Skoki ustępują panczenom, czyli nowy dominator

2025-03-02 20:02:47(ost. akt: 2025-03-02 20:08:45)
Łyżwiarze szybcy rywalizowali na torze w Sanoku

Łyżwiarze szybcy rywalizowali na torze w Sanoku

Autor zdjęcia: Ryszard Biel

Jeszcze zima – to znów o sportach zimowych. Pisałem o nich ostatnio parokrotnie, ale przecież nie będę o saneczkarstwie (gratulacje za 2 medale na mistrzostwach Europy!), skokach narciarskich czy łyżwiarstwie szybkim pisać w lipcu.
Oto na naszych oczach, po cichu, zupełnie niespektakularnie dokonuje się zmiana w polskich sportach zimowych, jeśli chodzi o dyscyplinę numer 1. Drugi katastrofalny sezon skoczków, którzy najwyżej marzą sobie, aby wdrapać się choćby na najniższy stopień podium w Pucharze Świata, zderza się z fantastyczną ofensywą łyżwiarstwa szybkiego.

Rozpoczęła się ona już w sezonie 2023/2024, ale to w tym obecnym, 2024/2025 zbieramy medalowe żniwo, a polska łyżwiarka została pierwszy raz w historii liderką Pucharu Świata. Ba, zdarzyło się, że na pudle PŚ stanęły 2 nasze reprezentantki. Do tego dochodzi fakt, że choć panie tradycyjnie są z przodu, to panowie spisują się całkiem dobrze. Co więcej: mamy wszechstronność, o którą wcześniej było ciężko – jesteśmy w męskiej czołówce nie tylko na krótkich dystansach (500,1000 i 1500 metrów), ale też na długich (5000 metrów i drugi wynik naszego zawodnika w PŚ w Tomaszowie Mazowieckim).

Ta zmiana, w której monopoliści, jeśli chodzi o miłość polskich kibiców i wyniki sportowe (10 medali, w tym 4 złote, na 23 medale zdobyte przez Polskę na zimowych igrzyskach olimpijskich), czyli skoczkowie narciarscy, ustępują miejsca łyżwiarstwu szybkiemu (6 medali, w tym 1 złoty na ZIO), to nie tylko fakt, że jedna dyscyplina sportów zimowych wypiera drugą, jeśli chodzi o bycie dominatorem. To także inny fakt. Skoki narciarskie, w Polsce całkowicie zdominowane przez mężczyzn, ustępują łyżwiarstwu szybkiemu, w którym w naszym kraju teraz (i w historii) lepiej na arenie międzynarodowej spisują się panie. Na potwierdzenie tych słów dodam, że 2/3 polskich medali olimpijskich w łyżwiarstwie szybkim zdobyły nasze reprezentantki. Tak, tak, poczynając od Elwiry Seroczyńskiej i Heleny Pielczykówny na igrzyskach w 1960 roku, a kończąc na brązie i srebrze kobiecych łyżwiarskich drużyn na ZIO w 2012 i 2016 roku.

Cofając się o ćwierć wieku i podsumowując starty Biało-Czerwonych w sportach zimowych na mistrzostwach świata i zimowych igrzyskach olimpijskich w XXI wieku, to symboliczną pałeczkę sztafetową najpierw dzierżył biathlon dzięki mistrzowi globu i medaliście olimpijskiemu Tomaszowi Sikorze, a potem ową metaforyczną pałeczkę w polskiej zimowej sztafecie przejęły biegi narciarskie w osobie pięciokrotnej medalistki olimpijskiej Justyny Kowalczyk (najbardziej utytułowana sportsmenka, jeśli chodzi o liczbę medali w historii udziału Polaków w ZIO, choć pod względem złotych to na pierwszym miejscu jest Kamil Stoch z 3 „Mazurkami Dąbrowskiego” na swoim koncie), a następnie przyszła kolej na skoki narciarskie, a teraz panczeny. Ta ostatnia zmiana dzieje się na naszych oczach…

Ryszard Czarnecki

2001-2025 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 7B