Wypłyń na głębię!

2025-02-08 21:31:07(ost. akt: 2025-02-08 21:34:10)
Jacopo Tintoretto "Chrystus nad Morzem Galilejskim"

Jacopo Tintoretto "Chrystus nad Morzem Galilejskim"

Autor zdjęcia: Wikipedia

„Gdy przestał mówić, rzekł do Szymona: «Wypłyń na głębię i zarzućcie sieci na połów!». A Szymon odpowiedział: «Mistrzu, całą noc pracowaliśmy i nic nie ułowiliśmy. Lecz na Twoje słowo zarzucę sieci». Skoro to uczynili, zagarnęli tak wielkie mnóstwo ryb, że sieci ich zaczynały się rwać”.
Słowa te z Ewangelii św. Łukasza usłyszymy w niedzielę, 9 lutego. Ich sens św. Jan Paweł II wyjaśniał w ten sposób: „[…] ze szczególną mocą docierają do nas słowa, które Pan Jezus skierował kiedyś do Piotra: Duc in altum! — Wypłyń na głębię! To wezwanie wypowiedziane u brzegów Jeziora Galilejskiego miało sens praktyczny — była to propozycja, aby Piotr odbił od brzegu i mimo zniechęcenia raz jeszcze zarzucił sieci. Równocześnie jednak miało ono głęboki sens duchowy: było zachętą do wiary. Tak właśnie zrozumiał je Piotr i zawierzył: «Panie, (…) na Twoje słowo zarzucę sieci» (Łk 5,5). To zaś zawierzenie stało się fundamentem apostolskiej misji, którą Chrystus przekazał Piotrowi, mówiąc: «Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił» (Łk 5,10).

Duc in altum! Dzisiaj te Chrystusowe słowa kieruję do każdego i każdej z was: «Wypłyń na głębię! Zawierz Chrystusowi, pokonaj słabość i zniechęcenie i na nowo wypłyń na głębię! Odkryj głębię własnego ducha. Wnikaj w głębię świata. Przyjmij słowo Chrystusa, zaufaj Mu i podejmij swą życiową misję. Ludzie nowego wieku oczekują twojego świadectwa. Nie lękaj się! Wypłyń na głębię — jest przy tobie Chrystus»”.

Inaczej i wyżej

Do tej wymownej i uniwersalnej interpretacji każdy z nas może dopisać własne jej rozumienie. Co konkretnie dla mnie oznacza wezwanie Chrystusa „Wypłyń na głębię”? Czy to miejsce, w którym obecnie się znajduję, jest niewystarczające dla mnie? Czy niezależnie od mojej stabilizacji, aby nie ulec stagnacji, mam obowiązek weryfikować moje tu i teraz? Czy powinienem szukać wciąż świeżości i niebanalności mojego istnienia? A może jego pełni, autentyczności, piękna? Mój profesor od etyki Tadeusz Styczeń powtarzał często, żebyśmy byli „inaczej i wyżej”. Myślę, że chodziło mu właśnie o tę głębię przeżywania życia, w której mieści się wszystko: dynamika życia, jego piękno, szlachetność, rozmach, pełnia, prawdziwość, radość, pokój, miłość. Te wartości są niezbędne w życiu, one je budują, nadają mu barwę i smak. A bez nich życie staje się jazdą na jałowym biegu. Bo wówczas żyjemy w stagnacji, zaledwie na powierzchni życia, prześlizgujemy się przez nie, nie odczuwając wiele z jego atrakcyjności, powabu, urokliwości i… boskości. Życie wydaje się wówczas, jak pisze Jean Paul Sartre, francuski egzystencjalista, przypadkowe, niedorzeczne — „Absurdem jest, żeśmy się urodzili, i absurdem, że umrzemy”. Kto chce mieć takie doświadczenie życia?

Jeśli chcesz

Człowiek, a na pewno chrześcijanin, jest powołany do korzystania z pełni swojego istnienia, jednak to od niego zależy, czy zechce z tej oferty skorzystać, czy nie. Chrystus mówi zawsze „jeśli chcesz”… Owszem, zachęca, ale decyzję pozostawia wolności człowieka. Piotr mógł nie posłuchać głosu Pana, gdy ten powiedział: „Wypłyń na głębię, zarzuć sieci”. W końcu Chrystus był nauczycielem, nie rybakiem. Piotr, wytrawny znawca swojego fachu, wiedział, że nic nie złowi, zwłaszcza gdy już próbował, ale zaryzykował mimo tego, że przeczuwał kompromitację w oczach innych rybaków. Wypłynął na głębię mimo dyskomfortu, niepewności, wizji utraty reputacji w oczach innych. Uwierzył na słowo Chrystusowi. A to, co wydarzyło się potem, już nie w sensie dużej ilości złowionych ryb, ale tego, co stało się z jego życiem, przerosło jego wyobrażenia. Ba, on nawet nie mógł ich mieć. On doświadczył czegoś, o istnieniu czego nawet nie wiedział, nie słyszał, istnienia czego nie przeczuwał.

Dziś my także, gdy słyszymy te słowa, jesteśmy w sytuacji Piotra. Możemy wypłynąć w nieznane, na szerokie i głębokie wody, nie wiedząc, dokąd te wody nas zaprowadzą, ale możemy też siedzieć na mieliźnie. Wielu ludzi, jak mówił papież Franciszek, „nie chce wyjść ze swojej strefy komfortu”, bo tu czują się pewni, ustabilizowani, niewiele się od nich wymaga, na ogół świat zostawia ich w spokoju, nikogo nie interesują i sami nie interesują się innymi, są skupieni na sobie i żadna głębia ich nie pociąga. Żyją od do. Ale przecież Bóg „powołał nas do wspólnoty z Synem swoim Jezusem Chrystusem, Panem naszym”, jak pisze św. Paweł, a zatem naszym naturalnym środowiskiem powinna być głębia.

Daj mi poznać siebie, bym mógł poznać Ciebie

Jak na nią wypłynąć? Dziś, w świecie chaosu aksjologicznego, pluralizmu opinii, powierzchownych informacji, szybko zmieniających się norm, wypłynięcie na głębię jest zachętą, jak radził Viktor Frankl, do poszukiwania przede wszystkim głębszego sensu życia, budowania życia wewnętrznego, do szukania szczerych i prawdziwych relacji międzyludzkich. Do tworzenia ze swojego życia autentycznego, a nie podrabianego dzieła sztuki. Pięknego i prawdziwego w każdym jego aspekcie. Nasze ziemskie życie jest tylko jedno, warto je zatem przeżyć w pięknej codzienności, której, niestety, często nienawidzimy właśnie z powodu jej mierności, zabiegania, bylejakości i brzydoty, także tej moralnej. To można jednak zmienić. Trzeba wykrzesać z siebie odwagę, podjąć ryzyko i zaufać Chrystusowi, aby wyjść z tej egzystencjalnej płycizny i zanurzyć się w głębi życia. Ale też w głębi swojego jestestwa. To jest niezwykle istotne, gdyż bez poznania samego siebie ukrytego w głębi swojego wnętrza nie tylko nie można nawiązać kontaktu z samym sobą, ale również nie można poznać Boga. Święty Augustyn modlił się: „Daj mi poznać siebie, bym mógł poznać Ciebie”. Wypłynięcie na głębię zatem oznacza poznanie Boga, a w Nim siebie. Ten proces poznawania siebie, jak mówi jezuita o. Stanisław Biel, „jest świadomym podjęciem powołania do rozwoju na wszelkich poziomach i etapach życia. Każdy z nas jest włączony w to powszechne prawo. Jesteśmy powołani, by wzrastać w wymiarze osobowościowym, moralnym, społecznym, duchowym, transcendentnym... w kierunku Pełni, która jest w Bogu”.

Wypłynięcie na głębię to propozycja, którą dziś składa Jezus nam wszystkim. Nie wszyscy z niej skorzystają, lecz tych, którzy pójdą za nią, czeka życie warte przeżycia, w którym objawia się jego cel, którym jest niebo; szczęście, które wypływa z postępowania zgodnego ze wskazaniami Jezusa; wyzwolenie, które niesie prawda; nadzieja, która wypływa z wiary w życie wieczne. A zatem „wypłyń na głębię”, „zarzuć sieci”, a zobaczysz, jak niewyobrażalnie zmieni się twoje życie.

Zdzisława Kobylińska

2001-2025 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 7B