Wyścig klubów w Europie

2024-10-13 13:06:55(ost. akt: 2024-10-13 13:10:55)
Zawodnik Legii Warszawa Bartosz Kapustka i Sergi Altimira z Realu Betis

Zawodnik Legii Warszawa Bartosz Kapustka i Sergi Altimira z Realu Betis

Autor zdjęcia: PAP/Leszek Szymański

Reprezentacja Szkocji była najsłabszą ekipą na Euro 2024 – i to pomimo tego, że po raz pierwszy w historii występowała na piłkarskich mistrzostwach Europy rekordowa liczba 24 krajów. Biało-Czerwoni grali jak grali, ale z grupy wyszli; patrząc na chłopaków z Glasgow, Edynburga, Aberdeen, Falkirk czy Lockerbie mogliśmy poczuć się wręcz... imperialnie. Czemu nagle piszę o kraju, który ściąga turystów do siebie, promując mitycznego potwora z Loch Ness? Ano dlatego, że mimo tyleż niespodziewanych, co radosnych zwycięstw polskich klubów nad wyżej notowanymi drużynami z Hiszpanii i Danii to właśnie Szkocja zdobyła w tej (pierwszej) rundzie europucharów więcej punktów do narodowego rankingu klubowego, według którego ustala się liczbę drużyn występujących z danego kraju w trzech europejskich pucharach w przyszłości! Ba, niewielka przecież Szkocja ma w tych trzech pucharach aż trzy kluby, i to w bardziej prestiżowych rozgrywkach niż te, w których grają nasze rodzynki w postaci Legii i Jagiellonii.

To pokazuje, że choć tradycyjnie narzekamy na reprezentację, to w klubowym rankingu absolutnie wciąż jeszcze nie możemy zadzierać nosa. Ścigamy się w nim chociażby z klubami z Izraela, które jako żywo nie odnoszą żadnych większych sukcesów pucharowych, podobnie jak ich reprezentacja. Tym bardziej cieszą tegoroczne sukcesy polskich klubów. Także tych, które dały nam realne punkty do wspomnianej już klasyfikacji pomimo tego, że tak naprawdę nikt po nich tego nie oczekiwał; myślę tu o do niedawna beznadziejnie spisującej się w I lidze, za to świetnie w europucharach krakowskiej Wiśle.

Problemem polskiej piłki – jednym z wielu – jest fakt, że nasze najlepsze drużyny nie są w stanie, poza bardzo nielicznymi wyjątkami, pogodzić gry w ekstraklasie z pucharami. Albo zatem, jak to parokrotnie było z Pogonią Szczecin, szybko wylatują z europejskich rozgrywek, za to niezmiennie, sezon po sezonie, trzymają się czuba tabeli Ekstraklasy albo sprawiają niespodzianki w europejskich pucharach, punktują, grają jeszcze (sic!) wiosną, ale dołują na poziomie polskiej ligi. Spektakularnym przykładem jest tu warszawska Legia, i to obojętnie, kto ją aktualnie trenuje. Wystarczy wspomnieć, jak było za Czesława Michniewicza, gdy warszawski klub nawet prowadził w swojej grupie pucharowej i osiągał rezultaty zdecydowanie powyżej oczekiwań, ale dołował w ekstraklasie. Tak jest teraz za portugalskiego cocha Feio, który idzie drogą pana Czesława.

Kiedy nasze kluby będą w tym samym sezonie w stanie zawojowywać i Polskę, i Europę? Naprawdę wierzę, że to jest możliwe.

Ryszard Czarnecki

Źródło: Gazeta Olsztyńska

2001-2025 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 7B