Na cmentarzu w Orzechowie

2025-03-10 13:23:05(ost. akt: 2025-03-10 13:32:31)

Autor zdjęcia: Igor Hrywna

Cmentarz położony jest tuż obok drogi. Łatwo do niego dojechać. Ale to nie cmentarz otoczony wyłącznie lasami budził zdziwienie. Tym, co mnie zaskoczyło, był widok świeżych grobów, nowych nagrobków. Brakowało jedynie tabliczki: „Orzechowo. Na cmentarzu nie brak wolnych miejsc. Zapraszamy”. Trzeba to zobaczyć. Inaczej trudno sobie wyobrazić cmentarz w środku lasu, obok opuszczonej plebanii i czynnego kościoła. Cmentarz jest nieogrodzony. Widocznie nie potrzebuje muru, bramy. Nie stworzono tutaj żadnej bariery między światem żywych i umarłych. Nieboszczycy – nie licząc mieszkańców leśniczówki – nikomu nie zagrażają. Nikt się ich nie obawia. Najwidoczniej wystarczy izolacja tego świętego miejsca poprzez las i oddalenie od ludzkich skupisk. Las chroni żywych przed grozą śmierci. Pewnie latem można tutaj zobaczyć pasące się sarny i kryjące się wśród grobów zające.

Fot. Igor Hrywna

Cmentarz to prostokąt podzielony na trzy części. Przypomina to dawne uprawy trójpolowe. Najstarsza część już zanika. Groby są już bezimienne. Groby są spłaszczone. Tworzą niewielkie kopczyki. Cmentarz z XIX wieku powoli przestaje istnieć. Sądzę, że groby tutaj miały drewniane krzyże. Widać tutaj bowiem tylko jeden nagrobny krzyż z żelaza. I to on ocalał. Jest z pewnością z XIX wieku. Ten jeden krzyż na środku ciągle przypomina o świętym miejscu. Ta część cmentarza nie jest zarośnięta. Ktoś skosił tutaj trawę, i to bardzo starannie. Stary cmentarz nie jest zaśmiecony. Stare drzewa wycięto już dawno. Siły przyrody nie mogą robić wszystkiego, co chcą. Ludzie przeciwstawiają się im, kosząc trawę, wycinają drzewa i krzewy. Nie niszcząc przy tym resztek grobów. Szanują znikające już groby. Ta część cmentarza, otoczona niezwykłą jak na takie miejsca troską, żyje jakimś swoim własnym, wiekowym życiem.

Fot. Igor Hrywna

W tym miejscu warto przywołać nową modę. Wielu ludzi decyduje się na złożenie swych prochów w takich właśnie miejscach. Przyszli umarli wyrażają wolę, by ich spopielone ciała składać w lasach pamięci. Jest to specjalnie wydzielona część cmentarza, która przypomina las. Nie umieszcza się tam tablic. Nie ma grobów. Urny zwykle są zrobione z biodegradowalnego materiału. Umarłym zależy na tym, by jak najszybciej połączyć się z matką Ziemią i stać się tablicą Mendelejewa. Nie chcą czekać na powolny proces rozkładu ciał i grobów. Nie chcą sprawiać kłopotu rodzinie. Nie chcą obciążać troską o grób. Chcą już w chwili pogrzebu przyspieszyć cały proces zaniku swego materialnego pobytu na ziemi. Na takim cmentarzu nazwiska zmarłych są upamiętnione w specjalnie wydzielonym miejscu, gdzie można stawiać świece i składać kwiaty.

Fot. Igor Hrywna

Druga część cmentarza jest z pierwszej połowy XX wieku. Groby ciągle istnieją. Nagrobki nie są zniszczone przez ludzi. Niszczeją same pod wpływem sił przyrody. Tej części cmentarza nikt nie odważa się też dewastować, okradać. Wygląda to tak, jakby ktoś ciągle czuwał nad umarłymi ludźmi z pierwszej połowy XX wieku. Stare płyty nagrobne czasem ktoś wymienia. Najprawdopodobniej jest to ktoś, kto wyjechał z Orzechowa do Niemiec i odczuwa potrzebę troski o groby swych bliskich.

Fot. Igor Hrywna

Nowy cmentarz w Orzechowie – tak go nazwijmy – niczym nie różni się od innych współczesnych mu cmentarzy. Nowy i czynny cmentarz sąsiaduje z dwoma starymi cmentarzami. Nie jest od nich oddzielony. Poza tym na pierwszy rzut oka nie powoduje żadnego zadziwienia. Jest taki sam jak wszystkie inne w Polsce cmentarze z przełomu XX i XXI wieku. Nagrobki są takie same jak w całej Polsce. Obok jest śmietnik. Tradycyjnie pełno w nim kwiatów, doniczek, szklanych pojemników po zniczach. Wszystkiego dopełnia parking. Nowy cmentarz jest miejscem, gdzie grzebane są ciała ludzi umarłych niedawno, na przestrzeni 20-30 lat. Ich bliscy mieszkają gdzieś blisko Orzechowa. Na przykład w Pluskach lub w Stawigudzie. Widać tu ustandaryzowane pomniki. Są też świeże wiązanki kwiatów, świeczki, lampki. Na tym cmentarzu są ludzie. Sprzątają. Myją nagrobki. Jednak przyjazd tutaj wymaga pewnego trudu. Musimy zapytać, dlaczego ktoś decyduje się na złożenie swych członków na tak odludnym cmentarzu. Musi być jakaś przyczyna tego stanu rzeczy.

Fot. Igor Hrywna

Cmentarz w Orzechowie ma zatem dużo szczęścia. Nie powtórzył typowego losu innych cmentarzy z wymarłych wsi na Warmii i Mazurach po II wojnie światowej. Wystarczy porównać inne wsie, które podzieliły los Orzechowa. Cmentarz przy opuszczonej wsi z reguły dzieli los byłych mieszkańców. Cmentarze umierają wraz z umarłymi wsiami, dworami czy pałacami. Rzadko ktoś je odwiedza. Jeśli jeszcze widać ślady grobów, to wyłącznie jest to wynik działania miłośników historii, różnego rodzaju entuzjastów przeszłości i regionalistów. Cmentarz obok kościoła stał się obecnie najważniejszą częścią wsi. Orzechowo istnieje jako miejscowość dzięki sakralnej przestrzeni. Dzięki cmentarzowi las nie pochłonął wsi zupełnie. To dzięki cmentarzowi ludzie przyjeżdżają tutaj ciągle, by odwiedzać swoich umarłych. Wieś zatem została już obecnie zredukowana w gruncie rzeczy do cmentarza. Jest to wieś umarłych. To mówią groby. Obecnie cmentarz obsługuje jakąś niewidzialną, a zarazem sporą lokalną społeczność spoza wsi. Wokoło nie widać żywej społeczności, a istnieje ciągle cmentarz. Widać systematyczne powiększanie się cmentarza. I mimo że ludzie porzucili wieś, cmentarz dalej funkcjonuje tak, jakby wsi nikt nie opuszczał. Dzięki cmentarzowi wieś istnieje dalej mimo braku mieszkańców. Jakby za nich ludzie z okolicy przynoszą nadal martwych ludzi i powtarzają nieustannie rytuał pogrzebowy. Nowy cmentarz jest kontynuacją wyraźnie dwóch poprzednich. Widać tutaj oś czasu. Jest to linia trwania jednej ludzkiej wspólnoty żywych, którzy przekształcają się w zmarłych. Ale pamięć o nich w tym miejscu uparcie jest odnawiana. Nikt nie chce niszczyć starych grobów. Nie zostały zniwelowane na początku XX wieku, aby zrobić miejsce nowym grobom, a po wyjeździe mieszkańców w drugiej połowie XX wieku pozostawiono je, by chować nowych umarłych w nowym miejscu tak, by nie naruszały ciał wcześniej umarłych ludzi. Wygląda to na pragnienie, by Orzechowo ocalało.

Marek Melnyk

2001-2025 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 7B