektywna, przeciwskuteczna. A co do pomocy to mowa nie tylko o gigantycznej, jak na nasze możliwości, pomocy wojskowej (przekazaliśmy Ukrainie 260 czołgów, niemal wszystkie, które mieliśmy – mówimy o sprawnych czołgach). Poza jednak stricte militarną pomocą (czołgi, inny sprzęt wojskowy, uzbrojenie, amunicja) mowa także o pomocy medycznej, humanitarnej i charytatywnej, że nie wspomnę o przyjęciu niemal trzech milionów uchodźców z kraju naszego wschodniego sąsiada.
Tyle że jak nas potrzebowano, to nas wzywał i Zachód, i Wschód (Kijów). Jak przyszło do rokowań pokojowych czy quasi-pokojowych, no to już Polska potrzebna nie jest. To nie tylko brak wdzięczności – błagam, na to w polityce międzynarodowej nie liczmy! To kwestia efektywności i skuteczności wprowadzenia w Europie Wschodniej (to jest właściwe określenie!) pokoju gwarantującego interesy Zachodu i jego sojuszników (choćby Ukrainy). Bez Polski nie da się tego zrobić. To znaczy można podpisać dowolny papier, tylko nie da się na dłuższą metę – a oto przecież chodzi, czyż nie? – zaprowadzić prozachodniego status quo. I to jest przykład bezmyślności szeroko rozumianego Zachodu po obu stronach Atlantyku. Co więcej, nie tylko bezrefleksyjności, ale też klasycznego myślenia postkolonialnego: stary Zachód to zrobi sam, a kraje takie jak Polska mają co najwyżej wdrażać. I tak do straszliwego w konsekwencjach zaniechania i braku skuteczności rządu 13 grudnia w Warszawie dochodzi postkolonialna, równie nieefektywna mentalność amerykańskich, brytyjskich i francuskich elit.
Ryszard Czarnecki
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez