Patron zakochanych
2025-02-14 14:26:38(ost. akt: 2025-02-14 14:30:48)
14 lutego przypada wspomnienie św. Walentego, a także tak zwany dzień zakochanych, zwany w Polsce walentynkami. Paradoksalnie, choć Walenty żył znacznie wcześniej, niż istnieje tradycja walentynek, to jednak zaciekawienie postacią świętego byłoby nikłe, gdyby nie właśnie świeckie obchody tego dnia.
O Walentym wiemy tak naprawdę niewiele, choć istnieje sporo podań dotyczących jego osoby. Samo imię odchodzi już w zapomnienie. W Polsce nosi je ponad 4,5 tys. mężczyzn i ok. 8 tys. kobiet, głównie starszych osób. Najwięcej kobiet o tym imieniu mieszka na Podlasiu, a mężczyzn w Wielkopolsce. Bywają lata, gdy imię to w ciągu roku nie jest nadane ani jednej osobie. Jeśli chodzi o patrona osób noszących to imię, to znamy przynajmniej trzy przekazy.
Kim był Walenty?
Najmniej prawdopodobny przekaz to ten, że Walenty był młodym chrześcijaninem skazanym za pomoc udzielaną swoim współwyznawcom. Przed śmiercią podobno wysłał list do ukochanej podpisany jako „Twój Walenty”. To wersja romantyczna, stworzona prawdopodobnie dla uzasadnienia walentynek i wygląda mi na współczesną narrację odwołującą się do historii, w której Walenty w przeddzień swojej śmierci napisał list do córki senatora Asteriusza, w którym dawał jej wskazówki, jak ma prowadzić chrześcijańskie życie. List zaadresowany był: „Dla Ciebie od Twojego Walentego”. Ta wersja nie doprowadziłaby jednak do tak szerokiego kultu tego świętego. Pozostałe dwie tak naprawdę pokrywają się i prawdopodobnie chodzi o tę samą osobę, choć trudno mi z nich wysnuć, dlaczego Walenty ma dwa groby: rzymski i ten w Terni. Walenty na pewno żył w III wieku i był kapłanem. W czasie prześladowań chrześcijan miał im towarzyszyć w procesach i egzekucjach. Podobno też uzdrowił ze ślepoty córkę sługi cesarskiego i doprowadził do nawrócenia jego rodziny, co wywołało gniew cesarza, który kazał go ściąć, zwłaszcza że kapłan w trakcie przesłuchań nie wyrzekł się wiary w Chrystusa. Jego śmierć nastąpiła, według tradycji, właśnie 14 lutego. Pochowano go niedaleko via Flaminia w Rzymie. Kult Walentego rozszerzał się dość dynamicznie. Już w IV wieku do jego grobu pielgrzymowali wierni. Za czasów papieża Juliusza I na miejscu jego pochówku została wzniesiona bazylika pod wezwaniem św. Walentego. Miejsce to – katakumby i bazylika św. Walentego – znajduje się przy obecnej ul. Marszałka Piłsudskiego w Rzymie. Nie jest ono dostępne zwiedzającym. Relikwie świętego z tejże bazyliki już w XIII wieku zostały przeniesione do bazyliki św. Praksedy. Część z nich – mowa o czaszce świętego – znajduje się w bazylice rzymskiej Santa Maria in Cosmedin (w kościele należy skierować się na lewo i w drugiej kaplicy, na ołtarzu znajduje się relikwiarz z czaszką świętego). Jest to kościół dość znany zwiedzającym Rzym, ponieważ tuż przy nim są umieszczone tzw. Usta Prawdy, które każdy turysta przybywający do Rzymu chce zobaczyć i włożyć w nie rękę.
Święty Walenty w kulcie Kościoła
Kościół św. Walentego wspomina przede wszystkim jako biskupa Terni w Umbrii. Tam też znajduje się do dziś najbardziej znane miejsce jego kultu. W 1644 roku Walenty został patronem miasta. Pod koniec XVII wieku wykonano srebrny sarkofag, w którym złożono szczątki świętego. W kościele, o który dbali karmelici, za głównym ołtarzem znajdowała się tzw. Confessione di San Valentino z XVII-wiecznym obrazem ukazującym męczeństwo św. Walentego. W XIX wieku klasztor karmelitów sprzedano gminie Terni, a ta całkowicie przebudowała go na mieszkania. A kościół został oddany duchowieństwu świeckiemu. W 1906 roku karmelici bosi powrócili do Terni i wybudowali po wschodniej stronie kościoła skromny klasztor. Kościół, znajdujący się w stanie zupełnego upadku, odnowiono w latach 30. W 2003 roku grób świętego został przeniesiony do nowego ołtarza. W tym samym roku powróciła do Terni część czaszki świętego, skradziona z jego grobu w 1979 roku.
Walenty na tle miłosnym
Skąd jednak te powiązania świętego z zakochanymi? Otóż w opowieściach o Walentym przewija się wątek, że w czasach prześladowań chrześcijan udzielał on ślubów, a osoby zawierające związki małżeńskie 14 lutego, w rocznicę jego śmierci, wspominały go z czcią i wdzięcznością. Jak opowiada Basia Kamińska – licencjonowany przewodnik w Rzymie, w Watykanie i w regionie Lacjum – istnieje legenda, że pewnej parze, Sabinowi i Serapii, dwójce młodych ludzi, którzy pochodzili z dwóch różnych klas społecznych, biskup Walenty udzielił ślubu. Sabino był rzymskim centurionem i poganinem, Serapia zaś młodą chrześcijanką. Zakochani bardzo chcieli złożyć śluby małżeńskie, ale różnica wiary im prawnie na to nie pozwalała. Wówczas to Serapia namówiła Sabina, żeby nawrócił się na wiarę chrześcijańską, co też uczynił. Walenty przygotował do chrztu młodzieńca. W międzyczasie Serapia poważnie zachorowała i Sabino błagał biskupa Walentego, aby całą ceremonię zaślubin przyspieszyć, chcąc zdążyć przed śmiercią panny młodej. Legenda podaje, że w momencie, kiedy Walenty wzniósł ręce do nieba, by pobłogosławić ich związek, zarówno Serapia, jak i Sabino razem wyzionęli ducha w miłosnym uścisku, będąc już na zawsze razem.
Inna zaś opowieść głosi, że pewnego dnia biskup Walenty usłyszał kłótnię młodych narzeczonych. Poszedł zatem do swojego ogrodu, zerwał różę i przyniósł im ją w prezencie, prosząc, aby się pogodzili. Namówił oboje, aby ostrożnie złapali kwiat za łodygę i modlili się wspólnie o to, aby ich miłość trwała wiecznie. Nieco później narzeczeni powrócili do Walentego, prosząc go o udzielenie im ślubu. Ta niesamowita historia wkrótce obiegła całą okolicę i wszyscy młodzi narzeczeni zwracali się do Walentego, aby ten udzielił im ślubu. Od tego czasu wiele młodych par udawało się z pielgrzymką do Terni 14 lutego każdego roku, aby sobie ślubować.
Jeszcze inna legenda opowiada, iż Walenty podarował biednej młodej dziewczynie pieniądze na jej posag. Bez niego nie miałaby ona szans na to, żeby wyjść za swojego ukochanego. Być może to właśnie sprawiło, że św. Walenty stał się patronem zakochanych.
Czyń dobro małymi rzeczami
Dla porządku warto też przywołać angielską legendę, z której wynika, że Walenty był angielskim mnichem, który martwił się bardzo, że nie potrafi czynić wielkich dzieł dobroci i miłości, tak jak robili to jego współbracia. Pewnego dnia jednak usłyszał głos anioła, który podpowiedział mu trzykrotnie: „Czyń dobro małymi rzeczami”. Walenty posadził więc kwiaty na drodze, którą ludzie szli do pracy w polu. Posyłał też kwiaty młodym matkom, a dzieciom prezenty. Podobno dzięki tym skromnym gestom wśród ludzi zamieszkała dobroć i miłość. Po śmierci Walentego pamięć o jego uczynkach sprawiła, że w dzień jego urodzin, 14 lutego, posyłano sobie kwiaty i życzenia z zapewnieniem przyjaźni i miłości.
Miasto zakochanych
Poza wątkami romantycznymi uważa się, że za przyczyną św. Walentego wielu chorych odzyskało zdrowie, co spowodowało, że św. Walenty jest czczony do dziś jako patron chorych, pomocny szczególnie w przypadku padaczki i chorób nerwowych. W Polsce kult św. Walentego jest również obecny. Święty wspominany jest do dzisiaj w Krobi (archidiecezja poznańska), w parafii Grabowiec, w Hucie Krzeszowskiej, w Uchaniach. Jego relikwie są także przechowywane w relikwiarzu w parafii Dub. Jednak najbardziej znany w Polsce ośrodek kultu św. Walentego znajduje się w Chełmży. Od czasu, gdy moda na walentynki nabrała widocznego dynamizmu, chełmińska relikwia odzyskała dawne znaczenie i 14 lutego 2002 roku, po prawie 200 latach, ponownie została wystawiona. Zapoczątkowano w ten sposób w mieście uroczyste obchody dnia św. Walentego, na które zjeżdżają turyści, pielgrzymi, zakochani, by pobyć w bliskiej obecności Walentego, który błogosławi tym, którzy kochają. Dlatego też to przepiękne średniowieczne miasto nosi też nazwę miasta zakochanych. Geneza walentynek i patron tego zwyczaju mają, okazuje się, dość długą, ciekawą i zawiłą historię i walentynki nie są tylko „świętem komercji”. Z pewnością w kulturowych przekazach są ziarna prawdy, z których wynika jedno: ludzie zawsze chcieli celebrować miłość, przyjaźń, wzajemne oddanie. Jest taki piękny wiersz Miłosza, który brzmi: „Jeżeli Boga nie ma, to nie wszystko człowiekowi wolno. Jest stróżem brata swego i nie wolno mu brata swego zasmucać, opowiadając, że Boga nie ma”. Parafrazując go, chciałabym powiedzieć tym, którzy niejednokrotnie mają niezwykle sceptyczny, zdystansowany stosunek do tego dnia, a wręcz go zwalczają: „Jeśli ktoś tego dnia chce celebrować miłość, to nie wolno ci tego ganić. Jesteś stróżem brata swego i nie zasmucaj go, opowiadając, że tego dnia jest czymś naiwnym i śmiesznym wyrażać swą miłość”. Nie odbieraj kochającym tej radości!
Zdzisława Kobylińska
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez![FB](/i/icons/fb.png)