S. Clare Crockett – życie na maksa

2024-11-23 19:10:54(ost. akt: 2024-11-23 19:15:36)

Autor zdjęcia: Wikipedia

Na mojej liście świętych nieświętych jest też młoda Irlandka s. Clare Crockett, która bez wątpienia inspiruje nie tylko młodych, lecz wszystkich zafascynowanych jej życiem, które uległo radykalnej zmianie po spotkaniu z Bogiem. Zanim jednak stała się siostrą zakonną i oddała się całkowicie służbie Kościoła, Clare prowadziła życie świeckie, które dla wielu, nie tylko jej rówieśników, było spełnieniem marzeń – pełne energii, ambicji, dobrze zapowiadającej się kariery w show-biznesie, nieustającej zabawy, imprez do białego rana z używkami w tle, relacji romantycznych i wielkich planów na przyszłość. Jednak, jak okazało się, nie było to jej ostateczne przeznaczenie. Historia przemiany Clare jest świadectwem, jak znalezienie się na nieoczekiwanych drogach może prowadzić do odkrycia głębszego sensu życia.
Dzieciństwo w Derry

Clare Crockett urodziła się 14 listopada 1982 roku w Derry w Irlandii Północnej. Była najmłodsza z trójki dzieci w kochającej się, choć zwyczajnej rodzinie. Clare od najmłodszych lat wyróżniała się nie tylko ogromnym poczuciem humoru, co widać po uśmiechu na licznych zdjęciach, ale również naturalnym talentem aktorskim. W szkole średniej najbardziej pasjonowała się literaturą i teatrem. Była zauważalną uczennicą, ponieważ lubiła wygłupiać się, grając rolę klasowego błazna. Uwielbiała być w centrum uwagi, a jej charyzma przyciągała zarówno rówieśników, jak i dorosłych. Wychowywała się w środowisku pełnym wyzwań. Derry było miastem podzielonym politycznie i religijnie, a konflikty między katolikami i protestantami kształtowały rzeczywistość codziennego życia. W takiej atmosferze, gdy przyjaciół miało się i wśród katolików, i wśród protestantów, a Clare nade wszystko uwielbiała przebywać w towarzystwie, trudno było młodej osobie wzrastać w wierze. Dlatego Clare, choć wychowana w rodzinie katolickiej, początkowo nie przywiązywała większej uwagi do wiary. Nie modliła się ani nie chodziła do kościoła. Jak sama później przyznała, „kościół był dla niej jedynie obowiązkiem i tradycją, nie zaś miejscem spotkania z Bogiem”.

Pierwsze kroki w świecie show-biznesu

Marzenia Clare od najmłodszych lat były jasne: chciała być sławna. Clare chętnie opowiadała o swoich planach na przyszłość – marzyła o wielkich rolach filmowych i czerwonym dywanie. Wiedziała, że ma sporo zalet: wielki talent artystyczny, piękny głos, atrakcyjny wygląd fizyczny i zdumiewającą osobowość. To wszystko szybko otworzyło przed nią drzwi do świata rozrywki. Jako nastolatka zaczęła angażować się w działania lokalnych teatrów i w produkcje filmowe. Dołączyła do agencji aktorskiej już w wieku 14 lat i dostała swoją pierwszą pracę w wieku 15 lat. Pracowała jako aktorka teatralna, pisarka i reżyserka, a także jako prezenterka telewizyjna w Channel 4. Zaproponowano jej również stanowisko w jednej z najsłynniejszych na świecie wersji Nickelodeona przy produkcjach telewizyjnych i filmowych, o czym marzyły rzesze młodych ludzi. Jako nastolatka była, jak sama przyznała, dziką dziewczyną, która kochała imprezować. W 2002 roku dostała małą rolę w filmie Paula Greengrassa pt. „Sunday” z 2002 roku, opowiadającym o wydarzeniach Bloody Sunday w Derry w 1972 roku. Jej życie nabierało tempa. Londyńska scena kulturalna wciągnęła ją bez reszty – castingi, próby, występy, a wieczorami niekończące się, jak by dziś powiedzieli młodzi, melanże. Uwielbiała muzykę, tańce i imprezy. Przeżywała młodość na własnych warunkach – pełną zabawy i szaleństw. Clare była znana z żywiołowego charakteru i poczucia humoru. Często organizowała spotkania towarzyskie, na których brylowała jako dusza towarzystwa. Clare, pełna życia, odwagi i marzeń, zdecydowana była osiągnąć sukces za wszelką cenę. Wielu znajomych wspomina ją jako osobę, która pragnęła miłości i uznania, ale rzadko pozwalała, by inni dostrzegli jej wrażliwość. Jednak z biegiem czasu zaczęła zauważać, że to, co oferuje świat, nie jest w stanie zaspokoić jej najgłębszych pragnień.

Pijaństwo, nieczystość, próżność gwoździami w krzyżu Chrystusa

Można powiedzieć, że dosłownie wszystko zmieniło się, gdy Clare miała 17 lat. Jej przyjaciółka zaproponowała jej opłacony wcześniej wyjazd do Hiszpanii ze zorganizowaną grupą, zachęcając, aby dziewczyna pojechała za nią, gdyż przyjaciółka musiała przejść operację z powodu pęknięcia wyrostka robaczkowego. Clare, nie spodziewając się, że ten wyjazd stanie się początkiem nowego rozdziału w jej życiu, bez wahania zgodziła się. Myślała że jedzie „imprezować, pić i tak dalej”, jak mówiła. Jakież było jej zaskoczenie, gdy w miejscu zbiórki zobaczyła grupę katolików pomiędzy 40 a 60 lat, która wybierała się nie na imprezę, ale na pielgrzymkę do tak zwanego Matczynego Ogniska przy jednym ze zgromadzeń zakonnych, gdzie było zorganizowane Spotkanie Wielkiego Tygodnia. Potem zrozumiała, że ta zamiana w ostatniej chwili nie była zbiegiem okoliczności, ale działaniem Opatrzności Bożej.

Podczas pobytu w słonecznej Hiszpanii na początku rekolekcji chciała się tylko opalać, palić papierosy, bawić się, ale jednak, wiedziona ciekawością, zaczęła brać udział w rekolekcjach, pomału doświadczając wewnętrznej przemiany.

W Wielki Piątek uczestniczyła w adoracji krzyża świętego, decydując się na podejście do krzyża i ucałowanie go. Jak później wspominała, podczas tego aktu ucałowania stóp Chrystusa po raz pierwszy w życiu poczuła prawdziwą obecność Boga, Jego miłosierdzie. Poczuła, że to jej grzechy przybiły Go do krzyża i – jak stwierdziła – „jej pijaństwo, nieczystość, próżność to były te gwoździe w krzyżu Pana”. Widok Ukrzyżowanego poruszył ją do głębi – zrozumiała, że dotychczasowe życie było skoncentrowane na powierzchownych wartościach, że pora na zmianę, że „nie może dłużej tak żyć”. Tego wieczora z płaczem powtarzała słowa: „On mnie kocha i umarł za mnie. Dlaczego nikt mi tego wcześniej nie powiedział?”. Clare zrozumiała, jak bardzo Jezus ją kocha i jak wiele dla niej zrobił. Zrozumiała, że „za miłość odpłaca się samą miłością” i że miłość, której Pan od niej żądał, oznaczała całkowite oddanie. Tego wieczora spontanicznie zdecydowała też, że będzie… zakonnicą i po skończeniu szkoły wróci do Hiszpanii, aby nią zostać. Na słowa, że przecież chciała być sławna, odpowiedziała bez zastanowienia, że w takiej sytuacji zostanie „sławną siostrą”. Decyzja o wstąpieniu do klasztoru, jak można się domyślać, wprawiła w osłupienie jej niezbyt religijną rodzinę i znajomych.

Trudna droga przemiany

Droga do realizacji tego postanowienia nie była wcale prosta. Clare wróciła do domu, ale życie zakonne jednak wydawało się odległym marzeniem. Jej otoczenie nie rozumiało jej decyzji – wiele osób uważało, że Clare porzuca ogromny talent i szansę na wielką karierę. Nawet ona sama przez jakiś czas walczyła z wątpliwościami. Jej rodzina, choć wspierająca, nie kryła wciąż zaskoczenia. Clare, która jeszcze niedawno marzyła o karierze w blasku fleszy, teraz rozważała życie w skromności i ubóstwie. Znajomi patrzyli na nią z niedowierzaniem, próbując przekonać ją do powrotu na dawną ścieżkę. Kiedy więc wróciła do Irlandii, zagrała drugoplanową rolę w filmie i ponownie wpadła w wir powierzchowności i grzechu, który oferował jej świat celebryckiej bohemy. Wyraziła się w ten sposób: „Żyłam bardzo źle; żyłam w grzechu śmiertelnym. Dużo piłam, dużo paliłam, zaczęłam ćpać. Kontynuowałam spotkania z moimi przyjaciółmi, z moim chłopakiem. Kontynuowałam w ten sam sposób. Nie miałam siły, żeby zerwać ze wszystkim, ponieważ nie prosiłam Pana, żeby mi pomógł”. Bóg jednak nie zostawił jej bez wsparcia. Pewnej nocy, po alkoholowej libacji, gdy znów przesadziła i wymiotowała w łazience, miała wrażenie, że słyszy głos Jezusa, który powiedział do niej: „Dlaczego nadal mnie ranisz?”. Ta obecność Boga była tak intensywna, że nie mogła udawać, że jej nie dostrzega. Potem w swoim pokoju w jednym z londyńskich hoteli, czytając harmonogram nagrywania na następny dzień, odczuła tak wielką pustkę, że zdała sobie sprawę z tego, że jej życie nie ma sensu, jeśli nie odda go naprawdę Jezusowi. Ani prośby jej rodziny, ani obietnice jej menedżera nie mogły jej powstrzymać. W 2001 roku Clare podjęła ostateczną decyzję i wstąpiła do zgromadzenia Służebniczek Matczynego Ogniska 11 sierpnia, mając 18 lat, i przyjęła dewizę swojego nowego życia „sama z Samym”. Pierwsze śluby złożyła 18 lutego 2006 roku, przyjmując imię zakonne Clare Maria od Trójcy Świętej i Serca Maryi. Natomiast śluby wieczyste złożyła 8 września 2010 roku. W nowicjacie przeżywała wiele trudnych chwil – musiała nauczyć się dyscypliny, pokory i życia w całkowitym podporządkowaniu regułom zakonnym. Jednocześnie odkrywała radość płynącą z życia w bliskości Boga i służby innym. Siostra Clare wspominała: „Na początku byłam kuszona, żeby spojrzeć wstecz i powiedzieć: chcę to odzyskać. Ale zrozumiałam, że znalazłam jeszcze większą miłość”.

Clare, której śniły się światła reflektorów na scenie, teraz w pełni poświęciła się pracy z młodzieżą, pomaganiu potrzebującym i głoszeniu Ewangelii. Jej charyzma, która wcześniej przyciągała ludzi na scenie, teraz służyła budowaniu wspólnoty i inspirowaniu innych do pogłębiania wiary.

Siostra Clare posiadała szczególny dar docierania do dusz dzieci i młodzieży. Cechami jej duchowości były radość, pogoda ducha i humor. „Oddawała wszystko z wielkim poczuciem humoru” – jak mówiła jej przełożona. Natomiast inna siostra, Ana Maria, do dziś podziwia posłuszeństwo siostry Clare i potwierdza: „Wciąż nie wiem, co lubiła robić, a co było dla niej trudne. Nigdy nie mogłam tego stwierdzić. A kiedy prosiłam ją, żeby coś zrobiła, zawsze odpowiadała: „Oczywiście!”. A na dodatek zawsze obserwowała, co jest potrzebne, i oferowała pomoc”. Inna mówiła, że jak coś robiła, robiła na maksa.

Zawsze rób rzeczy w obecności Boga

Od momentu złożenia pierwszych ślubów służyła we wspólnotach Sióstr Służebniczek w Belmonte, Cuenca (Hiszpania), Jacksonville, Floryda (USA), Walencji (Hiszpania), Guayaquil (Ekwador) i Playa Prieta, Manabí (Ekwador). W Playa Prieta siostry służebniczki prowadziły szkołę, Centrum Edukacyjne Świętej Rodziny, w której biedne dzieci dzięki wielu dobroczyńcom mogły otrzymywać wysokiej jakości edukację katolicką. Uczyła w szkole religii i języka angielskiego. Jej „kurczaki”, jak mówiła o swoich uczniach, kochały ją. W pracy z dziećmi i młodzieżą dawała z siebie wszystko. Siostry po szkole pracowały dodatkowo w parafii i otaczały opieką biedne rodziny. Często też w palącym słońcu lub w ulewnym deszczu siostry odwiedzały zubożałe domy na terenach wiejskich, przynosząc kosze żywności, lekarstwa, odzież. Kilkakrotnie w ciągu roku wspólnoty Sióstr Służebniczek i Braci Domu Matki wraz z grupą młodych ludzi odwiedzały miejscowość Puyo, położone w ekwadorskiej Amazonii. W sobotę, 16 kwietnia 2016 r., s. Clare, ucząc śpiewu aspirantki i postulantki zgromadzenia w budynku szkoły, poczuła trzęsienie ziemi. Dziewczętom kazała uciekać, a sama chciała ratować Najświętszy Sakrament. Niestety, budynek runął. Dopiero na drugi dzień udało się wygrzebać spod gruzu pięć dziewcząt i s. Clare. Gdy odnaleziono jej ciało, w ręku pozostawała część jej gitary, z którą rzadko się rozstawała. Co ciekawe, tego dnia podczas lunchu siostry rozmawiały o śmierci. Siostra Clare powiedziała wówczas: „Czemu miałabym bać się śmierci, skoro mam być z Tym, z którym pragnęłam być przez całe życie?”.

Wieść o jej śmierci szybko obiegła świat, a jej grób w rodzinnym mieście zaczął być odwiedzany przez ludzi z całego świata. Wierzący zaczęli od razu modlić się za jej wstawiennictwem, niektórzy zaczęli przypisywać jej rozmaite cuda, na przykład narodziny bliźniaków z pary bezpłodnych rodziców czy uzdrowienie chłopca w śpiączce, który miał nie przeżyć. A w artykule z 2020 roku w „The Irish Catholic” zaczęto nawoływać do ogłoszenia jej świętą.

Otwarcie procesu beatyfikacyjnego siostry Clare Crockett odbędzie się w niedzielę, 12 stycznia 2025 r., w katedrze w Alcalá de Henares w Madrycie w Hiszpanii o godzinie 17.30. Od tego momentu Clare zostanie ogłoszona Czcigodną Służebnicą Bożą.
Jej życie, choć krótkie, stało się przykładem radykalnej przemiany i całkowitego oddania się Bogu. Clare pokazała, że każdy człowiek, niezależnie od przeszłości, może odnaleźć swoje powołanie i prawdziwe szczęście. I na koniec myśl Clare, którą pozostawiła w swych zapiskach: „Zawsze, zawsze musisz robić rzeczy w obecności Boga”.
Film o siostrze Clare „Wszystko albo nic” można obejrzeć na kanale YouTube.

Zdzisława Kobylińska
Zdzisława Kobylińska

Źródło: Gazeta Olsztyńska

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5