Zapach dyktatury
2025-03-02 19:54:14(ost. akt: 2025-03-02 19:59:25)
W szóstym co do wielkości kraju Unii Europejskiej – Rumunii polityczny skandal za skandalem. Najpierw pierwszy raz w historii EWG/UE unieważniono tam wybory prezydenckie. W pierwszej turze prawie jedną czwartą głosów zdobył wróg tamtejszego establishmentu Calin Georgescu. Ważność pierwszej tury (odbyła się 24 listopada) uznał rumuński trybunał konstytucyjny, po czym cztery dni przed drugą turą wybory unieważniano. Wywołało to dość duże poruszenie w kręgach politycznych i medialnych i w Europie, i Ameryce. Takiego numeru bowiem w dziejach demokracji liberalnej w Europie jeszcze nie było!
Okazało się następnie, że w tym największym bałkańskim kraju stało się dokładnie tak jak w definicji Alfreda Hitchcocka odnośnie do tego, jak powinien powstawać dobry, wciągający sensacyjny film: najpierw trzęsienie ziemi, a potem groza ma narastać. I tak zrobiły rumuńskie „elyty”: tuż przed powstaniem tego tekstu aresztowany został tenże Georgescu. Skądinąd od grudnia mówiło się, że odpowiednik PKW w Rumunii nie dopuści go do udziału w wyborach planowanych na maj (4 maja pierwsza tura, dwa tygodnie później druga tura). Ten scenariusz właśnie się realizuje.
Dlaczego tak czynią władze w Bukareszcie? To proste. Wszystkie sondaże wskazują na zwycięstwo prawicowego kandydata. Niektóre z nich dawały mu wygraną nawet już w pierwszej turze!
Nie zgadzam się z wieloma poglądami pana Georgescu, za którym zresztą nie stoi żadna partia polityczna i jest rzeczywiście kandydatem obywatelskim i niezależnym. Ale przecież tak naprawdę nie o tego, dość skrajnego rzeczywiście polityka tu chodzi. Chodzi o pryncypia! Chodzi o to, czy demokracja ma być pozorna, czy realna. Czy rzeczywiście należy uznać, że jak wygrywają nasi, to demokracja istnieje i powodzi się jej znakomicie, ale jak nasi przegrywają, to już demokracji nie ma? Tego typu pseudoargumenty słyszeliśmy przez szereg lat w Polsce.
Za komuny pamiętam dowcip: Czym to różni się demokracja od demokracji socjalistycznej? Tym, czym krzesło od krzesła elektrycznego. Dla tych, którzy nie pamiętają: przez dziesiątki lat wyroki śmierci w Ameryce wykonywano, puszczając prąd przez głowę skazańca, który siedział właśnie na owym krześle elektrycznym.
Za komuny pamiętam dowcip: Czym to różni się demokracja od demokracji socjalistycznej? Tym, czym krzesło od krzesła elektrycznego. Dla tych, którzy nie pamiętają: przez dziesiątki lat wyroki śmierci w Ameryce wykonywano, puszczając prąd przez głowę skazańca, który siedział właśnie na owym krześle elektrycznym.
Dziś od czasów komuny dzieli nas już trzy i pół dekady. Teraz mówi się o „demokracji liberalnej”. Po tym, co dzieje się w Rumunii, gdzie „demokracja liberalna” przekształca się w najlepsze (albo w najgorsze) w dyktaturę oraz po funkcjonowaniu współczesnej „demokracji liberalnej” w Polsce, po tym, jak „demokracja liberalna” za wszelką cenę chce zdusić wybierane w demokratycznych wyborach cztery razy z rzędu władze na Węgrzech, mam nieodparte wrażenie, że kawał o „demokracji socjalistycznej”, tyle że z przymiotnikiem „liberalna”, można, o zgrozo, opowiadać dalej.
Trawestując Szekspira: źle się dzieje w państwie rumuńskim. W polskim zresztą też nie lepiej...
Trawestując Szekspira: źle się dzieje w państwie rumuńskim. W polskim zresztą też nie lepiej...
Ryszard Czarnecki
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez